tworzą: przedstawione „słowo” dwóch kazań księdza Marka (oczywiście za pośrednictwem Soplicy), wprost przedstawione „słowo” gawędziarza i dopiero pośrednio, w „gawędowym zamgleniu”, jawi się sytuacja gawę-dowo-kazaniowa jako drugi ważki element przedstawionego świata, którą za Filipem Nereuszem Golańskim nazwie się „akcją retoryczną” lub „działaniem mówczym”78. Działaniem mówczym odbieranym przez Soplicę w imieniu własnym (1 osoba lp.), braci szlachty (1 osoba lm.) i panów, chociaż ci ostatni są głównym przedmiotem kazań księdza Marka (apostroficzne „Ty” i „Wy”), a więc i pretekstem całej gawędy.
Kazanie konfederackie ma także w swoim założeniu, choć w dalszym planie strukturalnym, elementy anegdoty nowelistycznej, zlokalizowane w czasie przeszłym w relacji do teraźniejszości „działania mówczego” (chodzi o bójkę lubelczyków). Są one desygnowane wyraźnie pośrednio:
1) przez słowo przedstawione narracji operującej przytoczeniem, które charakteryzuje postać:
Pan Bolesta, którego Mańkutem nazywali, lubo opodal od Snarskiego siedział, usłyszał, iż ten się odezwał: „Wiwat powiat urzędowski, czoło województwa lubelskiego!", a że był ziemianin łukowski, przykro mu się zrobiło, i to mu wymówił (s. 38).
2) przez słowo narracji uprzedmiotowione „gestem fonicznym” symbolizującym szybkość mówienia, aktywność sprzeczki79: „Od przymówek do wymówek” (s. 38).
||Kjrzez aktywizowanie w narracji metawypowiedzi; cytat powyższy i dalej:
ich podjudzać JW. marszałek i JO. książę wojewoda wileński, tak grubych między nimi wyrazów, że aż zgroza było słuchać; a z tego gospodarzowi jeszcze większy śmiech (s. 38).
p do tekstu budowanego z wypowiedzeń złożonych HHHHHHHjnilnbeń złożonych współrzędnie bądź zdań krótkich Kontrastowe przejście od wypowiedzeń długich do graBp wypowiedzi, uobecniając nadawcę i de facto z równoczesną sugestią wzrastającej szybkości
opisywanych zdarzeń:
Wyszli Z izby. a porwawszy się do szabel, przy nas bić się zaczęli Urzędow-| JW. marszałek obydwóch zagrzewał. Ślicznie 28 obadwa składali — Panie Boże, przyjm to za żart, ale aż miło było patrzeć. - Snarski. Jak długi padł krwią oblany (s. 38—39).
5) przez operowanie parentezą podkreślającą autopsyjność opowiadania 1 równoczesnym jednak przywoływaniem gawędowego słuchacza, | więc znowu przedmiotowość tekstu (egzemplifikacja powyżej).
0 T. N. Gola As ki, O wymowie i poezji, wyd. 3, Wilno 1808, s. 311. » Por. Pszczoło wsk a, op. cit„ s. 174.
Zanalizowany tekst unaocznił budowę narracji gawędowej jako słowa przytaczanego i desygnującego równocześnie na sposób epicki. Walor przedmiotowy tekstu przekazującego anegdotę był o wiele intensywniejszy w poprzedzającym ten passus narracji kazaniu księdza Marka. Anegdota ta była tam bowiem retorycznym exemplum, teraz w bezpośrednim przekazie Soplicy pojawia się jako dodatkowe wyjaśnienie kazania i „działania mówczego” księdza Marka. Gdyby chodziło tylko o wyjaśnienie tematu kazania, o komentarz dygresyjny do eiemplum, należałoby podtrzymać w całej pełni tezę (w określonym kontekście zresztą słuszną) o amorficzności gawędy. Dygresje można by wówczas doczepiać w dowolnej ilości, rozciągając „gawędową ramotę”. Komentowany fragment jest niezbędny do zrozumienia „akcji kazaniowo-retorycznej”.
Wiązadeł kompozycyjnych gawędy szukać więc należy w sytuacji gawędowego wypowiedzenia organicznie związanego z jego przedmio-towością. Gawęda interpretowana należy do typu kompozycyj wariacyjnych czy szufladkowych, oczywiście z biegunem zagrożenia dowolnymi, przypadkowymi skojarzeniami. Ma ona charakter niejako metagawędowy o sytuacji gawędowej wpisanej i zewnętrznej, stąd też wielopiętrowa przytoczeniowość.
Ponieważ proces przytoczeń stanowi siłę formotwórczą gawędy, stąd nieraz mamy do czynienia z takimi tekstami, w których czas wypowiedzenia na sposób liryczny pokrywa się z czasem gawędowych refleksji. A zatem czas zaktywizowany w percepcji czytelniczej staje się niejako materialnym elementem świata przedstawionego. Przedmiot ten jest jednak wyraźniej uchwytny dopiero w przytoczeniach częściowo tylko zrealizowanych, potencjalnych, mających charakter „retorycznych przemilczeń” przeplatanych narracją.
Tak jest właśnie — jak już sygnalizowano — w Kazaniu konjede-rackim z intonowanymi pieśniami Te Deum laudamus przed pierwszym kazaniem i Przed oczy tiooje, Panie przed kazaniem drugim. Czas, który zużywa gawędziarz na opowiedzenie o tym, kto i jak śpiewał, jakie było zachowanie uczestników nabożeństwa, jak rzeczywiście wyglądały wydarzenia służące jako kazaniowe exemplum, ma się w przybliżeniu pokrywać z czasem potrzebnym na odśpiewanie pieśni. Chodzi tu oczywiście nie tyle o dokładną odpowiedniość, ile raczej o wywołanie takiej sugestii.
Tego typu iluzję na sposób dramatyczny „odgrywanego” nabożeństwa osiąga autor przez otwarcie i zamknięcie partii gawędowych stwierdzeniami „metaśpiewnymi”, które sugerują upływ czasu wyznaczany przez intonowane pieśni:
[...] ksiądz Marek [...] zaintonował Te Deum laudamus [...] Po hymnie odbytym [...] To wyrzekłszy zszedł z ambony i przed wielkim ołtarzem uklęknąwszy zaczął śpiewać Przed oczy twoje. Panie [...] Ale wracam do swego. Ksiądz Marek śpiewał, ale sam jeden [...] Ksiądz Marek po odśpiewaniu pieśni wznowu na ambonę powrócił (s. 35—39).