410 Część 111,2: Myśl o sztuce w Italii Ouattrocenta
umieścić niezbyt ciężkie kotwy lub dybie, do których później, kiedy już wykonane rzędy zwiążą się, przymocujesz tyle krążyn, ile będzie trzeba do podtrzymania dalszych rzędów, które mają być ułożone wyżej. Kiedy i te się zwiążą, będziesz mógł przenieść krążyny wyżej jako podtrzymanie dla wyższych rzędów, i tak dalej, aż dopóki nie skończysz całego dzieła.
Inne sklepienia, jak krzyżowe i podobnie kolebkowe, koniecznie wymagają użycia krążyn. Chciałbym jednak, żeby pierwsze warstwy kamienia i wezgłowia łuków były umieszczone na bardzo solidnych oporach. Nie pochwalam tych, którzy najpierw wznoszą całe ściany, zostawiając jedynie wmurowane wsporniki, na których później, po jakimś czasie, układają sklepienie; w istocie konstrukcja taka jest słaba i nietrwała. Gdyby natomiast postępowali według mojej metody, wznosiliby sklepienie jednocześnie z warstwami tych murów, na których się ono opiera, aby konstrukcja złączona najsilniej, jak to jest możliwe, stała się jakby z jednej bryły. Przestrzeń, która pozostaje między krzywizną sklepienia i prostą płaszczyzną ściany, na której się ono wspiera, murarze nazywają „pachą" sklepienia, a nie należy jej wypełniać ziemią ani gruzem, ale raczej zwykłą murarką w wielu miejscach połączoną ze ścianą. Dobrze według mnie robili ci, którzy, żeby zmniejszyć obciążenie, wpuszczali bezładnie w całą szerokość pachy sklepiennej puste gliniane dziurawe naczynia, żeby wilgoć, która by tam w jakiś sposób powstała, nie zatrzymywała się, a na to kładli kawałki kamienia niezbyt ciężkiego, ale ścisłego. W każdym wreszcie sklepieniu, jakiekolwiek by ono było, będziemy w postępowaniu naszym naśladować naturę, która łącząc kości oplata je mięśniami przechodząc wiązaniami wzdłuż, wszerz, wzwyż i dokoła całego ciała. Sądzę, że łącząc kamienie przy układaniu sklepień powinniśmy naśladować to mistrzostwo natury100.
Kiedy to już ukończymy, pozostaje wykonać przykrycie, co zresztą w całym murowaniu jest rzeczą najgłówniejszą i nie mniej trudną niż konieczną i nad której wykonaniem i udoskonaleniem trudziło się wielu ludzi, wkładając w to całą swoją pilność i staranie. Musimy to rozważyć, ale najpierw chciałbym wtrącić jeszcze to, co odnosi się /przede wszystkim do budowli sklepionych. Są bowiem pewne różnice w samym wykonywaniu sklepień; tak więc te luki i sklepienia, które są w całości wykonywane przy użyciu krążyn, trzeba kończyć szybko, bez żadnych przerw w pracy; w tych natomiast, które robi się w ogóle bez krążyn, należy przerywać robotę po ułożeniu niemal każdej warstwy, tak żeby warstwy już położone miały czas związać się i żeby następne, które się położy na poprzednich, być może niedostatecznie jeszcze związanych, nie spowodowały rozsypania się sklepień. Prócz tego w tych sklepieniach, które wymagają krążyn, dobrze będzie, gdy tylko zostaną zamknięte najwyższymi klinami, od razu, jeśli tak można powiedzieć, zwalniać podstemplowania, na których opierają się krążyny, i to nie tylko dlatego, żeby świeżo ułożone w łuku (kliny nie pływały na swoich miejscach w wapiennej zaprawie, ale żeby całe sklepienie w miarę osiadania ścisnęło się i równoważąc swój ciężar spoczęło wreszcie na właściwym miejscu. W przeciwnym razie cała murarka nie związałaby się tak ściśle, jak tego wymaga ten rodzaj konstrukcji, i zostałyby szczeliny. Dlatego też trzeba postępować tak: nie usuwać od razu krążyn, lecz tylko każdego dnia po trochu je rozluźniać, żeby przez przedwczesne ich zdjęcie całe dzieło nie było nierówne. Po upływie pewnej liczby dni, zależnie od wielkości budowli, rozluźnisz je nieco więcej i tak będziesz postępować dalej, dopóki kamienne kliny w sklepieniu nie dopasują się do siebie i całość się nie zwiąże.
Sposób rozluźniania krążyn jest następujący: kiedy będziesz je ustawiał na słupach lub na czymś, co ci się wyda najdogodniejsze, podłóż przede wszystkim pod końce krążyn kawałki drewna ociosane w kształcie klinów. Chcąc następnie rozluźnić krążyny, będziesz powoli bez obaw wysuwał młotkiem te kliny, dopóki ci to będzie potrzebne. W końcu sądzę, że krążyn nie należy usuwać od razu, ale dopiero po przejściu zimy, a to zarówno z innych względów, jak i dlatego, żeby budowla pozbawiona podpory i osłabiona nie rozpadła się wskutek rozmycia