IMGV53 (6)

IMGV53 (6)



86 WACŁAW BERENT

86 WACŁAW BERENT

rozchylała usta w leniwej niemocy; członki.


roztapiały się niemal

„Sen?...” „Śmierć?...”

Puls już bić przestał... Uderzył przecie raz jeszcze mocno, jakby młotem, w tyle głowy. Rozchylił powieki. Tuż ponad nim żarzy się zieloną głębią para oczu... Płoną i wpijają się w niego okrągłe, wielkie, ciemne oczy!...

— Zocha!?.


Poczuł długi, wilgotny pocałunek na wargach.

—    Zapomniałeś? — wwionęła mu niemal w usta.

Skinął głową. „O czym ja zapomnieć miałem? — przyszło mu do głowy. — O czym ja myślałem wprzódy?”

—    Już nie jesteś smutny?

I znów głową skinął.

—    Myśl o mnie, Włada. Myśl zawsze tylko o mnie.

Po raz trzeci chciał skinąć głową, lecz zamiast tego westchnął głęboko i zarzucił dłonie na twarz.

—    Duszno!... ciężko!...

Słuchał... Poza oknem turkot zwykły; ciągły, bezustanny; toczą się fale życia, szumią i pędzą, pędzą w dal... I nagle ta dziwna chwila wieczora, kiedy w łoskot i pogwary uliczne spada nagła cisza niby czarny ptak.

Borowski drgnął i otworzył szeroko oczy.

Tam na ciemnej toni skrzy się niespokojnie mrowie gwiazd. A cisza krzepnie, ciężarem wali się na piersi, skrzypi w uszach jak miliony drobnych nocnych świerszczy po łąkach.

Pajęczyna tuż przed oczyma staje się połyskliwą, złotą, wonną. Bije ten zapach...

—    Zapleć włosy, Zochna! Zapleć! Zapleć... I nie patrz tak!... Idź, zostaw mnie. Idź, otwórz okno... Posłuchaj — majaczył na pół senny. — W takie kryształowe noce, gdy cisza znienacka opada, słychać czasem... Nie widać, tego nigdy nie widać! Głosu po nocy nigdy nie wydadzą... Ale z góry, spod gwiazd, łopotanie skrzydeł czasami ucho pochwyci... Żurawie ciągną... Wiosna!

Przegięła się leniwie w tył — upinała włosy. Po czym powstała cicho i odeszła jak cień.

—    Zgaś to światło!

Drgnęła. I ją jakby przestraszyło w tej chwili to ezerwom-, ckliwe światło. Gorączkowym, niechętnym ruchem ściągnęła na dół amplę i zgasiła ją czym prędzej.

Otworzyła okno. Borowski, nie oglądając się, czuje, jak stoi tam biała we framudze okna i w obnażonych ramionach ukrywa twarz. Po chwili spytał sennym, znużonym głosem

—    Płaczesz?...

Milczy, nie chce odpowiadać. — Zocha? — szepnął po raz drugi.

—    Toś ty!... ty! ze mnie taką uczynił!...

I zerwało się w jej drobnych piersiach serdeczne, bezradne łkanie...


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
IMGV98 (3) 176 WACŁAW BERENT Jelsky nie pojął od razu, zwrócił się jednak czujnie w stronę Mullera.
IMGW29 (2) 238 WACŁAW BERENT wego zegarka. Nocny ptak wpadł, zda się, do pokoju i w błyskawicznym, b
IMGV98 (3) 176 WACŁAW BERENT Jelsky nie pojął od razu, zwrócił się jednak czujnie w stronę Mullera.
IMGW62 (2) WACŁAW BERENT —    ‘fti pozostaje! — zawołał nagle Hertenstein i zaśmiał&n
IMGV98 (3) 176 WACŁAW BERENT Jelsky nie pojął od razu, zwrócił się jednak czujnie w stronę Mullera.
27456 IMGv53 mowomir Wacław C ul- Jona Ro8oła 28a 02-796 Warszawa dn (podać jakie) . 1) Przesyłkę na
img011 (86) pojawić i wzrastać
ss28 86 MIKOŁAJ SĘP SZARZYŃSK1 u niej w ręku s<t>oi. 10 I ten się jej boi, co go Wenus pali;&n
img043 (8) 86 W modelu Langackera cechę posiadania konturu i możliwość konturowania wiąże się także
P1050251 86 rei Mirostay Ćcrvehkcl „Zrobiłam ci coś złego?” spytała się [czteroletnia dziewczyn

więcej podobnych podstron