OBOJE ZASZLIŚMY TAK WYSOKO
Podobno na biurku Papieża leży kamień, przywieziony przez Wandę Rutkiewicz po zdobyciu przez nią Mount Everestu. Weszła na najwyższy wierzchołek świata jako pierwsza w historii Europejka niemalże dokładnie w tej samej chwili, gdy kardynała Wojtyłę wybrano papieżem. „Tego samego dnia pani i ja zaszliśmy tak wysoko” - miał powiedzieć Namiestnik Piotrowy, dziękując za prezent
„Widzenie także jest miejscem spotkania” - pisał w roku 1965
razu się nie przewrócił”. A prezydent Włoch dodał: „Ojciec Święty śmiga na nartach jak jaskółka”.
Po czterech godzinach zjazdów, przy obiedzie, Biskup Rzymu oświadczył: „Po raz pierwszy zdarzyło mi się jeździć na nartach w lipcu”. Po krótkim odpoczynku ponownie wyrusza na narty. Zjeżdża do godz.19. Potem siada na ławeczce przed schroniskiem i odmawia brewiarz.
„Papież często po dwóch lub trzech zakrętach, to jest zgodnie ze swoim starym zwyczajem, zatrzymywał się bez ruchu na kilka minut, patrzył w góry na lodowiec, na zachodzące słońce” - relacjonuje jeden z uczestników.
Kiedyś, zwiedzając ośrodek sportowy, Papież zobaczył w telewizji relację z mistrzostw narciarskich w Vał Gardena. „Bardzo to piękne, ale ja już bym chyba nie potrafił jeździć, szczególnie teraz. Zardzewiałem. Potrzeba by nowych nóg- powiedział. - To sport odpowiedni raczej dla ludzi niskich, padają z mniejszej wysokości niż wysocy.”
34
uległ tej pokusie, bo jeszcze zjadę w dolinę i co będzie? Nowe konklawe! Niech Bóg błogosławi narciarzy... i ich nogi.”
Jan Paweł II często przyznaje się do tęsknoty za zjazdami. Nie mogąc zrealizować marzeń, chce chociaż przebywać między ludźmi z narciarstwem związanymi. Dlatego też udał się 17 czerwca 1984 roku do siedziby biskupa Sionu w Szwajcarii, by poświęcić sztandar jednego ze stowarzyszeń narciarskich. Wyznał wówczas: „Jak zapewne wiecie, lubiłem (.; .) gdy była ku temu okazja - jeździć na nartach”.
JAK JASKÓŁKA NA STOKU
Pan Bóg ulitował się nad Papieżem i kilka razy pozwolił Mu poszusować. 16 lipca 1984 roku Papież udał się na lodowiec Adamello w Alpach Retyckich. Towarzyszem wyprawy był m.in. prezydent Włoch Alessandro Pertini. Śmigłowcem dotarli do schroniska Lobbia Alta na wysokości 3035 m n.p.m. Na stok wjechali ratrakiem, po włosku zwanym „śnieżnym kotem”.
„Przy pierwszych zjazdach Papież był trochę niepewny, chyba dlatego, że długo nie jeździł na nartach. Zresztą zaraz przyszedł do formy i pokazał swoje umiejętności” - relacjonował Franco Zani, jeden z instruktorów narciarskich, którym Pan Bóg podsunął pomysł zaproszenia Ojca Świętego. Zapytany, jak jeździ Papież, odparł: „Spokojnie, wolno, pewnie; ani
STRONA, KSIĘGA VII
fflŁJM