r/.y próbowali robić na drodze to samo, co w gokarcie. Tor jest po to, żeby się wyszaleć, a drogi są po to, żeby bezpiecznie po nich jeździć. Przy okazji chciałbym coś sprostować. Niektóre gazety, pisząc o moich wynikach kartingowych, publikują zdjęcia z hali kartingowej, na wózku z wypożyczalni. Robert Kubica na takich gokartach zawodniczo nigdy nie startował i nie uczył się na nich jeździć w hali na Wawrzyńca, ponieważ powstała ona dziesięć lat po tym, jak Robert Kubica zaczął kręcić kółkiem.
Jakim kierowcą jesteś na co dzień?
- Nie jestem opętany ściganiem. Jadę spokojnie do celu. Dla mnie samochód drogowy to po prostu narzędzie, służące do przejechania z punktu A do punktu B.
Co uważasz za swoją najmocniejszą cechę?
- Psychikę. To bardzo pomaga w szybkim jeżdżeniu. Tutaj nie wystarczy po prostu być szybkim, trzeba także zachować zimną krew i opanowanie. Nauczyłem się, że przynajmniej połowa sukcesu powstaje właśnie w głowie, dzięki odpowiedniemu przygotowaniu psychicznemu. Kiedy nie czujesz stresu, jesteś skoncentrowany, to nie popełniasz błędów.
Jakie znasz języki obce?
- Numer jeden to włoski. Nauczyłem się go, mieszkając we Włoszech i startując we włoskich zespołach. Na początku mówiłem tylko językiem wyścigowym - takim, jakiego używałem w pracy. Potem nauczyłem się mówić normalnie, a nie tylko o podsterowności, nadsterowności, oponach i zachowaniu gokarta. Angielskiego też nauczyłem się na torze, choć miałem lekcje z tego języka. Znam też trochę hiszpański. Niemiecki miałem w szkole, ale prawie niczego się nie nauczyłem. Nie mówię w tym języku, chociaż jeżdżę w niemieckim zespole.
Gdybyś nagle musiał przerwać karierę zawodnika, co byś zaczął robić?
- Zostałbym w wyścigach. Coś by się znalazło do roboty. Zacząłem się uczyć wyścigów w wieku dziesięciu lat, prawdziwą eciukację przechodzę od trzynastego roku życia. Żadna szkoła nie nauczyłaby mnie tego, co umiem. Tego, czego nauczyłem się sam i z pomocą innych ludzi z wyścigowego światka.
Jesteś uważany za osobę dość skrytą. Rzadko okazujesz emocje na podium...
- Dla mnie największą satysfakcją jest nie miejsce zajęte na mecie, ale styl, w jakim to zrobiłem. Cieszę się, kiedy mogę wysiąść z samochodu z poczuciem, że nic więcej nie dało się zrobić. Może za mało się cieszę jak na sukcesy, które osiągam. Powinienem bardziej je przeżywać, ale cały czas wyznaczam sobie nowe cele i wyzwania. Myślę cały czas o przyszłości. Porażek nie rozpamiętuję, tak samo nie przeżywam sukcesów.
Twoje życie kręci się praktycznie wokół jazdy po torze - testy, treningi... Traktujesz to wciąż jako nieustającą inwestycję w przyszłość?
- Całe moje życie jest podporządkowane wyścigom. To nie inwestycja, to część życia. Ktoś lubi grać w piłkę albo jeździć na rowerze, ja lubię jeździć bolidem i się ścigać. Chyba nie da się od tego odpocząć - z czasem przychodzi zmęczenie, ale po paru tygodniach bez jeżdżenia znów chce się zasiąść za kółkiem.
W walce o mistrzostwo Włoch Formuły Renault 2000 Kubica wygrał cztery wyścigi - w tym na belgijskim torze Spa-Francorchamps. Mistrzostwo zdobył jednak Jose Maria Lopez. który w Spa był trzeci.
25 —