64
Soplicę interesuje w kazaniu księdza Marka strona anegdotyczno-p]0t. karska i bardziej „działanie mówcze” niż zawartość ideowa, ale równo, cześnie był on skromnym (choć pozornie chyba) bohaterem spod Lanckorony i człowiekiem nie szukającym (może z tchórzostwa) zwady. Księdza Marka określa profetyzm religijno-narodowy w duchu Skargi, ale równocześnie nie przestaje być rubasznym parodystą. I choć osoby te i ich teksty włączone są w strukturę gawędy antynomicznie, same również prezentują osobowości antynomiczne.
Ostatecznie między księdzem Markiem a cześnikiem parnawsldm Soplicą, których autokreują retorycznie i gawędowo wypowiadane przez nich teksty, nie ma istotnych różnic osobowych. Przekonuje o tym ważki kompozycyjnie, gdyż finałowy, akapit gawędy104 ujawniający postawy. Cześnik w żarliwym kazaniu skonstatował tylko uroki retoryczne, potem z równymi sobie płakał i pocieszał się, panowie się nie „zasierdzili”, nie przeobraził się również ksiądz Marek. Bracia szlachta, konfederacki cudotwórca i panowie świetnie mieszczą się w sarmackiej kulturze obyczajowej; wszystkich łączy samozadowolenie wynikające z lojalnego wobec siebie realizowania ról społecznych:
Mówił on ksiądz Marek wiele jeszcze innych rzeczy pięknych. Płakaliśmy, a razem i nadzieją pocieszaliśmy się. Myślałem, że panowie, których ksiądz Marek wymieniał, zasierdzą się na niego; ale nie, i owszem, każden z nich wychodzącego księdza uprzejmie powitał i w rękę pocałował, a książę solenizant na obiad zaprosił, gdzie jakem się od pokojowych dowiedział, kolejnym kielichem wszyscy pany jego zdrowie wypili (s 41).
Stać ich tylko na przeobrażenie Jana Kazimierza z wiersza Lecho- i
t
Padłem krzyżem, zapłakałem,
Złożyłem koronę I pas słucki przewiązałem na żałobną stronę.
(Jan Kazimierz m)
howanle końca lub początku albo obu tych elementów naraz stanowi
_^Htgólną wtórnych systemów modelujących (J. M. Lotman, O modelujq-
„ko Ac a” i IpoczątkuI w przekazach artystycznych. (Tezy), przeL | mHHK [w zbiorze:] Semiotyka kultury, wybór i oprać. E. Janus, M. R. Maye-J nowa, przedmowa S. Żółkiewski. Warszawa 1975, s. 374).
e c h o ń. Poezje, Warszawa 1963, s. 109. Przejmująco pisze o „opętaniu HNMPK- Wyka, znajdując również w tym tekście najlepszą egzemplifikację An SWOtCh wywodów (Węgiel mojego zawodu, „Zycie Literackie”, 1967, nr 40; 8 petś&r. w wersji poszerzonej w: O potrzebie historii literatury. Szkice polonistyczne | jMŚĘĘSSNM-. Warszawa 1969, s. 319): „Nie znam w nowszej poezji polskiej
wiersza tak bardzo utkanego z sarmackiej tradycji, a równocześnie tak; odległego od postawy sarmackiej. (...) Ostatni w nim gest jest jakiś polski, nie- 3 zrozumiały dla cudzoziemca, który by nie znał dobrze polskiego obyczaju. Za-' razem — jak dalece ten gest przerósł swoje źródło, i po polsku mówi o rzeczy j ogólnej; o rezygnacji, o klęsce”. Komentarzem Wyki można by objaśniać za-
Trudno odpowiedzieć na pytanie, czy autor w pełni aprobuje ów kwietyzm z łezką sentymentalnego rozczulenia. Na pewno widzi uroki estetyczne odeszłej w przeszłość kultury sarmackiej i „dla miłości zmarłego zakopuje się z nim w jednym grobie”10ł, niknie więc często dystans i hrabia Henryk zdaje się utożsamiać z sarmackim paplą, cześni-kiem parnawskim Soplicą. Dlatego autor nie tylko operuje satyrą i ironią księdza Marka, ale i opromienia odeszły świat miłującym humorem i jowialnym ukontentowaniem cześnika.
Romantycy żarliwie starali się o to, by z przeszłością nawiązać niemal materialny kontakt, gdyż więź z tradycją gwarantowała zachowanie narodowości. Dlatego Rzewuski — co mu tak bardzo za złe miał Kraszewski — wyrzeka się autorstwa, „zapierając się siebie”, aby w obce oblec się ciało 19ł.
Z rzeczywistości utrwalonej w przedstawionym, gawędowym słowie, z owych „pamiątek Soplicy” buduje Rzewuski na sposób romantyczny pomniki1 2 dla wszystkich lirycznie niemal wyrażanych postaw sarmackich2 na podobieństwo zachowań apostołów z Przemienienia. Nietrudno bowiem uchwycić analogię między zakończeniem Kazania kon-federackiego a poniższym cytatem z Łukaszowej Ewangelii, analogię, która sakralizuje zadowoloną z siebie społeczność sarmacką:
I stało się, gdy odchodzili od niego, rzekł Piotr do Jezusa: „Mistrzu! dobrze nam tu być, i uczyńmy trzy przybytki, jeden tobie, a jeden Mojżeszowi, i jeden Eliaszowi", nie wiedząc, co mówił (9, 33).
I ta analogia niedwuznacznie sygnalizuje ambiwalentną postawę autora wobec kultury sarmackiej.
równo postawę autora Pamiątek Soplicy, jak i nastawienia żywe u współczesnych kontynuatorów (Kazimierz Brandys, Andrzej Kijowski).
Kraszewski, Obrazy przeszłości, s. 138.
lłł Op. cit., s. 136.
>** I. Opacki jako autor rozprawy Pomnik i wiersz. Pamiątka i poezja na przełomie oświecenia i romantyzmu konkluduje: „Jest więc poezja w oczach romantyków pamiątką najdoskonalszą" (op. cit., s. 99). Formułą tą można również objąć gawędę szlachecką Rzewuskiego, która w motywacjach kulturowych zyskuje rangę poetycką; przeprowadzona analiza sugerowała również jej bliskość strukturalną z poezją liryczną.
1W Pomniki te w najbliższych latach tak „obrodzą", że całkowicie przemienią pejzaż polskiej literatury. Zauważył to Kraszewski, sekundował mu Julian Klaczko, którego poglądami M. J anion oświetla poezję krajową: „Czarna lista przewinień ciągnie się długo, aż wreszcie Klaczko brawurowo stwierdzi, że »lite-ratura nasza ma obecnie prawdziwą swoją epokę saską* (podkr. autora Sztuki polskiej). Dowodów dostarczają przede wszystkim gawędy; zresztą, jak już wiemy, cała literatura krajowa zamieniła się w jedną wielką gawędę: na inne gatunki nie starczyło jej ani sił, ani ochoty" (Poezja w kraju. Próba syntezy, [w zbiorze:] Obraz literatury polskiej XIX i XX wieku. Seria III: Literatura krajowa w okresie romantyzmu 1831—1863, t 1, red. M. Janion, B. Zakrzewski, M. Dernałowicz, Kraków 1975, s. 15—16).
*~M. Maciejewski, Poetyka......