do domu, jam tobie ojciec i matka, bo chleb mój jesz. A zięć, to jest Kowalski Maciey, pchnął mnie, żem się ledwie kołowrotka uchwycił i utrzymał się na nogach, wołając, — co za powagę mamy za tobą, ojcze, a ja, — chybaby twój pyszczek powagi ci umniejszał, a ta z złością odpowiedziała, że twój pysk mam, twój.
4-to Tak p. Maciejowa Kowalska na każdym miejscu żonę moję, od której nic złego nie widzę, szkaluje, pijaczką ją czyniąc, nawet i mnie samemu to w oczy mówiła, więc nie mając względu, że jest wyposażona, — odebrawszy więcej jak półczwarta sta złt polskich, być nie może i nie powinna być do żadnej części fortunki mojej należąca.
5*t0 Napadszy Józefa, pasierba, i Franciszka, zięcia, p. Maciejowa Kowalska w mieście, mówiła do Józefa, pasierba, że ja waszeci przepraszam, ale ta matka twoja taka kanalja, szelma, pijaczka, bestja, że na nią patrzyć nie można i innemi słowy niewypowiedzianymi lżyła i szkalowała. Ten tedy Jósef, pasierb, nic nie rzekłszy, przyszedł do matki, opowiedział. — Widzę, że jak matkę z tego świata zegnali przez uszczerbki i szkalowania, tak i mnie chcą w grób za nią wpędzić.
A na ostatku będąc ja tak i z żoną moją secundi voti strapiony ojciec od dzieci moich, jako wyżej w punktach opisano, nie inszą przed siebie wzięłem myśl, tylko tę szczególnie, bo Bóg wie, czyli mi przyjdzie testament czynić, ale teraz, będąc na ciele i umyśle zdrowym, tego życzę i pragnę sobie, Stefana dziedzicem po śmierci mojej zostawić całej fortunki mojej, zaś tych, którzyby przeciwnemi byli rozkazom ojcowskim, a nie umieli ich szanować, jako się już w punktach pokazało, do niczego nie dopuszczam, a gdyby mi się jeszcze tak trafiło, jak już szkalowania różnych ponoszę na żonie mojej, a mógłbym mieć świadków, tedy jeszcze za żywota mojego, tegobym nie darował, ale wiedziałbym, jak sobie postąpić z takowemi dziećmi. Działo się w domu moim,
56