166 LOSY PASIERBÓW
Po dziesiątej już było. Agencje o tej porze już nie urzędowały. Aby nie tracić daremnie czasu i zaoszczędzić w wydatkach uradzili sobie, że Dubowik powróci niezwłocznie do Berisso a Kozyr nazajutrz rano wykupi polecające listy i po południu pojedzie do Temperley. Tam się spotkają obaj i wyruszą razem do Cafiuelas.
Dubowik zapłacił za kolację, wręczył Kozyrowi 20 pezów i odjechał do domu.
ROZDZIAŁ XV
Zamiar Zygmunta wyjazdu z Berisso przeraził żonę.
— Nie dałam się pozostawić w domu, to mnie tu opuszczasz — zalamentowała. — Czyż nam tak już krótko? Czyż my — jak to mówią — ostatnie do pieca wsypaliśmy?
— To mam czekać aż wsypiemy ostatnie? Jadąc do domu wyliczyłem, że po zapłaceniu długów pieniędzy starczy nam w przybliżeniu tylko na miesiąc. A wtedy co?
— Mamy jeszcze sporo czego do sprzedania. Sacharynka za moją chustkę turecką daje dziesięć pezów. Podobały się jej czerwone jabłuszka. Niech bierze.
— Cóż to jest dziesięć pezów? A potem co?
— Można jedną poduszkę sprzedać i jeszcze inne rzeczy się znajdą.
— Słuchaj, łubka. To do niczego nie doprowadzi. Jeżeli nie będę pracował, to prędzej czy później w klin zajedziemy. Trzeba brać co się trafia. Samo nic nie przyjdzie.
— Nie masz czego się martwić. Na ulicyż ciebie pod gołym niebem nie zostawiam. Będziesz miała opłacony dach nad głową i dobrych czy złych, ale swoich ludzi w podwórku. Po drugie
to przecież nie jest tak daleko. Co parę tygodni będę was tu odwiedzał. Zrozum to.
Dużo było w tym słuszności, więc uległa