miejsca zupełnemu zniesieniu praw. „Słowa wolne" stają się jedynym budulcem języka. Theba przyznać Marinetliemu, te — przynajmniej w teorii — myśl swoją pizeprowadził konsekwentnie i te w jego estetyce postulat burzenia składni nie jest tylko powierzchowną sztuczką ogniową, lecz logicznym skupieniem wszystkich jego poszczególnych postulatów językowych. Inna
sprawa, te postulaty te są niesłuszne nawet z punktu widzenia Maranettiego. Pragnie on uczynić z poety odkrywcę w kwiecie materii, a z języka organ, który by chwytał iycic materii z całą jego falującą zmiennością. Burzenie składni jest w tym wypadku niecelowe. Rrzeciwcelowc I Bo bez składni moiemy co najwyicj sporządzić Inwentarz świata, ale nigdy nie zdołamy oddać tycia świata. Składnia jest aparatem notującym związki zachodzące między zjawiskami, jest len językowym odbiciem. Bez niej nie ma związku zjawisk. Bez niej rzeczywistość rozpada się na przedmioty i zdarzenia, dla których jedynym orzeczeniem może być tylko pojęcie „jest" lub „są*4. Tyle tylko dowiadujemy sic o nich. Niewiele. Katalog spraw świata! O żadnych odkryciach mowy być nie może, bo odkrywanie jest to tworzenie nowych związków. Tak więc postulatem burzenia składni M. mija się ze swym celem. A jest to cel charakterystyczny. Jest to bardzo charakterystyczne, te w umotywowaniu tych postulatów znajdujemy zawsze powoływanie się na usiłowanie ogarnięcia materii, wszechświata..., a nie znajdujemy nigdy powoływać się na względy artystyczne. Ze stanowiskiem tym spotykamy się w każdej dziedzinie estetyki futurystycznej I Zawsze będzie chodziło mniej więcej o naśladowanie jakiejś rzeczywistości, o taki czy inny realizm lub imita-tyzm. W budowie argumentacyjnej futurystów nie widać wcale dźwigarów czysto artystycznych, nic widać wcale troski o wewnętrzne potrzeby sztuki. Troska o sztukę uchroniłaby ich była od wielu błędów. W wypadku, który nas tu interesuje, uprzytomniłaby im, że w poezji nic chodzi o materię, lecz o literaturę; a to byłoby jeszcze jednym skrupułem, który powinien by byl powstrzymać ich od burzenia składni. Rozumieliby, że burząc składnię, niaczą własne środki poetyckie. Luźnymi rzeczownikami nic można stworzyć wartościowej literatury. Tylko zdanie może być terenem zdobyczy literackich. Oczywiście w obrębie zdania dopuszczalne są wszystkie
swobody jakich wymaga intencja poety. Żadnej regule gramatycznej nie można przyznać prawa wetowania wobec potrzeb my iii poetyckiej. Uzasadnione są nawet pewne stale reformy syn tak tyczne. Gramatyka nie Jest przepisem, lecz spisem. Uporządkowanym spisem. Nic daje norm, lecz konstatuje lakta. Nowe lak ta narzucają jej nowe prawa. Byłoby rzeczą zupełnie naturalną, gdyby nowi poeci wszystkich krajów rozpoczęli akcję uwalniania składni od wszystkich tych reguł, które nie są niezbędne dla wyrażenia myśli, przy czym wnioski wyciągnięte z zestawienia poszczególnych języków europejskich mogłyby być bardzo pomocne. Już dziś np. niektórzy poeci niemieccy zrywają z martwą regułą nakazującą w zdaniach pobocznych umieszczać orzeczenie na końcu. W przyszłości analogiczny ruch rozszerzy się prawdopodobnie a pojawi się we wszystkich innych krajach. (A kiedyś może dojdzie tak daleko, żc np. pod wpływem języka angielskiego wyłoni się może postulat taki, jak np. zniesienie genusu przymiotników, formy gramatycznej będącej właściwie wyrazem bardzo pierwotnego sposobu patrzenia na świat, zawierającej między innymi wyraźne ślady antropomorfizmu). W składniach poszczególnych języków zajdzie w przyszłości wiele zmian, lecz będą to zmiany o charakterze reform, a nie destrukcji. Ale cala
ta część poetyki M.-go zawiera obok fałszywych postulatów dotyczących składni inny ściśle z nimi związany i niemniej fałszywy postulat: „// faul ditruir* la syntax* en disfiosani Us substantifs au kasard de leur naiuanct". Układem rzeczowników, tego głównego elementu języka futurystycznego, ma więc rządzić przypadek. Przypadek? Skojarzenia psychologiczne! Tu, w tej Marinet-tiowej intronizacji przypadku znajduje się źródło tej tak szeroko rozpowszechnionej poezji skojarzeń, która i u nas ma swoich przedstawicieli. Poezja ta może w tym lub owym wypadku dać dzieła o pewnych wartościach artystycznych, ale jako zasada jest fałszywa. Przeczy ona wymogom sztuki. Nie chodzi o powtarzanie rzeczywistości, w tym wypadku „wewnętrznej", lecz o dzieło, o utwór poetycki. Nie chodzi o bezpośrednie wypluwanie uczuć lub protokółowanie naturalnego biegu obrazów, lecz o organiczną budowę poetycką. Nie wolno usuwać w kąt woli twórczej, która formuje materiał przeżyć wewnętrznych według zasad artystycznych; która
155