78 [JOHANN] LUDWIG TIECK
dzieć, jak porusza nas ta czy inna barwa, barwy bowiem same przemawiają do nas nader subtelną gwarą: to duch świata1, który cieszy się, że może wyrażać się na tysiące sposobów i jednocześnie pozostawać w ukryciu; poszczególne barwy są jego pojedynczymi dźwiękami, wsłuchujemy się w nie uważnie, stwierdzamy, że coś do nas dociera, ale nie potrafimy powiedzieć o tym innym ani sobie samym; przenika nas jednak jakaś tajemnicza, magiczna radość, jakbyśmy sami siebie poznawali i przypominali sobie naszą dawną, nieskończenie błogą przyjaźń z duchami.
WIECZNOŚĆ SZTUKI
Nierzadko zdarza się, że ludzie próbują pohamować nasz entuzjazm wskazując na nicość i nietrwałość wszelkich rzeczy związanych z człowiekiem. Cechą usposobienia wielu osób jest to, że ich wyobraźnia mimo woli przywołuje obrazy śmierci i wieczności, aby wyznaczyć określoną granicę wszelkich możliwych uniesień. Ludzie d przywiązują niemałą wagę do tej swojej umiejętnośti twierdząc, że tylko to, co nazywamy nieprzemijającym i nieśmiertelnym, zasługuje na ich uwielbienie.
Kiedy zastanowimy się nad liczbą gwiazd, rozważymy bieg czasu, który pozostawił za sobą już niejedną przeszłość, kiedy zapuśdmy się w bezdenną otchłań wieczności, wtedy człowiek wzdryga się w głębi duszy i powiada do siebie: jak możesz tak wysoko podbijać cenę tej małej teraźniejszości, skoro błąka się ona jako ledwo zauważalny punkt po bezkresnym oceanie? Co może zasłużyć na twój szczery szacunek, skoro nie jesteś pewien, czy ślepe zapomnienie nie pochłonie kiedyś wszystkich twoich bogów?
Kiedy więc przed obrazem jakiegoś bohatera, jakiegoś wielkiego artysty duszą naszą wstrząsa dreszcz rozkoszy, kiedy chcemy w tej jednej chwili ogarnąć naszym zachwytem niejako cały świat i wszystkich ludzi i niczym centralne kółko mechanizmu Zegarowego przekazać wszystkim pozostałym duszom ten sam pęd — wówczas ktoś słysząc ten nasz donośny hymn uśmiecha się nieraz melancholijnie i Z cichą wyższością, i wskazuje na przepastne otchłanie przeszłości, na nieznaną wieczną przyszłość; my unikamy go jak głupie dzieci, on zaś pragnie przywrócić nam jedynie poczucie, iż wszystko jest bez znaczenia.
W ten sposób chciałbyś wszystko, co wielkie i szlachetne, uczynić w naszych oczach czymś powszednim, czarnym cieniem śmierci starasz się zgasić wszelki blask. Uważasz, że samo wyobrażenie zniszczenia, że ślepy potwór czasu powinien zatriumfować nad naszą najwyższą i najczystszą miłością, że nieznanym bożkom wszystko musi bić pokłony i tym straszniejsza siła, im bardziej zagadkowa i niezrozumiała.
Kiedy pośród świeżego bogactwa życia patrzymy na świat i we własne serce nieskrępowanym okiem, kiedy widzimy szczytną drogę najszlachetniejszych spośród ludzi i bliscy jesteśmy wszystkim ich czynom, poglądom i dziełom, wtedy mętne i puste wydają się nam zjawy, które kiedy indziej zbyt łatwo napełniają naszą wyobraźnię przerażeniem i respektem; czujemy bardzo wyraźnie, że nasza miłość jest wieczna, że nie może jej przesłonić żadna śmierć, żaden obraz wieczności pomniejszyć jej znaczenia.
Przywykliśmy wyobrażać sobie wieczność tylko pod postacią czasu przyszłego, spoglądać w oszołomieniu na niezmierzoną liczbę przyszłych lat i dodawać w myślach wciąż 12 - BN 11/246 (Pisma teoretyczne niemieckich romantyków)
duch świata — jedno z kluczowych pojęć w filozofii historii Hegla: historia jest jednolitą i konieczną realizacją ducha świata w losach narodów i państw. Tieck nie znał koncepcji Hegla. Tu sięgnął do rozpowszechnionego w XVIII w. pojęcia „duch świata” (także „dusza świata”), przez które rozumiano sprawczą przyczynę wszelkich zmian w świecie, niekoniecznie utożsamianą z Bogiem.