24 Przedmowa do drugiego wydania
fil o sofia’'1. Moja filozofia natomiast wcale nie jest na to nastawiona, by można było z niej żyć. Brak jej po temu zupełnie głównych rekwizytów, niezbędnych dla dobrze płatnej filozofii uniwersyteckiej, przede wszystkim spekula-tywnej teologii, która powinna i musi być przecież — wbrew biednemu Kantowi z jego krytyką rozumu — głównym tematem wszelkiej filozofii, nawet jeśli filozofia otrzymuje przez to zadanie mówienia stale o czymś, o czym po prostu nic wiedzieć nie może; co więcej, moja filozofia nie ustanawia nawet tak mądrze wymyślonej przez profesorów filozofii i niezbędnej dla nich bajeczki o rozumie poznającym bezpośrednio i absolutnie, naocznie lub intuicyjnie, który wystarczy narzucić na początku czytelnikom, aby potem niejako czterokonną karetą wjechać najwygodniejszą drogą na raz na zawsze przez Kanta zagrodzony przed naszym poznaniem teren poza granicami możliwego doświadczenia, gdzie potem można objawić podstawowe dogmaty współczesnego, judaizującego, optymistycznego chrześcijaństwa i gdzie odnajduje się je najładniej przybrane. Cóż, na Boga, obchodzi moją refleksyjną, pozbawioną tych istotnych rekwizytów, bezwzględną i niepożywną filozofię — której gwiazdą przewodnią jest wyłącznie prawda, naga, niepo-płatna, niebaczna na przyjaźń, często prześladowana prawda i która zmierza wprost ku niej, bez oglądania się w prawo ani w lewo — owa alma mater, dobra, pożywna filozofia uniwersytecka, która obarczona setkami zamierzeń i tysiącami względów lawiruje ostrożnie, stale biorąc pod uwagę lęk przed panem, wolę ministerstwa, reguły krajowego Kościoła, życzenia wydawcy, namowy studentów, przyjaźń kolegów, wymogi codziennej polityki, chwilowe
„Uboga i naga poruszasz się, filozofio”. Pelrarca, II canzonlere I, 7. W polskich przekładach cytatu nie odnaleziono.
__ _ __: nastawienie publiczności i co tylko jeszcze stoi jej przed oczami? I cóż wspólnego mają moje ciche, poważne badania z jazgotem sporów między katedrami i uniwersytetami, których wewnętrzną sprężyną są zawsze cele osobiste? To raczej oba rodzaje filozofii są w gruncie rzeczy heterogeniczne. Dlatego nie ma też ze mną kompromisu ani koleżeństwa, nie wyjdzie u mnie na swoje nikt, kto nie szuka niczego prócz prawdy, czyli żadna z dzisiejszych partii filozoficznych; one wszystkie dążą tylko do własnych celów, ja natomiast mam do zaofiarowania tylko wgląd w sprawy, który do żadnej z tamtych nie pasuje, gdyż nie jest ukształtowany na modłę żadnej z nich. Aby filozofia moja mogła trafić na katedry, musiałyby nadejść inne zupełnie czasy. — Co by to było, gdyby taka filozofia, z której nie można wyżyć, wyszła na światło i powietrze, a nawet zyskała powszechne uznanie! Należało temu zapobiec i wszyscy musieli przeciw temu wystąpić jak jeden mąż. Ale z zakwestionowaniem i obaleniem sprawa bynajmniej nie jest łatwa; jest to przy tym już choćby dlatego środek niepożądany, że kieruje uwagę publiczności na rzecz samą, a czytanie moich pism mogłoby jej obrzydzić elukubracje (późną nocą pisane uczoności) profesorów filozofii. Kto bowiem zakosztował powagi, temu nie będzie już smakował żart, zwłaszcza nudny. Dlatego zastosowany system przemilczenia jest jedynie słuszny i mogę tylko doradzać trwanie przy nim i postępowanie tak. jak długo się uda, mianowicie dopóty, dopóki ktoś z ignorowania nie wysnuje wniosku o ignorancji; wtedy będzie akurat czas. by zawrócić. Tymczasem zaś każdy może sobie tu lub tam wyskubać jakieś piórko dla własnego użytku, jako ze w domu bynajmniej nie ma nadmiaru myśli. Tak więc system ignorowania i przemilczania może trwać jeszcze dobrą chwilę, przynajmniej tyle czasu, ile mi pozostało