Gofreci •
I Eberarda będą mieć w pamięci Potomne wieki i późni wnukowie.
Piękna Gildyppo z Odoardem, spięci Nierozerwanym związkiem małżonkowie, I wy na wieki pewnie się wsławicie,
Bo i po śmierci się nie rozdzielicie.
Patrzcie, co umie miłość przeraźliwa! Ona jej władać bronią ukazała:
W nasroższej bitwie zawsze nielękliwa Męża miłego nie odstępowała.
A jeśli kiedy (jako to więc bywa) Rana lub jego, lub onę potkała,
Oboje cierpią i oboje mdleje,
Jeśli jedno z nich ranne i krew leje.
'58
Ale nie tylko te; com ich mianował,
Lecz i tych wszystkich, któnzy się pisali, Młodzieńczyk Rynald urodą celował — Tak mu to wszyscy zgodnie przyznawali,
I pierwej owoc niż kwiat ukazował,
A wszyscy mu się barzo dziwowali:
Mars własny z niego — kiedy zbrojny bije, Kupido — kiedy piękną twarz odkryje.
Piękna Zofija z Bertoldem go miała, A pierwej jeszcze, niżli go odjęto
Mamce od piersi, co go piastowała,
Do Matyldy go na chowanie wzięto.
Ta mu królewskie wychowanie dała I mieszkał przy niej dotąd, aż poczęto W ogromny bęben bić na wschodzie słońca, Ten w nim chętną myśl przeraził do końca.
Jeszcze w piętnastym spełna nie był lecie, Gdy uciekł z domu i szedł do przewozu Mórz’ Egejskiego i błądził po świecie,
Aż na ostatek trafił do obozu.
Czemu go zacni nie naszładujecie Wnukowie? Nie chciał długo w miękkim łożu Gnuśnieć i nie miał nic na gębie prawie,
A już trzeci rok na rycerskiej sprawie.
A kiedy się już jezda popisała, Rajmund z Tolozy następował, który Gdzie się Garona w ocean wmięszała,
Zbierał piechotę z pirenejskiej góry. Cztery tysiące było ich bez maia;
Na niepogody twarde noszą skory, Na schwał są duży i zbyt pracowici, Wszyscy świetnymi zbrojami okryci.