Niewspółmierność
jak literatura ma „wnętrze” i czy podobne czynniki w ogóle mogą być w stosunku do niej „zewnętrzne”: „niepokojenie się o historyczne uwarunkowanie tej kategorii” to zadanie z dziedziny studiów kulturowych, stawiane przed nami przez komisję Bemheimera1.
Raport z 1993 r., tak jak i inne sprawozdania z naszej dziedziny, formułuje teorię na temat tego, czym się zajmuje komparatystyka literacka i jaki jest przedmiot jej badań. „Teksty literackie” są postrzegane jako Jedna z form prowadzenia dyskursu na złożonym, zmieniającym się i często pełnym sprzeczności polu aktywności kulturowej” (141). „Komparatystyka powinna analizować materialne możliwości ekspresji kulturowej, zarówno w wymiarze fenomenu, jak i dyskursu, w rozmaitych epistemologicznych, ekonomicznych i politycznych kontekstach” (145). Twierdzenie to dobrze współgra z odwiecznym sceptycyzmem naszej dyscypliny, a nawet z naszymi tradycjami „twórczej destrukcji”2. „Kultura (obejmująca także literaturę)” włącza się do pochodu przedmiotów intencjonalnych, które rzekomo określają naszą dziedzinę. Tak samo jak wcześniej literaturoznawstwo porównawcze zastąpiło historie literatur narodowych, dywagujące o tożsamości, próbujące zmarginalizować wzajemne wpływy i posiadające własne uniwersalia oraz raporty z literackiego obiegu, tak w 1993 r. „literatura” pozbawiona granic - stanowiąca w latach 50. i 60. XX wieku przedmiot zainteresowania kompara-tystyki literackiej - miała zostać zdefiniowana na nowo jako iluzoryczny efekt chwilowej jednomyślności. Czym jednak jest „kultura” w „dobie wielokulturowości”?
W nowej terminologii „przestrzeń porównania” zostaje rozplanowana w wyniku negocjacji będących częścią praktyk, które stanowią przedmiot zainteresowania socjologii (klasa społeczna, rasa, płeć kulturowa, preferencje seksualne), geografii historycznej (Zachód i kultury „niezachodnie” [the non-West]; sytuacja przed europejską kolonizacją i po niej), historii technologii (formy komunikacji, środki przekazu różnych sztuk) oraz dyscyplin zajmujących się „konstrukcją kulturową” (takich jak antropologia, historia, socjologia, nauki polityczne). Praktyki te wraz z odpowiadającymi im dyscyplinami wyznaczają miejsce literatury, nie wydaje się natomiast, żeby literatura była w stanie wyznaczyć miejsce dla nich. Jeśli pole badawcze komparatystyki literackiej będzie definiowane za pomocą terminów wykraczających poza jej własne kompetencje, nasza dyscyplina ryzykuje utratę swej skromnej autonomii i wystawia się na ubezwłasnowolnienie przez dyscypliny, które ją dookreślą - to gorzka pigułka dla dziedziny, która mimo usilnych starań nie ma ustalonego przedmiotu badań. Fakt, że dyscypliny wyznaczające standardy badawcze w tym scenariuszu to dość odległe nauki społeczne, jeszcze zwiększa groźbę heteronomii, jako że niewielu badaczy literatury jest zdolnych formułować twierdzenia zbliżone do socjologicznych czy też własnymi siłami stworzyć antropologiczne fundamenty dla swojej pracy. (Wrażenie, że raport z 1993 r. przedstawia wnioski wypracowane gdzie indziej, wzmacniają pojawiające się w nim sądy wartościujące, wtrącane mimochodem, bez żadnych bliższych uzasadnień)3.
Gorzka pigułka, a jednak zarysowana tu mapa wiedzy nie jest nie do pomyślenia - lepiej pełnić funkcję służebną w faktycznie istniejącym układzie dyscyplin naukowych, niż rządzić w królestwie ułudy. Co komparatystyka literacka ma do zaoferowania w tym nowym rozdaniu? Jako że „«postępowe tendencje w studiach literackich, zmierzające w stronę wielokulturowego, globalnego i interdyscyplinarnego programu nauczania, są z natury porównawczej tendencje utożsamiane z komparatystyką literacką mają duże szanse, żeby się w nie wpasować (147). Studia kulturowe, które «mają zwykle mo-
Ch. Bernheimer, Wstęp. Lęki przed porównaniem, przeł. P. Sobolczyk; zob. s. 115-135 niniejszej antologii.
Określeniem tym posługuje się J. Schumpeter w książce Capitalism, Socia-lism and Democracy, New York: Harper, 1942, s. 83. Chętnie cytowaną, acz dosyć hermetyczną, aktualizacją jest praca Ph. Aghiona i P. Ho witta, A Model of Orowth through Creatioe Destruction, „Econometrica” 1992/60, u. 323-3(51.
Tytułem przykładu: podczas gdy model naszej dyscypliny w raportach na temat standardów z 1965 i 1975 r. jest określany jako „defensywny i zagrożony”, raport z roku 1993 zatwierdza „postępowe tendencje” (138, 147). Autorzy tegoż raportu krytykują współudział swoich poprzedników w umacnianiu nacjonalizmu (138), zalecają jednak, by zwrócić uwagę na „umiejętność rozumienia roli języka ojczystego w kreowaniu podmiotowości, [...] w tworzeniu pojęcia narodowości oraz własnych wyobrażeń struktur społecznych, a także w wyrażaniu niezgody lub przyzwolenia w obliczu politycznej oraz kulturowej hegemonii” (142-143), co przywodzi na myśl przeciwstawianie Nacjonalizmowi, Który Lubimy - Nacjonalizmu, Którego Nie Lubimy.