w pojęcie proletariatu i traktować jako proletariat, wobec czego w zajmującym nas tu stosunku sztuki do proletariatu brak jest jednej strony, tj. sztuki.
Rzeczowa kolejność wysuwa na pierwsze miejsce inny związek:
1
Próbowałem, nie da się: trzeba będzie, mówiąc o cierpieniu, posługiwać się tym obrzydliwym słowem.
^Jako jeden z pierwiastków życia, ma cierpienie byt szerszy niż którakolwiek z klas społecznych. Nie płoszy go podkowa na progu izby robotniczej, a w noce niecofhionych nieszczęść nie topi go zalew światła w salonie bogacza. Kto umie widzieć, zauważy nawet, że spośród różnych typów cierpienia najtrwalszy nachodzi raczej warstwy zamożne, bo tu właśnie spotyka się te najsilniej w cierpienie zakute osobniki, u których zmieniać się mogą przyczyny cierpieli, lecz wysokość ich i ustopniowanie trwa bez zmiany. Gdy zastajemy u nich istnienie kilku smutków o różnej wysokości — to po ustąpieniu najsilniejszego smutki słabsze nie zachowują dawnej wysokości, lecz rosną i przesuwają się kolejno na opróżnione miejsca. To zjawisko przesuwania się cierpień na opróżnione miejsca nie występuje jedynie w życiu potępieńców, nie jest klątwą, nic jest wyjątkiem, jest ono bardziej powszechne, niż by mogło się wydawać. No i w każdym człowieku czującym musi wywoływać współczucie, tak jak je wywołuje dola nędzarza.
A jednak wszyscy ci, którzy solidaryzują się z walką i przyszłością proletariatu, spośród tych cierpień kłujących życie zapatrzyli się w io jedno, w cierpienie proletariusza, i jego usunięciu poświęcają swą myśl i pracę. Dlaczego? Dlaczego to, właśnie to ? Już jako 17-Jetni chłopak zadałem sobie to pytanie. Mimo iż byłem wówczas prezesem tajnej organizacji socjalistycznej, skupiającej sztubaków gimnazjalnych, pozwalałem sobie na własne pytania, a takie
na własne odpowiedzi. Na owo „dlaczego" znalazłem odpowiedź, która niewiele różni się od sposobu, w jaka widzę tę sprawę dzisiaj.
Udział nie-proletariuszy w walce proletariatu tłumaczy Manifest komunistyczny Marksa i Engelsa jedynie aktem poznania: „Przechodzą na stronę proletariatu ta część idealistycznie usposobionej inteligencji burżuazyjnej, która zdołała teoretycznie zrozumieć rozwój dziejowy społeczeństw". Znaczyłoby to, że kto zrozumie, iż przyszłość należy do proletariatu, ten będzie z proletariatem. Rzecz sprowadzałaby się jedynie do zdolności historycznego myślenia i do zdolności przewidywania przyszłych faz dziejowych. Wystarczyłoby snąć, aby chcieć. Go musi nastąpić, niech nic tylko nastąpi, lecz niech nastąpi przy naszym współudziale.
Przedłużając wróżbę w odezwę, pogląd ten nie liczy się z wartościującymi czynnikami ludzkiego działania i z powikłaniami, w które zaplątać może ludzkie czyny ocena, choćby dotyczyła najbardziej nieuniknionej przyszłości. Człowiek nie ma wprawdzie wolnej woli, ale żyje tak jak gdyby ją miał, i to poczucie wolności może mu dyktować postępki poprzeczne w stosunku do linii konieczności historycznej. Nie tylko więc jednostki, ale odłamy społeczne mogą posługiwać się wolą w celu opóźnienia lub wykolejenia rozwoju.
Rozumieli to autorowie Manifestu, więc wtrącili w swój wywód słóweczko, które trzepoce szeroką prawdą i rzuca swe barwy na całą myśl. Mówią o inteligencji usposobionej „Idealistycznie". Słóweczko niezwykle u twórców teorii materialistycznej. „Idealistycznie". A właśnie. Goś musi przybyć do „teoretycznego zrozumienia rozwoju dziejowego społeczeństw", aby możliwą stała się solidarność nic-proletariusza z proletariuszem. Tym czymś jest współczucie.
I znowu wylania się poprzednie pytanie: dlaczego spośród wszystkich rodzajów cierpienia imamy się cierpienia proletariackiego? Dlaczego? Dlaczego?
Arytmetyka cierpienia: cierpienie proletariackie jest tym, które da się usunąć. O, to ważne. Wierzymy, że da się usunąć. Dolar proletariacki, ból pochodzący z upośledzenia społecznego, nie jest koniecznym składnikiem
127