136 HOMO SACER
cję posągu, z którą spotkaliśmy się w funus funerarium cesarza i która zdaje się łączyć w jeden układ ciało władcy i ciało należące do deuotus. *
Wiemy, że wysokie na siedem stóp signum, o którym mówi Liwiusz, to nic innego, jak tylko „kolos” przedstawiający devotus, czyli sobowtór, który zajmuje miejsce zwłok brakujących w swoistym pogrzebie per imagi-nem lub, mówąc dokładniej, w zastępczym wykonaniu niespełnionych ślubów. Vernant i Benveniste pokazali, na czym polega, ogólnie rzecz biorąc, funkcja kolosa: przyciągając do siebie i umieszczając w sobie sobowtóra, który nie znajduje się w normalnych warunkach, „pozwala on przywrócić właściwe stosunki między światem żywych i umarłych”1. Pierwszą konsekwencją śmierci jest bowiem uwolnienie niewyraźnej i groźnej istoty (lawa Latynów, psyche, eidolon lub phasma Greków), która pod podobizną zmarłego powraca w uczęszczane przez niego miejsca, a przy tym nie należy ani do świata żywych, ani do świata umarłych. Celem pogrzebowych rytuałów jest zapewnienie przekształcenia się tej kłopotliwej i niejasnej istoty w przyjaznego i potężnego przodka, który trwale należy do świata umarłych i z którym utrzymuje się ustalone rytuałem stosunki. Brak zwłok (lub w pewnych wypadkach fakt, że są one okaleczone) może jednak przeszkodzić w odprawieniu nakazanego rytuału pogrzebowego; w takich wypadkach kolos może pod pewnymi warunkami zastąpić zwłoki i pozwolić na odprawienie zastępczego pochówku.
Co się dzieje z devotus, który przeżył? W tym wypadku nie można mówić o braku zwłok we właściwym sensie, ponieważ nie nastąpiła nawet śmierć. Odkryta w Cyrenie inskrypcja przekazuje nam jednak, że kolos mógł być przygotowany również za życia osoby, którą miał zastąpić. Inskrypcja powtarza tekst przysięgi składanej w Therze przez udających się do Afryki i obywateli pozostających w ojczyźnie, która nakładała na nich obowiązki względem siebie. W chwili wypowiedzenia przysięgi tworzono woskowe kolosy, które rzucano w ogień, mówiąc: „niech stopi się i zniknie ten, kto sprzeniewierzy się tej przysiędze, niech zniknie jego ród i dobra”2. Kolos nie jest zatem zwykłym substytutem zwłok. Przedstawia raczej - w złożonym systemie regulującym w świecie klasycznym relacje między żyjącymi i umarłymi - analogicznie do zwłok, choć w sposób bardziej bezpośredni i ogólny, tę stronę żywej osoby, która należy do śmierci i która, sytuując się niebezpiecznie na progu dwóch światów, musi zostać odseparowana od normalnego kontekstu żyjących. Oddzielenie to dokonuje się zazwyczaj w chwili śmierci poprzez pogrzebowe rytuały przywracające właściwe relacje między żywymi i umarłymi, a które zakłócił zgon. W określonych przypadkach jednak to nie śmierć zakłóca ten porządek, ale jej brak, a stworzenie kolosa okazuje się konieczne, by ten porządek przywrócić.
Devotus, który przeżył, do chwili w której nie dokona tego rytuału (rytuału, który, jak to wykazał Versnel, jest nie tyle zastępczym pochówkiem, ile zastępczym spełnieniem ślubów3), jest paradoksalnym bytem zdającym się dalej wieść z pozoru normalne życie, a w rzeczywistości poruszającym się na progu nie należącym ani do świata żywych, ani do świata umarłych: jest on żyją-
J.-P Yernant, Mythe et pensee chez les Grecs, Maspero, Paris 1965,
Ibidem, s. 222.
H. Versnel, Self-sacrifice, compensation and the anonymous gods [w:] Les sacrifices dans l‘antiquitć, red. Rudhardt J., Reverdin, Entretiens sur l’antiquite classique no. 27, Vandoeuvres, Geneve 1981, s. 157.