Trudno byłoby twierdzić, że Pola Gojawiczyńska jest pisarką nieznaną. Dwie spośród jej powieści: Dziewczęta z Nowolipek (1935) oraz Rajska jabłoń (1937), cieszyły się zasłużoną sławą, stanowiły nawet rodzaj tekstu kultowego, popularnego na poziomie, o jakim dziś próżno marzyć, za sprawą telewizyjnych adaptacji filmowych i teatralnych. Postacie bohaterek, ich dojrzewanie w Dziewczętach... i - pozbawiona złudzeń - dorosłość w Rajskiej jabłoni to materiał do wzruszeń i identyfikacji dla kilku pokoleń kobiet. Ale choć wznawiano dylogię wielokrotnie, także w nobilitującej Bibliotece Klasyki Polskiej i Obcej PIW-u, jej recepcja - również fachowa - sprowadzała się do sądów o „literaturze kobiecej”, „empatii z bohaterkami”, „realizmie psychologicznym”. W najlepszym razie nazywano te dwa teksty „dziewczyńską odmianą powieści rozwojowej”1.
A przecież Gojawiczyńska utrwaliła niezwykły obraz Warszawy, który powinien dać jej miejsce w prawie bez wyjątku męskim panteonie „stołecznych mitotwórców”. Warszawa podzielona, zgodnie z wzorami dla „miejskich organizmów” pozostawionymi przez Emila Zolę, na strefy biedy i dostatku, staje się pod jej piórem zarazem realna i metaforyczna; wypełniona naturalistycznym szczegółem i sentymentem.
Przykład recepcji Gojawiczyńskiej powinien stać się materiałem dla socjologów literatury. Z jednej strony, poruszany przez nią kobiecy temat, biografie kilku przyjaciółek z jednej ulicy, wyraźnie kobieca ogniskowa nastawiona na obserwację świata zepchnęły jej nazwisko do kilkuzdaniowych wzmianek w podręcznikach historii literatury międzywojnia. Z drugiej strony, nie wyciągnięto dostatecznych wniosków z ogromnej popularności opowiadanych przez nią historii. Popularność ta przypada na epokę czarno-białych telewizorów i klasyki w twardych okładkach czytywanej po prostu, na co dzień. Gdyby przejrzeć stare karty biblioteczne, okazałoby się, że prawdziwą karierę robiła literatura popularna właśnie w tamtej epoce: tyle że nie nazywano jej „popularną”. Wznawiane masowo teksty z międzywojnia wypełniały lukę, a były na nieporównanie wyższym poziomie niż większość tego, co dziś oferuje się czytelnikowi. Granicę obiegów literackich wyznaczają reguły komunikacji, nie kryteria sztucznie ustanowione przez krytykę, dlatego wszechstronne studia warszawskiej kobiecości pozostawione przez Goja-wiczyńską były „popularne”, ale nie byle jakie, niechlujne, łatwe, rozrywkowe. Niestety, nie oddano im sprawiedliwości jako ogniwu w rozwoju prozy przerwanemu po wojnie. O ile proza awangardowa - znów, konsekwentnie, męska - doczekała się niezliczonych omówień jako najważniejsze literackie dziedzictwo współczesności,
0 tyle „babska” część łańcucha, nastawiona na kontakt z człowiekiem, uznana została trwale za drugorzędną.
„Prószyński i S-ka” nie dla historycznoliterackiej sprawiedliwości publikuje po raz pierwszy zapomnianą powieść Święta rzeka2 - ten fakt tylko potwierdza moje wcześniejsze uwagi na temat tej prozy. Dla porządku trzeba odnotować, że stan badań nad autorką
1 jej dziełem wybiega dziś znacznie poza dwie strony z podręcznika Jerzego Kwiatkowskiego, choćby za sprawą Piórem niewieścim Ewy Kraskowskiej. Feministyczna perspektywa pozwala umiejscowić Go-jawiczyńską w ciągu tradycji. Z pewnością może się ona stać jedną
193
Te mikrocytaty pochodzą z podręcznika Jerzego Kwiatkowskiego, który - w zaledwie kilkuakapitowej wzmiance - dostrzega w pisarstwie Gojawiczyńskiej prądy właściwe dwudziestoleciu: psychologizm, egzysten-cjalizm, naturalizm, zwracając jednocześnie uwagę na empatię narratora, posługującego się chętnie mową pozornie zależną oraz kobiecy język, punkt widzenia, wrażliwość, jako cechy warte podkreślenia. Kwiatkowski zauważa też, iż teksty powstające w tym samym czasie (Zygmunta Nowakowskiego, Michała Rusinka i Melchiora Wańkowicza - cykle o dojrzewaniu, usytuowane zarazem w lokalnych pejzażach, interesujących mnie w tym rozdziale jako materiał do studiów nowohistorycznych) są „bardziej typowe” przez skupienie się na męskim bohaterze.
Por. J. Kwiatkowski, Literatura Dwudziestolecia, Warszawa 1990, s. 260-261.
P. Gojawiczyńska, Święta rzeka, Warszawa 2001.