Na koniec dwie uwagi redakcyjne:
1) Nie chcąc nadmiernie rozszerzać przypisów, ograniczyłem je niemal wyłącznie do podania źródła cytowanych tekstów. Opracowania, z nielicznymi wyjątkami, powołuję w przypisach wtedy tylko, gdy za ich pośrednictwem przytaczam jakiś tekst źródłowy, albo gdy zaczerpnąłem z nich konkretną informację, albo wreszcie, gdy uważałem za konieczne wdać się w polemikę. W sumie przypisy nie są w najmniejszej nawet mierze pokwitowaniem długu, jaki zaciągnąłem u wcześniejszych autorów. Pokwitowaniem takim, jakkolwiek niewystarczającym, jest dopiero załączony na końcu książki wykaz piśmiennictwa. W wykazie tym, odmiennie niż w przypisach, pominąłem teksty i wydawnictwa źródłowe zamieszczając tylko opracowania: nie wszystkie jednak, jakie poruszają omawiane w tej książce tematy. Wybrałem te prace, które cenię, te, z których najwięcej się nauczyłem i pod wpływem których — w zgodzie z nimi albo w opozycji do nich — kształtowały się moje własne zapatrywania.
2) W całej książce wszystkie słowa i zwroty kursywowane, występujące w cytatach, są podkreśleniami autora przytaczanego tekstu; podkreślenia moje oznaczone są drukiem rozstrzelonym.
Warszawa, w styczniu 1984
Część I
Przewrót umysłowy wieku XVIII zapoczątkowała w Rzeczypospolitej część arystokracji rodu i mienia, wsparta przez szczupłą elitę intelektu, przeważnie obleczoną w suknie duchowne. Możny senator i uczony zakonnik, wojewoda Stefan Garczyński i pijar Stanisław Konarski — oto dwa pierwsze typy polskich promotorów reformy politycznej i umysłowej. Kwalifikacje obu tych> elit zjednoczyły się w osobie nowego króla i w jego najbliższym otoczeniu z lat „monitorowych”.
Rzecz to zrozumiała. Kultura sarmacka tak już była zadowolona ze siebie, tak zagrzęzła we własnej mitologii, że sama wydać nie mogła krytyki swoich aksjomatów. Sama siebie nie mogła przekroczyć przeglądając się od kilku pokoleń w upiększającym zwierciadle barokowej elokwencji. Na to, aby jej fundamentalne wierzenia strącić z pozycji absolutu, aby jej wartości zrelatywizować, co jest wszelkiej krytyki początkiem i warunkiem —niezbędna była eksterioryzacja stanowiska obserwacyjnego. I to najdosłowniej: niezbędne by.ło spojrzenie na własny kraj oczami chwilowego cudzoziemca.
Tylko ci dwaj *— młody magnat i młody uczony ksiądz — mieli tę szansę. Tylko ci dwaj mogli otrzeć się o Rzym, Paryż, Londyn znając języki i mając ze sobą listy rekomendacyjne i mogli tam zainteresować się nie tylko modą i kartami, ale także czytać, uczyć się, rozmawiać i porównywać — dysponując więcej niż jedną znieruchomiałą skalą ocen.
Wynik tych porównań okazywał się dla Rzeczypospolitej pod 19
2*