>2^4 WSPÓŁCZESNA'POWIEŚĆ |
WE FRANCJI |
$jąlnejc hiśtofia.rrodżiny ■ zd .Drugiego C i zmysłowości,i; - w ■ jakiej. autor ./chciał czerpanie-się .-Łasy, która żyła. żą.pręd me-femme społeczeństw zgniłych”; je; spekulacją epoki wcielającą się/W -ite i w-awanturniczych skłonnościach, M -biety, w /której, otoczenie'-.zbytku i ł |
carstwa- jest ową nutą złota | 'pokązać.przedwczesne wy-s.o.: i /doprowadziła do Vhomr :eli chciał pokazać „wściekłą jnperameiicie: beż 'Skrupułów », nerwowe ^rozprzężenie i ko-ańśby powiększa jeszcze rn- |
styftkta wrodzone”, to mu to za zasługę raczej niż; za błąd lub wadę poczytać należy. Jeżeli „UAśsomoir jest dziełem iprawdy i pierwszą powieścią o ludzie, która nie kłamie i którą czuć' ludem”, a nie kłamie^ z pewnością ri czuć ją ludem! ,to Zola ma tę zasługę, że pokazał społeczeństwu francuskiemu, J jak głęboko sięga jego demoralizacja i pod jakimi się ona. formami, przejawia.
Dawno już przed .nim literatura francuska posiadała całe biblioteki powieści i romansów, komedyj i dramatów poświęcóńych wyłącznie cudzołóstwu, kazirodztwu, pederastii, miłoścideśbijskiej, nimfomanii, pijaństwu itd. Nikt jednak z błędów, wad, występków i zbrodni podminowywujących gmach społeczeństwa francuskiego nie zrobił takiego użytku jak on. Kiedy inni czytelnika nimi bawili, on. go przeraża i uozy..
a'Dumas, ten.ininego rodzaju społeczeństwa. francuskiego, czarującego, coś w guście
....."Nana jest wspaniałym obrazem Francji u stóp ordynarnej nierządnicy, która, jak ta mucha zarażająca .zgnilizną padliny zdrowy organizm, bezwiednym pyszczkiem przenosi .to z dołu do góry, co góra pierwej już zaszczepiła na dole. W jej . łóżku widzimy-koronowane, głowy, arystokrację pieniężną i rodową, kler, armię, przedstawicieli, sztuki i; literatury. Nańa pE.nuje wszędzie. Nana rządzi, Nana żeni i .rozwodzi, Nana rozdaje ze szczyty i zbezczeszczą, Nana sypię złotem i rujnuje. Bez zaprzeczenji specjalista w kwestii rozwiązłości z życia Nany \ zrobiłby coś . bardziej wszystkich. Zola nie zadowalnia się powierzchownością sądu, a tym mniej jeszcze interesującą błyskotliwością formy. Dla niego nierządnica nie jest kobietą;;sprzedająęąluśmiechy_j^rozkosz, ale rakiem toczącym przegniłe łono społeez jństwa. J ak prawdziwy specjalista więc zszedł ńa same dno kwestii i ponieważ na dnie znalazł błoto i kał, więc też społeczeństw u błoto i kał pokazał, Mniejsza o ipruderię czytelników, którzy ni j lubią, aby. im prawdę nazy-wanb; po. imieniu I Zola w Nenie . .rozebrał kawałek po kawałku całą maszśynę ;tegb błędnego koła demoralizacji, 'które nie ma ani po-
czątku, and końca: przegniłe społeczeństwo wytwarza Nanę, a Nana wytwarza zgniliznę w społeczeństwie.
I ktokolwiek by pisał na serio o życiu we Francji, z konieczności musiałby pójść tą samą drogą, co i Zola, gdyż tam istotnie dziś jeszcze nierządnica, pomimo wielkich zmian na lepsze, jeżeli nie wszechwładnie, to przynajmniej bardzo wyraźnie panuje. Gdzież więc jest błąd powieściopisarza, jeżeli on takie powieści pisze, jakim życiem Francja żyje? Gdzież jest jego zły wpływ na społeczeństwo, jeżeli społeczeństwu demoralizację, jej przyczyny i skutki, jej smutną i obrzydliwą stronę pokazuje?
Filozofii Zoli brak sceptycyzmu, który go w rzeczach teorii prowadzi do dogmatu, a w sztuce do zastępowania Flaubertow-skiej goryczy trywialnością. Psychologii jego brak .głębokości, którą ocala obfitością „dokumentów autentycznych” i sumiennością w notowaniu najdrobniejszych manifestacyj życia człowieka. Artyzmowi jego brak wytwornej szlachetności, która by brylantowymi blaskami języka i zręcznym układaniem obrazów zatarła niedostatki filozofa i psychologa. Pomimo to jednak dzieło jego ma . taką swojfe filozoficzną, psychologiczną .1; artystyczną wartość, jak żadne inne, ponieważ część życia Francji przedstawia w doskonale przędmiotowej fprrnie, z. takiej - strony, z jakiej., go nikt codę brał, i w takim celu, w jakim .nikt jeszcze przed nim się nie odważył.
Rodzina Rougon-Macąnartów jest pomnikiem z ciężkiego kamienia postawionym na grobie Drugiego Cesarstwa, które zaszczepiwszy’ zgniliznę w łonie społeczeństwa francuskiego wydało La Curee u góry, a UAssornoir i Nanę u dołu. Rzecz prosta więc, że tam, gdzie nie ma cnót, cnotą już jest samo wskazywanie na występki. Zola nie tylko je. wskazał, ale nadto czerwonym, żelazem swego ^twardego języka przypalił, nie przypuszczając jednak, aby hipokryzja krytyki zdołała wmówić w świat, że swąd stąd powstały pochodzi od przypalającego żelaza, nie zaś od przypalanej rany.