ro źródło jest psychotyczne, to czy nie powinnam słyszeć również głosów?”.
Jej halucynacje, wyjaśniałem, mają charakter nie psychotyczny, lecz neurologiczny, są to tak zwane halucynacje wyrównawcze. Słuchowe ośrodki mózgowe, pozbawione z powodu głuchoty zwykłych bodźców, podjęły własną spontaniczną aktywność, która przybrała postać muzycznych halucynacji, w większości czerpiących z jej dawnych wspomnień muzycznych. Mózg potrzebuje nieustannej aktywności i jeśli zabraknie normalnej stymulacji — czy to dźwiękowej, czy wzrokowej — zaczyna sam ją wytwarzać w postaci halucynacji. Prednizon, a może nagłe pogorszenie się słuchu pchnęły ją na drugą stronę progu i wtedy halucynacje nagle się ujawniły.
Dodałem, że badania mózgu wykazały, iż „słyszenie” halucynacji wiązało się z podwyższoną aktywnością wszystkich tych obszarów mózgu — płatów skroniowych i czołowych, jąder podstawy i móżdżku — które zatrudnione są przy rzeczywistym odbiorze muzyki. W pewnym więc sensie, stwierdziłem na koniec, halucynacje pani C. nie były wyimaginowane, psychotyczne, lecz miały charakter rzeczywisty i psychologiczny.
„To bardzo interesujące — odrzekła — ale czysto akademickie. Co mam zrobić, aby je powstrzymać?! Mają mi towarzyszyć już do końca życia? To okropne!”.
Odpowiedziałem, że nie potrafimy leczyć muzycznych halucynacji, natomiast możemy próbować je złagodzić. Zadecydowaliśmy, że zaczniemy od gabapentiny (neuro-tonina) — lekarstwa, które zostało wyprodukowane z myślą o epileptykach, ale jest też wykorzystywane do obniżenia nadmiernej aktywności muzycznej, niezależnie od tego, czyjej źródła są epileptyczne, czy nie.
Gabapentina, oznajmiła pani C. podczas następnej wizyty, pogorszyła tylko sytuację, do dawnych halucynacji dodając głośne dzwonienie w uszach (tinnitus), niemniej jednak uspokoiła ją, teraz bowiem było już pewne, że ha-1'irynacje mają podstawę fizjologiczną, nie chodzi o sza-I' u .I wo i jest możliwe opanowanie sytuacji przynajmniej I icwnym stopniu.
Natomiast denerwowało ją to, że nieustannie słysza-l > U* same fragmenty. Urywki America is Beautiful sły-aIa dziesięć razy w ciągu sześciu minut (liczył jej mąż), m li agmenty O Come, Ali Ye Faithfull dziewiętnaście i pół ta a w ciągu dziesięciu minut. W jednym przypadku pola r/.any fragment zredukował się do tylko dwóch nut18, k i<‘dy upiekła francuską szarlotkę, przez następny dzień ta. kały ją fragmenty Frere Jacąues.
('liciałem spróbować jeszcze jednego lekarstwa: kwa-l< piny (seroąuel), która przynajmniej raz pomogła w leci liu halucynacji muzycznych19. Chociaż był to tylko i- don potwierdzony przypadek, to jednak skutki uboczna kwatepiny były niewielkie, więc pani C. zgodziła się na niewielką dawkę, nie było jednak żadnych wyraźnych
ili‘k I,ÓW.
Tymczasem pani C. starała się wzbogacić repertuar iwoich halucynacji, obawiając się, że jeśli nie podejmie adnych działań, to już wkrótce będzie atakowana tylko l n zez trzy czy cztery piosenki. Jedną ze zmian było poja-icnie się Ol’ Man River śpiewanego tak wolno, jakby to l»yla parodia. Pani C. nie przypominała sobie, by kiedy-I ni wiek słyszała tę piosenkę w tak karykaturalnym wy-ikmiu, nie tyle więc było to „nagranie z przeszłości”, ile wspomnienie przetworzone w żartobliwy sposób. Pojawił ,ię zatem ślad jakiejś kontroli: teraz nie było to już tylko
1 Diana Deutsch z University of California-San Diego otrzymywała listy od <> >ol) cierpiących na muzyczne halucynacje i była zdumiona tym, jak często raz z upływem czasu skracają się one, niekiedy redukując się do jednej lub dwóch nut. Niewykluczone, że jest jakaś analogia między tym zjawiskiem a doświadczeniem fantomów kończyn, które w charakterystyczny sposób lopniowo ulegają redukcji, tak że ostatecznie nieistniejące ramię może się .kurczyć do szponowatej dłoni wyrastającej wprost z barku.
Informowali o tym R.R. David i H.H. Fernandez z Brown University.
77