i czerpało z najlepszych tradycji. By w przyszłości dobrze się starzało wraz z mieszkańcami - mówi Konior (kursywa - J.G.) (nr 87).
W wersji minimalistycznej zabiegi deweloperów sprowadzają się do zaproponowania pretensjonalnej nazwy: „zielone wzgórza”, „dzikie potoki” itp. Ta nowa historia polega w znacznej mierze na „uroman-tycznieniu” dyskursu poprzez odnoszenie się do przeszłości miejsca, jak w przypadku Mariny Mokotów, prezentowanej jako „nowe miasto na Starym Mokotowie”:
W samym centrom Warszawy, w willowej części Starego Mokotowa, powstaje jedno z najbardziej prestiżowych i ekskluzywnych osiedli. [...] To część starego Mokotowa - historycznie Wyględów Mokotowski. Mieszkańców wjeżdżających do Mariny od ulicy Racławickiej wita bujną roślinnością teren zabytkowej fortyfikacji (Internet 6).
KRAJOBRAZ NATURALNY
Odwołanie do pojęcia natury staje się tu bardzo wyraźne. Znaczenie natury i środowiska, podobnie jak znaczenie krajobrazu, jest w dużej mierze konstruowane społecznie i kulturowo. Natura jest zależna od kultury do tego stopnia, że zaciera się różnica między nimi i pojawiają sic pytania, czy pozostaje jeszcze jakaś forma czystej przyrody:
głównym zadaniem dla nauk społecznych będzie odcyfrowanie społecznych implikacji (ego, co występuje od zawsze, mianowicie przyrody ściśle spowitej w społeczne praktyki i ich charakterystyczne sposoby kulturowej reprezentacji (Macnaghien i Urry 2005: 40-41).
Wyobrażenie osiedla strzeżonego jest łudząco podobne do wyobrażeń krajobrazu przedmieść w kulturze anglosaskiej w XIX wieku. Członkowie klasy średniej stworzyli wtedy świat suburbiów po to, by jednocześnie korzystać z dobrodziejstw cywilizacyjnych oraz wznieść się ponad przemysłową rzeczywistość miasta, by odnaleźć lepsze warunki życia dla siebie i swoich rodzin1. Synteza dwóch światów stała się synonimem szczęścia. Przedmieście było u swych początków przestrzenią indywidualizmu i prywatności, zwłaszcza w Europie Północno-Zachodniej i Ameryce Północnej. Indywidualizm, wspierany przez siłę kapitalizmu i protestantyzmu, stał się znakiem charakterystycznym dla nowoczesności, przynajmniej w jej zachodnim wydaniu. Powrotu do natury doszukać się można w zakrzywionych liniach ulic, niercgularności zabudowy, rustykalnym decorum oraz licznych przydomowych ogródkach, symbolizujących związek mieszkańców z ziemią: w połowie XIX wieku ogród stał się zasadniczym elementem mieszczańskiego życia. Oswojona przyroda, obrzeżona drzewami i żywopłotami, zapewniała spokój prywatnego życia i stanowiła idealne ramy życia rodzinnego. Mężczyźni mogli zajmować się drzewami i winoroślą, ponieważ London przekonywał ich, że szukanie wytchnienia przy tego rodzaju trudach, koniecznych po obowiązkach w mieście, nie jest czymś godnym pogardy. Kobiety odpowiedzialne były za kwiaty - kobieca łagodność łączyła się w sposób naturalny z wonną delikatnością kwiatów (Hall 1999: 69).
Mimo wspólnych korzeni i sposobów prezentacji są jednak dwie istotne różnice między historycznym anglosaskim przedmieściem czy współczesnym amerykańskim a polskim osiedlem typu gcited com-muniry:
1) większość polskich osiedli typu GC powstaje w centrach miąst i obejmuje raczej osiedla apartamentowców lub osiedla mieszane, łączące zabudowę wielorodzinną z zabudową szeregową i jednorodzinną, co w istotnym stopniu ogranicza obecność natury na tych osiedlach;
2) obecnie ten styl życia, opierający się na kontakcie z naturą, nie jest „wytwarzany” (jak w wiktoriańskiej Anglii), ale „kupowany” razem z mieszkaniem. Dom i otoczenie, w zgodzie z nową wizją, stwarzają ograniczone warunki do indywidualnej ekspresji. Ingerencja w naturę ogranicza się do zagospodarowywania tarasów (choć i tu niekiedy regulacje wewnątrz wspólnot są rygorystyczne)2.
193
1,3 Koncepcje Ebenezcra Howarda i inne wizje połączenia cywilizacji i natury angażowały serca i umysły wielu ludzi, którzy z lękiem patrzyli na przemiany miast przemysłowych. Oczywiście odwrót od miasta był tylko częściowy: przedmieścia ciągle pozostawały zależne od centrum, stanowiąc jego sielskie przeciwieństwo.
Natura jest projektowana przez specjalistów i raczej nie można pozwolić sobie na indywidualne jej aranżowanie czy zawłaszczanie. Jak opisuje jedna z respon-dentek: „Na przykład tu na dole są takie sympatyczne ogródki... bo my się lubimy tak odgradzać, zagradzać, zasłaniać, stąd może ja się nie mogę przyzwyczaić do lej bliskości, no i mieszkańcy tych mieszkań na parterze postanowili zagrodzić te ogródki takimi wielkimi plotami. No ale reszta mieszkańców, która nie mieszka na parterze, w związku z tym, że tu jest naprawdę mato miejsca, nie zgodziła się na te ogrodzenia,