260 Emile M. Cioran
mogę odpowiedzieć. Gdybym mógł, cóż jeszcze bym tu robił!
Czy epoki biologiczne zderzają się w tobie? Jeśli nie, dlaczego mówić o czasie? Czy byłeś morzem, do którego wpłynęły rzeki czasu? Jeśli nie, dlaczego być dumnym z historii? Czy zebrałeś wszystkie łzy, które nie wyschły, czy wylałeś je na nowo, by oddać je ziemi i ulżyć oczom i sercu? Czy nie wiesz, czym jest cierpienie, pocieszenie i zapomnienie? Ile razy wydobyłeś ludzi z hańby przyzwoitej śmierci? U ilu spośród was zgładziłeś śmierć, dążąc do nieśmiertelności?
Czy znasz pragnienie, by prosić o przebaczenie nawet najgorszego robaka? Czy nie znasz anielskiego buntu przeciwko grzechowi?
Czy nie byłeś nigdy melodią dobiegającą skądinąd i kierującą się ku ziemi? Czy nie wiesz, czym są upadek, żal i zatrata? Czy nie cierpiałeś nigdy od nadmiaru złudzeń i czy nie zostałeś upokorzony przez przekleństwo istot? Czy nie znasz mocy przyciągania złudzeń i przerażenia skamienienia?
Czy to, że istnieje jedynie to, co przemija, nie uderzyło cię jak prawda, która popycha nas przeciwko
myśli?
Czy to, że wszystko, co pozostaje i trwa, pozostaje i trwa na gruzach życia — czy ta prawda nie podburzyła cię przeciwko prawdom? Czy — z lęku przed wiecznością — nie kochałeś z płomienną pasją tego, co efemeryczne? Czy nie próbowałeś uwiecznić chwili, by wymknąć się czasowi i wieczności?
Ileż razy żałowałeś, że uciekłeś z ziemi i ileż razy zmartwienie zmusiło cię, byś ją ponownie uznał? Czy nie przypuszczałeś, że skoro życie nas od niej oddala, jesteśmy jej dziećmi poprzez śmierć, że jesteśmy pojednani z ziemią przez coś ostatecznego?
Czy znasz nieuleczalne przerażenie, które wstrząsa prawami ciał i serc, powoduje przelanie się chwili na zawartość świata? Jeśli nie, na próżno będziesz szukał przyczyny wstrząsów, bez trwogi każdej chwili kolumny i ruiny świata pozostaną ci obce...
Przekonuję się każdego dnia coraz bardziej, że przeczuwamy wszystko w melancholii, że w rozdarciu wszystko wiemy. Istnieją jedynie rozdarcia serca: a serce nie zna przestrzeni. Dlatego obejmujemy wszystko dzięki rozdarciu.
Można by przedstawić całkowitą teorię rozdarcia. Czemu miałoby jednak służyć rozwodzenie się nad bolesnymi rzeczami? Wyjaśnianie jest płodne i celowe jedynie w obecności czegoś odwracalnego i powtarzalnego. Wyjaśniamy wtedy, kiedy mamy coś do poprawienia. Po doświadczeniu rozdarcia nie ma już jednak nic do wyjaśnienia: jesteśmy niezdolni trzymać się prosto w obliczu świata, a świat w obliczu nas. Rozdarcie kompromituje ukrytą geometrię ducha. O ile nie dowodzi, że jest fikcyjna?! Jaki niewidzialny porządek stawia opór rozdarciu? Na początku nie było form, prawa nie są wieczne, w swej substancji duch nie jest porządkiem. Świat mógłby zatem w każdej chwili powrócić do chaosu, gdyby tego tylko pragnął. Stworzenie nie poprzedza zniszczenia. W świecie nie oznacza w prawie. Człowiek zapamiętale poszukuje wolności i ucieka przed nią za każdym razem, kiedy ją posiada. Nikt nie akceptuje świata, lecz wszyscy żyją tak, jakby był wartością najwyższą. Gdybyż tylko można było zastąpić światy! Ziemia nie obracałaby się już regularnie,