W ciągu dwudziestolecia ludność Europy wzrosła od ok. 450 min (1920) do ok. 540 min (1940), a więc w przybliżeniu o 90 min. Byt to przyrost znaczny, jakby przeczący temu, co w poprzednim rozdziale określono jako skutki tzw. przejścia demograficznego. Gdy od 1850 do 1914 r. przeciętny przyrost ludności Europy wynosił średnio ok. 2,7 min rocznie, to w okresie międzywojennym 4,5 min, przy tym w pierwszym dziesięcioleciu przybywało aż 5,6 min, a w drugim - „tylko” 3,4 min. Wynika z tego, że Europa jako całość znajdowała się jeszcze we wstępnej fazie owego przejścia, w której wysoka nadal liczba urodzeń łączy się ze spadkiem liczby zgonów wskutek wyższego poziomu życia i lepszej opieki lekarskiej. Do tego należy dołączyć dwie uwagi. Po pierwsze, naturalną koleją rzeczy po każdej wojnie następuje swoiste odrobienie strat i opóźnień demograficznych, tak że szybszy przyrost naturalny przez pewien czas po 1918 r. nawet w najbardziej „maltuzjań-skich” krajach był rzeczą normalną i nie przeczącą prawom demograficznym. Po drugie, kryzys gospodarczy na przełomie łat dwudziestych i trzydziestych był tak głęboki, że wywarł wpływ na liczbę urodzeń, dodatkowo wzmacniając efekt wygasania powojennego „boomu” demograficznego.
Jednakże przyrost ludności nie był równomierny. Główna część przyrostu ludności Europy przypadła na Europę Wschodnią i Południową, na kraje mniej rozwinięte. W rozwiniętych krajach Zachodu w latach 1920-1938 ludność wzrosła od 6,64% (Szwecja) i 6,99% (Francja) do 8,05% (W. Brytania) i 9,95% (Norwegia). W Belgii, Danii, Hiszpanii, Niemczech i Włoszech przyrost ludności w tym czasie stanowił od 12 do 15%, ale w Polsce aż 30%. Z tej zasady wyłamywały się pojedyncze kraje, jak Holandia (przyrost o 26%).
Przyrost ludności wykazany w tab. 2 i 3 jest oczywiście różny od przyrostu naturalnego, zawiera w sobie bowiem także saldo ruchów migracyjnych (istotnych w wypadku np. USA i Francji). W krajach rozwiniętych stopa przyrostu była nawet w pierwszym dziesięcioleciu po wojnie, mimo powojennej kompensacji urodzin, niższa niż przed 1914 r. Tym bardziej obniżyła się w kryzysowych latach trzydziestych. Natomiast w krajach takich, jak Hiszpania (dane sprzed wojny domowej), a w mniejszym stopniu we Włoszech, nie zanotowano jeszcze obniżki urodzeń, czyli dalszego etapu przejścia demograficznego. W Polsce kryzys, ale zapewne także i modernizacja życia społecznego i rodzinnego doprowadziły do obniżenia się przyrostu w latach trzydziestych.
Jakie jednak były związki tych przesunięć demograficznych z procesami społecznymi? Przede wszystkim zarysowało się już zjawisko „starzenia się” ludności krajów rozwiniętych w porównaniu z ciągle jeszcze „młodymi” krajami mniej rozwiniętymi i jeszcze młodszymi krajami strefy głębszego zacofania. I tak w połowie dwudziestolecia międzywojennego ludność w wieku
Kraje |
1850-1900 |
1900-1910 |
1920-1930 |
1930-1937 |
Polska |
1,3 |
1,2 |
1,6 |
1,3 |
W. Brytania |
1,2 |
1,0 |
0,5 |
0,4 |
Belgia |
0,9 |
1,0 |
0,8 |
0,5 |
Dania |
1,1 |
1,2 |
0,8 |
0,7 |
Francja |
0,2 |
0,2 |
0,6 |
0,4 |
Hiszpania |
0,6 |
0,3 |
1,0 |
1,0 |
Holandia |
1,0 |
1,4 |
1,5 |
1,1 |
Niemcy |
0,9 |
1.5 |
0,9 |
0,8 |
Norwegia |
1,0 |
0,6 |
0,6 |
0,5 |
Szwecja |
0,8 |
0,7 |
0,4 |
0,3 |
Włochy |
0,6 |
0,7 |
0,8 |
0,8 |
Japonia |
1,1 |
0,6 |
1,4 |
1,5 |
USA |
2,4 |
1,9 |
1,6 |
0,6 |
Źródło: Maty Rocznik Statystyczny 1938, s. 20.
do 20 lat stanowiła w Szwecji, Francji, Niemczech i Anglii 30-34%, we Włoszech ok. 38%, w Polsce 43%, a w ZSRR 49%. W tym samym czasie ludzie po sześćdziesiątce stanowili w krajach rozwiniętych Europy 11-14%, natomiast w Polsce prawie 8%, a w ZSRR niecałe 7%. Tu jak na dłoni widzimy dystanse demograficzne, a także cywilizacyjne.
Przytoczymy także dane o przeciętnej długości życia w tym czasie. W Wielkiej Brytanii, Niemczech i Szwecji wynosiła ona 60-64 łata (najwięcej w Szwecji), we Francji i we Włoszech ok. 55 lat, na Węgrzech i w Polsce niecałe 50 lat, a w ZSRR ok. 45 lat. Już te relacje pokoleń i wieku wskazywały, że młodość stawała się wartością coraz rzadszą w krajach rozwiniętych, a więc coraz bardziej cenioną. Potwierdzało się to prawie na każdym kroku, a w szczególności w charakterystycznych cechach systemów wychowawczych, w stosunkach między generacjami, w stosunkach w rodzinie, w modzie i sporcie, w snobowaniu się na młodość i sprężystość (choć jeszcze nie w takim stopniu, jak po 11 wojnie światowej), które jakby odbierały aureolę starości, czy nawet wiekowi dojrzałemu. Przypomnijmy bowiem charakteryzowane już przez nas przeżycia wojenne młodszej generacji, skłaniające do apoteozy siły, a niekiedy do zgody na gwałt. A siłę fizyczną łączy się z młodością.
Struktura rodzin w okresie międzywojennym zmieniła się w sposób charakterystyczny. Uwzględniając spore różnice narodowe, można powiedzieć,