moją. W każdym razie Szyjo przyznał słuszność memu twierdzeniu, że stokroć ważniejszy jest taki niezachwiany, szczery, uczciwy i pod wszystkimi wzglądami przekonany sympatyk jak ja niż niejeden krzykliwy, szczerze nawet pracujący działacz, który jednak może z równym powodzeniem działać jako agent kripo czy innej instytucji w innych czasach. Zresztą niech tylko dojdzie do czegoś i niech się już wojna skończy. Pracując dla siebie, w gruncie rzeczy dam więcej społeczeństwu niż niejeden działacz, który dla siebie niczego nie chce. Byle przeżyć i dożyć.
Środa, 5 sierpnia
W polityce znów jakoś ucichło. Jedyne co można wywnioskować z gazety, to ofensywa rosyjska. Panowie demokraci w dalszym ciągu nic nie robią. W Indiach zebrał się Kongres Narodowy I54, który pragnie niepodległości. Przewodniczącym jest Gandhi. Anglia nie ustępuje, a popierają ją Chiny, Sowiety i Stany Zjednoczone.
Zachodzą więc na świecie kolosalne przeobrażenia, a my tu gnijemy w tym getcie. Cóż za rozkosz być teraz wolnym i sytym i pełną piersią wdychać tę dokonywającą się na naszych oczach historię!
Czwartek, 6 sierpnia
Odebraliśmy już kartofle i brykiety na sierpień. O ile nie do-dadzą kartofli albo warzyw, to w drugiej połowie miesiąca powtórzy się historia majowa lff. Może jednak coś przybędzie. Wydano w tym tygodniu jeszcze jedną rację kiełbasy (10 dkg). To też dobrze. Aby dalej.
Mamy w tym tygodniu wielkie zmartwienie z powodu choroby matki mego kolegi z bloków — Olka Kamusiewicza. Jest ona, jak i Olek, całkowicie spuchnięta, ale już w stadium konania. Wprawdzie jest to dzisiaj „nic nowego ani specjalnego”, ale ze względu na stosunki przyjazne naszych matek i koleżeństwo moje z Olkiem wywiera na nas ten wypadek najokropniejsze wrażenie. W zeszłym roku umarł ojciec Olka spuchnięty z głodu, a teraz matka. On sam też jest w dość poważnym stanie, a tu nikt z nas niczym nie może mu pomóc.
W*v<
W kolejce po zupą
9 — Dziennik Dawida Sierakowiaka