wiedzieć na dwa sposoby. Dean i Merlose określają je „definicji opartej na minimum socjalnym” i dochodzą do wnio., I sku, iż „powszechnie preferuje się definicje pragmatyczne*, I (1999: 36). Natomiast John Hills zauważa, że inne wyniki BryJ.I tyjskiego Badania Postaw Społecznych wskazują, iż ludzie „ma«i I ją w głowie minimum socjalne, które realnie wzrasta w pewien I sposób w czasie”. Implikuje to, jego zdaniem, „pewną formę de- I finicji relatywnej”, która wykracza poza samą kwestię utrzymał nia się (2001:4,8,10). Jak wspomniano wcześniej, poparcie dla I tego poglądu znajdziemy w Badaniach nad Biedą i Wykluczeni niem Społecznym, w których znaczna większość ankietowanych I uznała „zwyczaje społeczne, obowiązki oraz działania [...] za jedne I z najważniejszych potrzeb życiowych” (Gordon i in., 2000a: 16), I Jakościowe badania fokusowe prowadzone na osobach, któ; I re doświadczyły biedy, wskazują na złożoność poglądów, których I nie da się odpowiednio uchwycić w prostych, dychotomicznych I określeniach „absolutny”, bądź „relatywny”. Ludzie bowiem I mogą opowiadać się za oboma ujęciami jednocześnie:
„Pomimo tego, że niektórzy badani opowiadali się za relatywną I definicją biedy, przedstawiciele wszystkich grup skłaniali 11 zwykle ku absolutnej definicji biedy. Uważali oni, że jest ona in-1 nego rodzaju i innych rozmiarów niż bieda doświadczana w kra-1 jach Trzeciego Świata i że ten rodzaj biedy, jaki kojarzyli z Po- L łudniem, to »prawdziwa« bieda. Co ciekawe, mówiąc ogólnie o biedzie lub o swoim własnym doświadczeniu, w przeciwieństwie do rozmowy o definicji jako takiej, uczestnicy badaniaka- ■ zwyczaj postrzegali biedę w kategoriach bardziej relatywnych. | Poza tym, gdy prosiliśmy ludzi, aby zdefiniowali biedę własnymi słowami, ich definicje były najczęściej indywidualne i osobiste (takie jak „przepraszanie za to, że ma się porządną kosiarkę' oraz „gdy muszę unikać osób zbierających na cele dobroczynne, ] mimo że mam ochotę złożyć datek”)” (Beresford i in., 19 176,61-2, podkreślenie w oryginale).
Aby zrozumieć emocje, jakie wywołała debata na temat dychotomii „absolutna-relatywna”, warto pamiętać o przed# wionej przeze mnie wcześniej tezie o politycznych implikąjM
definicji biedy oraz o imperatywie moralnym, jaki wypływa z tego terminu. Określenia te nie służą bowiem jedynie do opisywania biedy, ale także oznaczają przeciwne stanowiska polityczne: absolutystyczne definicje tradycyjnie wiązane są z prawicą, a relatywistyczne - z lewicą. Jak twierdzi David Green, „sposób, w jaki piszący definiuje biedę, odzwierciedla założenia, jakie przyjmuje odnośnie ludzkiej kondycji oraz to, jaką rolę widzi dla rządu” (1998: 12).
Jeżeli bieda jest definiowana w perspektywie wąskiej, abso-lutystycznej, to rola przypisywaną rządowi oraz implikacje dotyczące środków na politykę społeczną niezbędną do jej zlikwidowania są znacznie bardziej ograniczone niż wtedy, gdy definicja bierze pod uwagę potrzeby i zobowiązania społeczne oraz poziom życia, jaki ogół społeczeństwa uważa za coś oczywistego. I tak, kryterium utrzymania się zaproponowane przez Rown-tree’ego zostało wzięte za dobrą monetę i włączone do powojennego systemu opieki społecznej jako uzasadnienie wyznaczenia wysokości zasiłków na poziomie utrzymania się (Kincaid, 1973; Veit-Wilson, 1986). Obrona przez Townsenda jego relatywistycznej koncepcji wobec krytyki Sena była częściowo wywołana jego przekonaniem (kwestionowanym przez Sena), że stanowisko tego ostatniego „toruje drogę twardej, państwowej interpretacji przydziałów pozwalających na utrzymanie się na minimalnym poziomie” (1993: 132). I odwrotnie, koncepcja biedy relatywnej jest atakowana przez prawicę jako broń polityczna, jaką posługuje się lewica, aby zawyżyć liczbę osób uznawanych za biedne i wzbudzić zazdrość bogatych, poprzez nieoddzielanie biedy od nierówności, a tym samym uzasadnić bardziej rozległe działania państwa w tym zakresie (Dennis, 1997; Green, 1998). Jednakże niektórzy ludzie opowiadający się za definicją relatywistyczną ostrzegali, że pod względem politycznym może to pozbawić biedę części moralnej siły zawartej w ostrzejszej definicji, a przez to ułatwić politykom bagatelizowanie jej znaczenia. (Saunders i in., 2002). Istnieje bowiem obawa, że podkreślanie relatywnego charakteru biedy przyczynia się do zaciemnienia sposobów, w jakie, co zobaczymy w rozdziale trzecim, może ona wciąż oznaczać jak najbardziej rzeczywisty niedostatek i cierpienie - i to nawet w zamożnych społeczeństwach.
51