tworzyć aksjologię moralno-polityczną i opartą na niej normatywną naukę rozumnego postępowania, praktycznie użyteczną nie tylko dla władców, ale dla każdego człowieka. Spora część literatury ekonomicznej miała właściwie charakter poradników, zaś część pozostała to przeważnie teoretyczne modele takiego kapitalizmu, jaki mógłby być, gdyby wszystkie podmioty postępowały racjonalnie. Skoro zaś każde ogólne założenie racjonalności przemyca jakieś arbitralne sądy
0 wartościach, to zarzucanie ekonomistom, iż wprowadzają nowe zasady moralne, okazuje się nie całkiem bezzasadne. Z czego wszakże nie wynika, że to Adam Smith i jego następcy stworzyli kapitalizm wraz z jego regułami gry, a tak właśnie zdawali się mniemać niektórzy krytycy ekonomii (wszelkiej ekonomii, nie określonego systemu teoretycznego) w pierwszej połowie XIX wieku.
Kiedy Fryderyk Skarbek wydał w Warszawie (1829) swój przekład Dykcjonarza ekonomicznego Ganilha opatrując go w obszerne dodatki
, tudzież przedmowę, został gwałtownie zaatakowany przez Feliksa Bentkowskiego, znanego krytyka, bibliografa i redaktora „Pamiętnika Warszawskiego'’: „zasady wystawione przez autora [...] zdają mi się podkopywać związek społeczny, poniżać ludzi na proste machiny rachunkowe, wytępiać zasady moralności i dobrych obyczajów, które przecież znaczą coś w społeczności towarzyskiej, a podobno są i warunkiem bytu narodów”. I dalej recenzent wywodził, że stawianie — przez „dzisiejszą ekonomię polityczną” — ludziom i narodom przed oczy „bogactwa” albo też „dobrego bytu” jako celu ich dążności podsyca samolubstwo, chciwość, krętactwo, niszczy zaś szlachetność
1 bezinteresowne uprawianie sztuki. Pieniądze mają być środkiem, nie celem21.
Skarbek replikował na tę zaczepkę nie mniej ostro w tymże „Pamiętniku Warszawskim”. Oponent jego — pisze — „nazwał bogactwo obfitością pieniędzy; dążność do dobrego bytu chciwością pieniędzy i procentów; i aby mu łatwiej było rzucać pociski, wyrzucił z mojej myśli wyraz cywilizacja [...] tak dalece, że te kilka wyrazów. «Bogactwo i wynikająca z niego cywilizacja jest głównym celem czynnego życia narodów» — po przeistoczeniu i wypuszczeniu mają znaczyć podług pana F. B. ((pieniądze są głównym celem czynnego życia narodów». — Bo o tern nie wspomniał nigdzie, że ja cywilizację
* Cyt. wg przedmowy K. Kr7.cczkowskiego do Pinu pomniejszych F. Skarbka, t.ł, Warszawa 1936.
160 s. XX1!-XX1V.
1 za nieodstępną bogactwa towarzyszkę poczytuję*’”. Po czym Skarbek I tłumaczył, że ludzie nie jeden tylko, lecz wiele celów stawiać sobie mogą. Oburzał go zarzut, iż nauka, która uczy, że praca i oszczędność jest drogą do poprawy bytu, miałaby podkopywać moralność i zasady żyda społecznego. Obracał ten zarzut przeciwko wrogom ekonomii insynuując, że pragnęliby oni powrotu czasów, kiedy lud żył w poddaństwie, nędzy i ciemnocie pracując na zbytek swych panów.
Był to spór, rzec można, modelowy: powtórzy się wielekroć z nieznacznymi modyfikacjami argumentów. Nieprzyjaciele ekonomii sprowadzać ją będą do trywialnej i amoralnej apologii groszoróbstwa, zaś jej obrońcy, wpajając szacunek dla materialnych celów pracy, dodawać będą zarazem, że zajmują się ludźmi tylko w ich roli producentów, pośredników i konsumentów towarów, co przecie nie wyczerpuje ogółu ludzkich dążeń. Na co znów usłyszą odpowiedź, że tak właśnie rozczłonkowują człowieka, który jest jednolitą istnością moralną.
Częściej jednak niż o analityczną fragmentaryzację pomawiano ekonomię o coś wręcz przeciwnego: o absolutyzm, o to, że chce się stać nową religią handlowej epoki. „Tendencja ekonomiczna — notował młody Aleksander Wielopolski —chce sobie przywłaszczyć godność całości, gdy wszystkie inne dążenia, siły i utwory moralne w narodzie za narzędzia i środki podniesienia przemysłu uważa, i gdy miarę i znamię godności i siły narodowej szuka i pokazuje na targach,, a nigdzie więcej nie przypuszcza jej i znać nie chce”23.
W przeciwstawianiu sobie dążności moralnej i materialnej, religii i ekonomii, rolnictwa i przemysłu myśl zachowawcza spotkała się z nurtem literackiego sentymentalizmu i jego ideałem prostoty życia, pomiernego i samowystarczalnego dostatku, cichego domowego szczęścia. Ideał ten, którego polski rodowód sięga — jak wspomnieliśmy — XV wieku, a którego XVIII-wieczne funkcje i transformacje pobieżnie naszkicowaliśmy, został odnowiony i skonwencjonalizowany w poetyce preromantycznej idylli i w korespondującym z nią typie socjologicznej wyobraźni.
U nas zwłaszcza Kazimierz Brodziński ukanonizował estetyczny i etyczny .ideał cywilizacji przyjaznej człowiekowi. W wyśnionej przezeń słowiańskiej krainie jutra łagodny miał być klimat i łagodni
* P. Skarbek, Pisma pomniejs tt t t. I. >■ 506.
* A- M. Skalkowski, 'Aleksander Wielopolski a twiitle archiwów rodsinnych, r. 1, Poznań 1947, a. 196.
11 Itóiti cywilizacji
161