34
gdzie jest narzucany przez partie komunistyczne. Jego treść jest mniej więcej następująca: człowiek jest w swojej istocie stworzeniem postępowym, to jest staje się, jako gatunek, coraz lepszy, coraz doskonalszy. Owo doskonalenie występuje we wszystkich dziedzinach. Na płaszczyźnie poglądu na świat człowiek przechodzi od zabobonu do nauki. W nauce idzie do coraz większej wiedzy, w technice opanowuje coraz lepiej świat. W moralności staje się coraz lepszy. W polityce znajduje coraz doskonalsze formy rządów. W sztuce tworzy arcydzieła coraz doskonalsze. Tylko w religii nie ma postępu, bo ona jest zabobonem, który postęp skutecznie eliminuje. A skoro postęp daje tak wspaniałe wyniki, pierwszym i najświętszym obowiązkiem każdego zdrowego człowieka jest służenie postępowi ludzkości, któremu należy wszystko i wszystkich podporządkować.
Ten pogląd, bardzo rozpowszechniony w XIX wieku i jeszcze przed drugą wojną światową, jest dziś odrzucany przez przytłaczającą większość ludzi wykształconych w cywilizowanych krajach (...)” (Bocheński, 1987, s. 82-83).
Deformacje poznawcze spowodowane wykorzystywaniem pojęcia „postępu" do wartościowania i etykietyzowania pewnych wytworów materialnych i niematerialnych są ciągle jeszcze obecne i w społecznym dyskursie o edukacji mogą być wykorzystywane do dezawuowania oponentów. Taką rolę pragmatyczną wydaje się pełnić ideologia wychowania liberalnego (ideologia romantyczna), której powierzchowna popularność może być odczytywana jako swoiste odreagowywanie na wcześniejsze uczestniczenie w budowaniu z przekonaniem ,Jednolitego frontu wychowania”. W minionym ładzie społecznym pozytywne naznaczanie kategorią pojęciową „postępowości” stosowano do tego wszystkiego, co było sowieckie, natomiast w ostatnich latach ten sam zabieg stosuje się do tego, co amerykańskie. Mechanizm pozostał ten sam. Zmienił się tylko kierunek wartościowania na kontinuum „pozytywne-negaty wne”.
Oświeceniowe złudzenie przezwyciężane jest przez przyjęcie chaosu jako zasady organizującej świat i teorii „społecznego tworzenia świata”. Zasadność tego zabiegu stanowi już oddzielny, niezwykle interesujący i kontrowersyjny temat rozważań, ale w tej pracy problem ten zostanie pominięty.
6.3.2. Złudzenie dotyczące „nauki”
W ideę postępu wpisuje się koncepcja nowożytnego modelu nauki, zwanego modelem kartezjańsko-newtonowskim, chociaż dla ścisłości należałoby też wymienić nazwisko Bacona jako twórcy empiryzmu. Ten model nauki (naukowości i racjonalności) zapewnił ludzkości olbrzymie sukcesy techniczne w XDC wieku, nazywane rewolucją naukowo-techniczną. Fakt ten stanowił uzasadnienie dla upowszechniającego się przekonania, że nauka rozwiąże wszystkie ludzkie problemy. Jednak — zdaniem Władysława Tatarkiewicza — wtedy, kiedy kult dla nauki wzrastał u laików, to:
„fachowcy coraz bardziej widzieli chwiejność i luki. Przynajmniej w tym stadium swego rozwoju nie czyniła świata naprawdę zrozumiałym i przejrzystym. Jej pojęcia przestały się wydawać tak proste, a jej teorie, choćby teoria ewolucji, tak pewne, jak sądzono jeszcze niedawno. Wyniki jej zawodziły, zwłaszcza w zesta-
wieniu z oczekiwaniami. Oczekiwano od niej jednolitego obrazu świata, a tymczasem w niej samej, w jej różnorodnych działach nie brakło przeciwieństw. Oczekiwano od niej prostych prawd, a tymczasem (...) wszystko było coraz bardziej złożone” (Tatarkiewicz, 1968, s, 280).
Ale jak twierdzi Bocheński:
.jeżeli chodzi o stwierdzenie i wytłumaczenie faktów zachodzących w święcie, nie posiadamy niczego lepszego niż metoda naukowa. Nauka jest więc jedynym poważnym autorytetem w tej dziedzinie. (...)
Przyczyny nierozumnej nieufności do nauki są liczne, między innymi odegrał swoją rolę strach przed złymi skutkami zastosowania wyników fizyki w technice, np. jeśli chodzi o energię nuklearną. Widząc, że badania naukowe umożliwiły zbudowanie bomb nuklearnych, ludzie wyobrażają sobie często, że nauka jest niebezpieczna, że więc należałoby ją zastąpić przez coś innego. Trzeba jednak powiedzieć, że to nie nauka jest niebezpieczna, ale użytek jaki ludzie z niej robią.
(...) jeśli istnieje jakakolwiek nadzieja przezwyciężenia trudności, jakie wywołała nowoczesna technika, to tylko w nauce (...)” (Bocheński, 1987, s. 74-75).
Złudzenia dotyczące nauki przezwyciężane są na gruncie wielu dyscyplin, a głównie w metodologii i socjologii wiedzy. Polscy pedagodzy rzadko zajmują się tym problemem i z tego powodu tak powolny i pełen nierozumnego oporu jest proces przezwyciężania dziedzictwa ideologicznego nazwanego „naukową pedagogiką socjalistyczną”, chociaż już chyba nikt otwarcie nie deklaruje, że jest jej zwolennikiem.
6.3.3. Złudzenie „naturalizmu”
Dotknęło ono nauki społeczne, z którymi wiązano w XIX wieku nadzieję panowania nad światem społecznym. Po sukcesach nauk przyrodniczych, które zaowocowały rewolucją naukowo-techniczną, powszechne stało się przekonanie, że nauki społeczne budować należy wedle paradygmatu nauk przyrodniczych. Problem jednak polegał na tym, że inny jest przedmiot nauk humanistycznych. Jest nim bowiem człowiek z całą jego niedookreślonością, nieprzewidywalnością i tajemnicą. Skutkiem złudzenia naturalizmu były takie zjawiska, jak: psycholo-gizm, śocjologizm i pedagogizm. Te zjawiska w zasadzie zostały przezwyciężone. W warunkach polskich nie zostało jednak przezwyciężone jeszcze zjawisko „peda-gogizmu”. Do przedłużonego trwania i utrwalenia zjawiska „pedagogizmu” w Polsce przyczyniła się dominacja „naukowej pedagogiki socjalistycznej”, oferującej .jeden wspólny dogmat pedagogiczny”.
Fenomen pedagogizmu wpisuje się w racjonalność techniczną i oświeceniową ideę postępu. Z tego powodu można by mówić o zaniku pedagogizmu spowodowanego zakwestionowaniem oświeceniowej idei postępu. Na skutek jednak dziejowego eksperymentu związanego z realizacją utopijnego projektu nazwanego komunizmem (socjalizmem) mieliśmy do czynienia ze sztucznym przedłużeniem poglądów wypełniających treścią pojęcie „pedagogizmu”. Tak bowiem jest, że ta utopia społeczna — wizja nowego społeczeństwa powszechnej szczęśliwości — musiała być wizją „pedagogiczną”, przyjmującą założenie, że warunkiem realizacji