12
WiięjJ
drukarską”9. Według Gildera komputer pojawił się nie po to, by zmienić kulturę masową, lecz by ją zniszczyć.
Pęknięcie bańki dotcomów wylało na dyskutantów na temat rewolucji cyfrowej kubeł zimnej wody. Dziś - gdy firmy z branży starych i nowych mediów próbują sobie wyobrazić przyszłość przemysłu rozrywkowego -konwergencja ponownie pojawia się jako ważny punkt odniesienia. O ile w paradygmacie rewolucji cyfrowej przyjmowano założenie, że nowe media mogą zastąpić stare, o tyle w rodzącym się paradygmacie konwergencji zakłada się, że stare i nowe media będą wchodzić w bardziej złożone interakcje. Zwolennicy paradygmatu cyfrowej rewolucji twierdzili, że nowe media zmienią wszystko. Po krachu dotcomów pojawił się pogląd, że nie zmieniły nic. Podobnie jak w wypadku wielu twierdzeń na temat ekosystemu współczesnych mediów prawda leży gdzieś pośrodku. Coraz częściej liderzy branży powracają do konwergencji jako sposobu na odnalezienie się w okresie dezorientujących przemian. W tym sensie konwergencja to stara koncepcja przybierająca coraz to nowe znaczenia.
Podczas New Orleans Media Experience w październiku 2004 roku można było usłyszeć wiele rozmów o konwergencji. Imprezę organizowało HSI Productions, nowojorska firma produkująca teledyski i reklamy. W ciągu najbliższych pięciu lat przeznaczy 100 min dolarów, by uczynić Nowy Orlean mekką konwergencji mediów - taką, jaką Slamdance stało się dla kina niezależnego. New Orleans Media Experience to więcej niż festiwal filmowy. To także okno wystawowe dla nowych gier, miejsce, w którym pokazywane są reklamy i teledyski, gdzie odbywa się wiele koncertów i spektakli teatralnych, trzydniowych serii paneli oraz dyskusji z przedstawicielami przemysłu.
W audytorium wisiały wielkie plakaty przedstawiające obrazy oczu, uszu, ust i rąk, nawołujące odwiedzających do „adoracji przy ołtarzu konwergencji”. Nie było jednak wcale oczywiste, przed jakim bóstwem klęczano wcześniej. Czy był to nowotestamentowy Bóg, który obiecał zbawienie? Bóg ze Starego Testamentu, grożący zagładą w wypadku odrzucenia Jego zasad? Bóstwo o wielu twarzach, mówiące jak wyrocznia i domagające się ofiar z krwi? A może, ze względu na miejsce, konwergencja była boginią voodoo, która jest w stanie zesłać moc zadawania bólu konkurencji?
Podobnie jak ja, inni uczestnicy zjawili się w Nowym Orleanie z nadzieją na szansę ujrzenia - zanim będzie na to zbyt późno - przelotnego błysku przyszłości. Wśród nich było wielu niewierzących, którzy polegli podczas krachu dotcomów i w Nowym Orleanie zjawili się, by wyszydzać każdą nową wizję. Inni właśnie ukończyli najlepsze amerykańskie szkoły biznesu i przyjechali, aby znaleźć sposób na zarobienie swojego pierwszego miliona. Jeszcze inni przybyli tu jako wysłannicy swych szukających oświecenia
George Gilder, Aftenaord: The Computer Juggemaut: I jfe A},ter Life AJ,ter Te/eoision [w:] Life After le/evisioa: The Corning Transformiion of Media and Ameriam Life, WW Norton, New York, s. 189, dołączone do wydania z J994 roku. Pierwsze wydanie miało miejsce w 1990 roku.
szefów, skoncentrowali się jednak na spędzeniu udanej nocy w dzielnicy francuskiej.
Atmosferę ostudziła trzeźwa uwaga o niebezpieczeństwach poruszania się zbyt szybko, uosabianych przez opustoszałe kampusy-widma w Bay Area i meble biurowe, które zostały sprzedane za bezcen na eBayu. I o ryzyku wynikającym z poruszania się zbyt wolno, ilustrowanym przez desperackie krzyki przemysłu muzycznego, próbującego zamknąć drzwi sieciom wymiany plików - choć to musztarda po obiedzie. Uczestnicy zjawili się w Nowym Orleanie w poszukiwaniu złotego środka: dobrych inwestycji, prognoz i modeli biznesowych. Nie nastawiali się dłużej na surfowanie po falach przemian, byliby usatysfakcjonowani samym utrzymaniem się na powierzchni. Stare paradygmaty rozpadały się szybciej niż pojawiały się nowe, co wywoływało panikę wśród tych, którzy najwięcej inwestowali w podtrzymanie status quo oraz ciekawość wśród osób postrzegających zmianę jako szansę.
Pracownicy firm reklamowych ubrani w koszule w paski mieszali się z fachowcami od public relations firm muzycznych w czapeczkach odwróconych daszkiem do tyłu, holywoodzkimi agentami w hawajskich koszulach, technikami o przystrzyżonych bródkach i z rozczochranymi graczami. Jedyne, co ich łączyło, to umiejętność wymiany wizytówek.
Jak powiedziano podczas dyskusji panelowych na New Orleans Media Experience, konwergencja to przyjęcie typu „przyjdź, jak stoisz”, więc niektórzy uczestnicy byli bardziej, inni mniej gotowi na to, co miało się stać. Było to także spotkanie wymiany, gdzie każdy z przemysłów rozrywki sprzedawał problemy i rozwiązania, szukając przez wzajemną grę mediów tego, czego nie potrafi znaleźć, gdy pozostaje w izolacji. W każdej dyskusji pojawiały się różne modele konwergencji; później następowała informacja, że nie ma pewności, jaki może być wynik zmian. Potem wszyscy robili przerwę na szybką kolejkę Red Bulla (sponsor konferencji), tak jakby modne napoje energetyzujące miały unieść uczestników ponad te wszystkie przeszkody.
Ekonomiści i guru biznesu sprawiają, iż konwergencja wydaje się niezwykle prosta - patrzą na wykresy pokazujące koncentrację własności mediów, jak gdyby upewniali się, że wszystkie części będą pracować razem w celu zapewnienia maksymalnych zysków. Jednak wiele medialnych gigantów od środka wygląda jak wielka dysfunkcjonalna rodzina, której członkowie nie rozmawiają ze sobą i ustalają swoje własne krótkoterminowe cele, nawet kosztem innych oddziałów tych samych firm. Ale w Nowym Orleanie przedstawiciele różnych przemysłów sprawiali wrażenie, że szykują się, by obniżyć gardę i otwarcie mówić o wspólnych perspektywach.
Impreza była reklamowana jako szansa dla szerokiej publiczności. Miała tu z pierwszej ręki dostać informacje o nadchodzących zmianach w branży informacyjnej i rozrywkowej. Być może przedstawiciele przemysłu, kiedy przyjmowali zaproszenie na panele i okazywali chęć publicznej dyskusji o swoich wątpliwościach i obawach, zaakceptowali rolę, którą mogą odegrać