36 Rama światopoglądu dekadenckiego
gie, jako mniej radykalne, było łatwiejsze do przyjęcia, zyskało też powszechniejszą aprobatę i większą popularność. Ich pochodną stanowił ewolucjonizm, wskazujący główne prawa, rządzące życiem społecznym, oraz te wszystkie twierdzenia, które, oparte na pozytywnie odczuwanej analogii świata przyrodniczego i ludzkiego, tworzyły tzw. organicystyczną wizję społeczeństwa. Zaakceptowanie scjentyzmu pociąga za sobą także zgodę na przyczynowo-skutkową i deterministyczną wizję rzeczywistości, co w obrębie światopoglądu pozytywistycznego otrzymało wyraźnie dodatni odczyn emocjonalny, pozwalało bowiem zakładać, iż aktywność poznawcza jest skuteczna i celowa, nie zakłócona przez żadną przypadkowość czy interwencję niepoznawalnego.
Do scjentyzmu i organicyzmu przylega dość ściśle druga ważna teza wchodząca w skład macierzystego ośrodka: utylitaryzm, kształtujący nie tylko wyobrażenia etyczne, lecz i estetyczne. Ład, harmonia, celowość, stosowność, które oko pozytywisty dostrzega w przyrodzie, przybierają charakter postulatów stawianych życiu społecznemu i dają podstawy estetycznej normie.
Tezą trzecią, niekoniecznie werbalizowaną, i stanowiącą część metalogicznej ramy pozytywizmu jest uznanie zasady myślenia analogiami, jako usankcjonowanego sposobu odkrywania prawdy i pomnażania wiedzy. Oczywiście, kierunek dowodzenia został jednoznacznie określony: podstaw dostarczały nauki przyrodnicze; jeśli między przyrodniczym i ludzkim światem dawało się dostrzec jakieś podobieństwo, można było zakres tego podobieństwa poszerzać i dokonywać swobodnej transplantacji wiedzy, samo zaś wnioskowanie przez analogię stwarzało dostateczne gwarancje prawdziwości twierdzeń24.
Jak więc widać, tekst pozytywizmu odznacza się w ramach swojej własnej systemowości (a także jako obiektywnie pojmowana struktura logiczna) zwartością i koherencją. Wydaje się, że zakwestionować mógłby go tylko tekst konkurencyjny, w którego centrum znalazłyby się twierdzenia przeczące tym, jakie weszły w skład pozytywistycznego ośrodka macierzystego. Ale w horyzoncie światopoglądowym drugiej połowy XIX wieku przez długi czas nie pojawi się żadna „mocna” i nowo sformułowana teoria poznania, znosząca uroszczenia scjentyzmu. Pomimo wystąpień Guyau, Boutroux czy Tarde’a, wszczepione przez pozytywizm przeświadczenia nie ulegały łatwo podważeniu; ani neokantyzm, ani nieśmiała metafizyka Wundta czy Renouviera nie stanowiły prawdziwej jego przeciwwagi — światopoglądu równie autorytatywnego, kompletnego i podobnie porażającego swą siłą. Autorytet nauki był wciąż trwały i zniewalający; nie upadł nawet wtedy, gdy rewolucja modernistyczna stała się już faktem. Jej wodzowie szukali potwierdzenia swych racji w wiedzy naukowej i oglądali się na nią z podświadomym respektem, jak maturzyści na dawnego nauczyciela. Czynników mogących być źródłem zmiany należy więc szukać gdzie indziej: nie tylko w centrum, lecz i na peryferiach pozytywistycznego tekstu. Spośród twierdzeń centralnych strefę otwartych i nieprzewidzianych możliwości wyznacza zasada wnioskowania z analogii. Zgodnie z nią odkrycie nowych praw rządzących przyrodą może spowodować także przyrost wiedzy o społeczeństwie i człowieku, czyli spowodować zmiany na jej obszarze. Rzecz jasna, myśli tej towarzyszyło milczące założenie, iż postępująca w swym rozwoju nauka nie odsłoni niczego, co byłoby sprzeczne z dotychczasową wiedzą pozytywną. Założenie to było jednym z najsłabszych punktów pozytywistycznej teorii i ono pierwsze zostało obalone. W tym bowiem miejscu tekst pozytywizmu został najwcześniej naruszony: dokonała się jego modyfikacja, zgodna z ustalonymi w nim zasadami, a prowadząca do rezultatów wychodzących poza jego ramy.