206
PLATON.
Komu mowa ta nie wydaje się dosyć przekonywającą, ten w »Helenie«, która jest mniej więcej z tych samych czasów, znajdzie zaraz na wstępie oświadczenie ieszcze wyraźniejsze: »Jedni przez życie cale powtarzają, że nikt kłamać nie może ani twierdzić przeciwnie ani o tej samej sprawie wygłosić dwóch sprzecznych zdań; inni znowu dowodzą, że męstwo i mądrości sprawiedliwość to simo są, a z natury nie posiadamy żadnej z tych cnót, lecz tylko za pomocą wiedzy je nabywamy; inni nareszcie marnują czas na sporach dialektycznych, z których żadnego nie ma pożytku, choc mogą zaprzątać słuchaczy«. Słowa te są tak jasne i zrozumiałe, że nawet filolodzy rzadko zgadzający się między sobą, tym razem dostrzegli, iż napaść ta wymierzona na uczniów Sokratesa. Wymieniają Antystenesa, Eschinesa, nawet samego Platona. Ateńczyk jednak owych czasów najprzód i przedewszystkiem, przywodził sobie na pamięć mędrca, który jakie dziewięć lat przedtem musiał wypić truciznę za to, że umiłował prawdę i ludzkość. Niewątpliwie o nim także myśleli uczniowie, gdy czytali lub słyszeli te niegodne oszczerstwa. x) Wszak on ciągle twierdził, że mało jeszcze l>yli znani; tylko Antysteces i kilku innycli zwolenników Sokratesa mogli mieć żal do retora za ustęp powyższy. Jednakże Izokrates niewątpliwie wszystkich filozofów zaczepia, bo wszystkich tą samą obejmuje niechęcią, jako konkurentów niebezpiecznych w kształceniu młodzieży. Wprawdzie U sen er (p. 138) pewną jego życzliwość dla Platona w tern upatruje, że przytacza kilka frazesów z Fedrosa a tem ♦ wyświadcza mu grzeczność po starożytnemu*. Słusznie z tej grzeczności żartuje sohie Teichmiiller (Liter Fehden etc, I. p 71), Blass zaś (II. 29) przeciwnie mniema, że Platon cytuje Izokratesa; podobnież Siebeck, Bergk i t. p. Można jednak daleko prościej wytłumaczyć podobieństwo obu miejsc pochodzeniem z tego samego źródła. W istocie Platon, tam gdzie w Fedrosie (p. 269 d.) mówi o trzech rzeczach, nieodzownie potrzebnych do wymowy (zdolność, wiedza i wprawa), a tak samo Izokrates, wyrażający się mniej więcej podobnież w mowie przeciw Sofistom (§. 16.—18.), rozwijają obaj dawną zasadę Sokratesa, w czem nie ma nic dziwnego, skoro obaj byli jego uczniami (Porów. Xcnoph. Metnor. II. 6. §. 39 ; IV. 1. §. 3 — 3). Ogólny zaś ton mowy Izokratesa jest tego rodzaju, że po niej filozof żaden chwalić go nie mógł ani budować na nim jakiekolwdek nadzieje. Słusznie na to Susem i hl zw'rócil uwagę w rozprawie de Platonis Phaedru etc. z r 1887, gdzie odnosi dialog ten do r 894. Dawniej naznaczał mu r 387, bo razem z Hermannem mienił go być programem otwarcia Akademii (Dic gen et. Entwickeltnig der Platon. Philos. etc. Leipzig 18 3 5 -I. p 286.)
*) Zob. Isocr. Helctiae laud. §. 1. Blass (II. p. 26. i 34) nie wątpi, że mowa o Antystenesie oraz innych Sokratykach, nawet o Platonie; Spengel (p. 756.) słowa o jedności cnót i możności nabywania ich przez wiedzę, odnosi do Platona; Ueber-