zachowanym pośród bogactwa” twierdził, że ubogi duchem jest ten, którego duch bogactwem nie jest zaprzątnięty2®.
Bogaty winien, jego zdaniem, zachowywać się jak aptekarz, który przechowuje trucizny, ale sam się nimi nie zatruwa. Człowiek może posiadać bogactwa, jeżeli ma je w domu czy w trzosie, ale nie posiada ich w sercu. „Być faktycznie bogatym i równocześnie biednym, o ile idzie o przywiązanie uczuciowe, to wielkie szczęście dla chrześcijanina, gdyż posiada on w ten sposób przywileje bogactwa na tym świecie i zasługę ubóstwa dla tamtego świata (U a par cc moyen les commodites des richesses pour ce monde et le merite de la paumete pour l’autre)27.
W słowach skierowanych do Filotei św. Franciszek Salezy zaleca jej łączenie bogactwa i tak właśnie rozumianego ubóstwa, zaleca wielką pieczę i jednocześnie wielką pogardę dla rzeczy doczesnych, a rozdział XV jego rozważań nosi tytuł „Jak praktykować należy prawdziwe ubóstwo, będąc niemniej faktycznie bogatym”. Bóg chce, byśmy z miłości do niego wyzyskiwali każdą okazję do powiększania swych zasobów. Na to, by wypróbować, czy to naprawdę czynimy dla Boga, trzeba od czasu do czasu dawać jałmużnę służąc ubogim, przy czym należy zawsze bogactwo traktować jak szatę, którą zdjąć można w każdej chwili, a nie jak skórę zwierzęcia, która jest z nim zrośnięta. Jeżeli ktoś jest naprawdę biedny, niechaj robi sobie z konieczności cnotę (de necessite vertu) i przyjmuje wolę bożą z zadowoleniem, pomnąc, że znajduje się w towarzystwie Chrystusa, Matki Boskiej i apostołów.
Nie mogliśmy się powstrzymać od przytoczenia tych jakże charakterystycznych słów świadczących o tym, że żądza bogacenia potrafi znaleźć sobie zawsze jakieś usprawiedliwienie i że katolicyzm może być także doskonale wprzęgnięty w jej służbę. Nie wątpiąc, że katolicyzm umiał doskonale służyć i Bogu, i mamonie, godzimy się jednak z Weberem w tym, że purytanizm służył skutecznie „udemokratycznieniu” się żądzy zysku i że jej
20 Franęois de Sales: Oeuvres completes. Introduction a la
vie devote. Paris 1930 Association G. Budę. T. 2, rozdz. XIV. W rozdz. XV poleca się Filotei wielką pieczę o własną majętność, car Dieu veut ąue nous facions ainsy pour son amour.
Ibid.
rozlanie się na maluczkich ma mu coś do zawdzięczenia. Kalendarze Franklina dla nich właśnie były przeznaczone. Traktat Albertiego o rodzinie celował wyżej, przemawiał on wszak do tych, których stać było na posiadłość ziemską i przedsiębiorstwo przemysłowe. Tej roli, jaką pieniądz odgrywał we wskazówkach Franklina, u niego nie znajdujemy. Nie ma tu sprzęgania ■ aktywności gospodarczej z religią, traktowania bogacenia się jako religijno-moralnego powołania ani uzależniania cnoty od zamożności.
Posuńmy jeszcze dalej to zestawienie Albertiego z Franklinem dla uwydatnienia dalszych różnic i wykazania, że traktowanie Albertiego przez Sombarta jako prekursora Franklina jest zupełnym nieporozumieniem.
Alberti jest dla nas w swojej ogólnej postawie życiowej, a więc i w moralności, przedstawicielem wielkiego mieszczaństwa, u którego dokonała się fuzja elementów mieszczańskich i ryeersko-szlacheckich. Przypomina on bogate francuskie rody mieszczańskie XIX w., przypomina rodzinę Buddenbrooków z ambicjami splendorowymi Tomasza, połączonymi z jego niechęcią do szlachty, z tą w tym ostatnim wypadku różnicą, że klimat u Albertiego jest weselszy niż w miastach hanzeatyckich, dziedziczących purytańską surowość. Alberti nie czytałby niewątpliwie Boccaccia na wieczorach rodzinnych zamiast Biblii, czytywanej we czwartki przez rodzinę Buddenbrooków, ale czytałby raczej Petrarkę niż Ewangelię.
Fuzja elementów mieszczańsko-rycerskich dokonała się u Albertiego, rzecz jasna, inaczej niż fuzja elementów mieszczańskich i szlacheckich w Anglii czy Francji końca XIX wieku. Wiemy, że miał on w swoim drzewie genealogicznym wielkich panów feudalnych. Ci panowie przystosowali się do faktu własnej klęski i weszli w szeregi zwycięskiego mieszczaństwa, łącząc jego spraw.-ność ekonomiczną z własnymi tradycjami. Kombinacja rycer-sko-mieszczańska jest dla Renesansu włoskiego nader charakterystyczna i ma swoje specyficzne znamiona. Miasta toczą ze sobą zaciekłe walki i kupiec umie dosiadać konia. Alberti miał celować w kunszcie konnej jazdy, a w swoim traktacie o rodzinie polecał mężczyźnie bronić żony, domu i ojczyzny potem i krwią (eon sudore e eon sangue; s. 132).