Obraz6 (3)

Obraz6 (3)



268 LOSY PASIERBÓW

Koledzy spojrzeli po sobie znacząso.

—    Jak to? Czyż ty jeszcze nic nie wiesz? — spytał Łuczynka.

—    A skądżeż? Co się stało?

—    Dwie dziewczyny z domu publicznego wykradł i dał drapaka.

—    Nie może być! On sam?

—    Zmówiwszy się był z nimi i przygotowawszy.,.

—    Jakżeż to, kiedy?

—    W tę noc deszczową. Przystawił do muru drabinę, wlazł, zabrał, przebrał za chłopców i dał drała. Podobno aż na drugą stację zabiegli zanim rozwidniało, a tam jakoby wzięli bilety do Bujnesu. Ale czy udało się im zajechać i gdzie się znajdują — nie wiemy. Ot tobie i Kozyr.

—    Doprawdy wierzyć się nie chce. żeby on tego... Zuch mały, zuch!

—    Znaczy się ty go jeszcze chwalisz!

—    Bo wart. W małym ciele wielki duch.

—    A ty wiesz co tutaj potem było?

—    Cóż takiego?

—    Kriollos dowiedziawszy w sobotę o tym, z nożami do nas przybiegli i z krzykiem. Gdzie Pola.qu.itas?! Oddawajcie, bo my wam czynczu-liny wypuścim! Szczęściem, że akurat Aąuilar był przy namiotach, więc zastąpił się za nas i nastraszywszy ich policją, przegnał. Ale mówią, że nie darują nam. Wiedzą kto to zrobił i myślą, że my jemu pomagali, bo on z nami kolegował i mieszkał.

—    Głupstwo. Jak nic nie zrobili, to już i nie zrobią. Nie trzeba się trząść przed nimi.

—    Nie zrobią... Może tylko ciebie się poboją — syknął żyłanis na poły z ironią.

—    Nie, braciszku, na mnie póki co nie liczcie. Ja jadę wprost do Berisso.

—    Dziś jedziesz do Berisso?

—    Tak, tym pierwszym pociągiem. Macie pewnie listy dla mnie? — przypomniał.

—    Nie, żadnych listów nie mamy — odrzekł Łuczynka.

—    Jak to? Za tyle czasu żadnego listu? — zaniepokoił się.

—    U nas żadnego. Może tylko Kozyr miał.

—    A pieniądze mej żonie wysłaliście? Dałem Kozyrowi pięćdziesiąt pezów na żniwach, aby je wysłał stąd.

—    Nic on mi o tym zleceniu nigdy nie mówił. Jak tylko powrócił od was, to zaraz do dziewuch poleciał. Odtąd nigdy innej gawędy ze mną nie miał jak tylko o to, jak je uwolnić. Chciałem go odwieść od tego zamiaru, to on za to się pogniewał na mnie.

—    Nie chcę nic twierdzić: może posłał bez mojej wiedzy, a może zapomniał, lub stracił i nie miał co posyłać. Wiem, że w sklepie się zadłużył. Spytasz później Aąuilara, możliwie, że jemu coś wiadomo. A teraz bierzmy chłopaki matę, bo w końcu pacierucha na dnie kotła pozostanie. Vamos!

Wzięli trzy porcje i zapijając matą gallety przed swym namiotem kontynuowali rozmowę. Dubowik opowiadał przyjaciołom co go spotkało w kampie po odejściu żyłanisa. Mówił Jednak krótko, ograniczając się do pościgu za złodziejami i o trzystu pezach nagrody. O spotkaniu się w kampie z dziedziczką i o przyszłej czakrze słowem nie wspomniał. Nie było na to czasu i nie chciał się zwierzać ze spraw nie uzgodnionych ze swą żoną.

—    To znaczy, że ci poszczęściło się w kampie? — rzekł Łuczynka.

—    Tak, nie mogę narzekać.

—    A broń gdzie podziałeś?


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
77577 Obraz1 (6) 198 LOSY PASIERBÓW ła zagłuszyć tym w sobie ogarniający ją żal i oburzenie. Ale ni
41157 Obraz2 (5) 200 LOSY PASIERBÓW gą. Czuła się przygnębioną. Miała nieprzepartą chęć do płaczu.
Obraz1 (2) 318 LOSY PASIERBÓW mieściły na niej koła. Po bokach biegły rowy zabagnione. Roślinność z
Obraz4 (2) 324 LOSY PASIERBÓW —    Przez strapienie wielkie. Cóż ty sobie myślisz? T
10283 Obraz 5 (5) 166 LOSY PASIERBÓW Po dziesiątej już było. Agencje o tej porze już nie urzędowały.
Obraz5 (6) 126 LOSY PASIERBÓW Wstąpił do ubikacji i po wyjściu z niej zamierzał przysiąść podle zbi

więcej podobnych podstron