jak mówił do księgowej, że zawsze będzie protestował, bo nienawidzi „tych pedałów” i: „Co to w ogóle jest, że oni wychodzą na ulicę?!” Nie wytrzymałam nerwowo i zaczęliśmy się ostro kłócić, prawie doszło do wymiany wyzwisk, zrobiła się okropnie nerwowa atmosfera. Szef wyszedł z pokoju strasznie nabuzowany, po czym wrócił i mówi do mnie: „Ania, jeżeli cię czymś uraziłem, to bardzo cię przepraszam”. Odpowiedziałam: „Owszem, uraziłeś, ale nie chcę już o tym rozmawiać". Po jakimś czasie spotkaliśmy się na imprezie, nawet tańczyliśmy razem, i wtedy uświadomiłam mu (już zupełnie spokojnym tonem), że żyję z dziewczyną, do tego mamy dziecko, a na fotografii, która stoi na moim biurku, jest nasza szczęśliwa trójka. Powiedział tylko: „Aha...”, ale od tamtej pory jego stosunek do mnie totalnie się zmienił. Inaczej niż „Aneczko” się do mnie nie zwraca, w dodatku sam bardzo się otworzył, do tego stopnia, że opowiadał mi o swoich prot^łemach z żoną. Okazuje się więc, że niektórzy ludzie są jednak reforitiowalni i potrafią w pewnym momencie zacząć samodzielnie myśleć^
Marta: Ale niedługo przeprowadzamy się na wieś, tam już może nie być tak różowo. Trochę się boimy homofobii małego, konserwatywnego środowiska. Zwłaszcza, że Jaś mógłby ją odczuć.
Ania: Bardzo byśmy nie chciały, żeby był w jakiś sposób szykanowany. Chociaż prawdą jest, że obiektem szykan stają się różne dzieci, z rozmaitych powodów - ktoś jest otyły, inny jest rudy albo płaczliwy. Trudno na zapas ochronić dziecko przed wszystkim, bez sensu byłoby też wszystkiego się na zapas bać. Najważniejsze jest to, że bardzo mocno kochamy Jasia. Jest naszym największym szczęściem.
Dagmara (33 lata) jest psycholożką i psychoterapeutką. Kilkanaście lat temu była przekonana, że wyjdzie za mąż, urodzi dzieci. Wybrała jednak życie z kobietą, ich związek trwał 10 lat. Teraz, razem z drugą partnerką, wychowuje małego Maćka.
' Anna Laszuk: Kiedy człowiek idzie do psychologa, to często sobie wyobraża, że zasiądzie przed kimś nie tylko mądrym, ale i „normal-\nym”, cokolwiek to znaczy. Lesbijka jest na ogół postrzegana jako ktoś poza normą. Bałaś się kiedyś sytuacji, w której informacja o tym, że jesteś lesbijką, zdyskredytuje cię w oczach pacjentki/pacjenta?
Dagmara: Owszem, kiedyś się bałam... zwłaszcza, że ja pracuję głównie z kobietami, od dawna prowadzę warsztaty dla kobiet.
A.L.: Czego dokładnie się bałaś?
Dagmara: Tego, że może paść taki zarzut: „Ale pani jest lesbijką!”
A.L.: Zarzut?
Dagmara: No tak, chociaż on jest przejawem czystej homofobii. Bo na przykład: jak heteroseksualny facet-psycholog prowadzi warsztaty z kobietami, to co ma z tego wynikać? Że potencjalnie może je uwieść i w związku z tym trzeba te kobiety ostrzec przed jego heteroseksual-
nością?
Mój lęk wynikał więc z homofobii, mojej własnej, uwewnętrznionej, skoro traktowałam sprawę własnej orientacji tak wyjątkowo. Z jednej strony myślałam, że powinnam się ujawniać przed grupą, z którą pracuję, a z drugiej nie bardzo sobie wyobrażałam, jak mam to zrobić. Na ulotkach? To byłoby absurdalne, moja orientacja nie ma nic wspólnego z treścią tych warsztatów (nie mówię w tym momencie o grupach wsparcia przeznaczonych dla lesbijek, bo i takie prowadziłam).
Był też inny dylemat: czy taka informacja dla kogoś z grupy będzie miała szczególne znaczenie, czy w kimś „zagra”. Ale prawda jest taka, że ludzie mogą nadawać znaczenie bardzo różnym informacjom na temat życia i poglądów terapeuty. Potem, kiedy odczułam jednak, że czasem chcę ujawnić swoją orientację, zastanawiałam się, w którym momencie powinnam to zrobić? I w końcu okazało się, że taki moment (dla grupy i dla mnie) przychodził naturalnie. Nie robię coming outu z obowiązku ani pod presją. I nie dzieje się w związku z tym nic strasznego.
173