203
sprawą więcej niż prawdopodobną, że grupa taka wchłaniała po drodze właściwe innym środowiskom dobra kulturowe. Wydaje się, że dużą rację ma Z. Bukowski (1969, s. 137 n.), łącząc pojawienie się ceramiki malowanej (tak w każdym razie myśleć można o jej części — S. Alfawicka 1970, s. 72) z prolocellyckimi oddziaływaniami. Słusznie przy tym stwierdza, że dotarły one tam bez udziału Protoceltów. Grupą etniczną, z którą ceramika ta dostała się do nas, byli imigranci „iliryjscy”. Analizy antropologiczne wiele wyjaśniają w tej materii. One również nakazują ostrożność w zbyt pochopnym wyciąganiu wniosków etnicznych na podstawie materiałów archeologicznych.
Równocześnie lojalnie przypomnieć muszę, że sporna jest sprawa etnicznej przynależności reprezentantów kultury halsztackiej. Niepewna jest nawet nacja grupy pochowanej w miejscowości-eponimie: Hallstatt (np. Bcr-du D. 1970, s. 30). Położone na pograniczu świata praceltyckiego i iliryjsldego przynależało może do obu z niewyłączną przewagą pierwszego z nich.
Okupacja „iliryjska" ilościowo była raczej bardzo słaba. Przybysze ci dosyć wcześnie rozpłynęli się w ludności miejscowej, wtedy najpewniej (tj. na obszarze Polski) prasłowiańskiej kultury „łużyckiej”.
Na południowo-wschodnich terenach prasłowiańskich podobna penetracja nastąpiła ze strony plemion pratrackich. Nieco później na wschodzie doszło do politycznego opanowania części dzierżaw Prasłowian przez plemiona scytyjskie. Najpewniej przedostały się one wraz z innymi ludami na obszar Polski również ze swego wtórnego centrum na Węgrzech, plądrując zachodnie połacie Polski po 500 r. p.n.e.
O wiele większe znaczenie dla sytuacji Prasłowian miało skolonizowanie po 300 r. p.n.e. ryęyj ich ziem przez ludność celtycką. Główne zainteresowanie Celtów skupiło się na najbogatszych terenach prasłowiańskich. Odegrali też oni dużo donioślejszą rolę w dziejach Polski aniżeli wymienione poprzednio ludy. Porównując granice zasięgu typowych form kultury tzw. celtyckiej, występujących w zwartych zespołach, z zasięgiem nazw typu celtyckiego, zauważymy wyraźną między nimi zbieżność. Tak więc i czas pobytu Celtów na ziemiach polskich można dziś ściślej schronologizować.
Dosyć jasno rysuje się dalej chronologia przesunięć germańskich przez ziemie Polski, których główne nasilenie, jeżeli pominąć północno-zachodni skrawek Polski, przypada na trzy pierwsze wieki naszęj ery. lak wskazują różne fakty archeologiczne, również i one nie doprowadziły do wyrugowania dawnej ludności, której część przetrwała na miejscu. Natomiast sprawą niesłychanie istotną dla zrozumienia miejsc zasiedlenia Słowian są stwierdzone przez O. N. Trubaczęwa (1966, s. 392) słowiańsko-germańskie związki leksykalne
Bardziej lokalny wpływ miały natomiast przesunięcia Bałtów. Na obszarze północno-wschodnio-nadwiślańskim wcześnie rozpoczął się proces ich wypierania lub wchłaniania przez Słowian. Mniej pomyślnie dla Prasłowian ukształtowała się sytuacja na terenach mazurskich. Przenikające na ten obszar plemiona prasłowiańskie rychło zostały wchłonięte przez plemiona bałtyjskie. Podobny los spotkał grupki, które przedostały się na Hilw tereny bałtyjskie. Zachowały one wprawdzie przez pewien czas swoje cechy kulturowe, ale zatraciły zapewne swoje właściwości etniczne. Analogicznie zakończyła się ekspansja na tereny pratrackie, iliryjsłde, pragermańskte i praceltyckie.
Nowsze więc badania pozwalają określić jako obszar macierzysty Prasłowian (a ściślej — zajmowany najpóźniej od ok. 1000 r. p.n.e.) tereny położone między Odrą a środkowym Dnieprem. W tym świetle większość obszaru Polski trzeba uznać za przynależny do macierzystych ziem — Prasłowian, a jego partie północno-wschodnie — Prabałtów.
Dalecy jesteśmy jednak od pewności dotyczącej zmian i chronologii zachodniego i południowego zasięgu tych ostatnich. Ustalenie tych kwestii miałoby pierwszorzędne znaczenie dla ostatecznego wyświetlenia zagadki pierwotnego zasięgu Prasłowian. Pogląd bowiem wyżej przeze mnie podany należy do bardzo prawdopodobnych, ale mimo wszystko hipotez naukowych. Niezależnie od różnych braków źródłowych, dysponujemy dodatkowymi danymi z obszaru Warmii i Mazur, które sąd mój uprawdopodobniają. Nawet, jeśli zgodzimy się ze zdaniem o istnieniu pewnej luki osadniczej w I i II okresie epoki brązu na północny wschód od Wisły (np. Ł. Oku-licz 1970, s. 152 n.), choć opinia ta jest zapewne rezultatem niedostatków w metodycznym rozpoznaniu chronologicznym samych materiałów aniżeli rzeczywistego ich braku, to trudno odrzucić twierdzenie, że najpóźniej od III okresu epoki brązu obszar ten, co już niejednokrotnie podkreślano, należał do strefy silnych oddziaływań kultury „łużyckiej” (np. J. Dąbrowski 1968, s. 154 n.). Przykłady zebrane przez tego archeologa mają, moim zdaniem, jednoznaczną wymowę. Można by nawet powiedzieć, że był to jakby teren naturalnej ekspansji kulturowej „łużyczan”, czy nieco przesadzając i modernizując sytuację, jeden z naturalnych rynków zbytu tego hidu (w rozumieniu pradziejowym). Jest to o tyle ciekawe, że wręcz uprawdopodobnia hipotezę o możliwości przesunięcia się pewnych elementów wenetyjskich na obszar Bałtów. W ten sposób prościej można by wytłumaczyć obecność staroeuropejskich Wenetów na terenach baltyjskich, aniżeli czyni to H. Łowmiański (1963, 1, i. 60 n.). Łączyłyby się one z ekspansją wenecką z zachodniej, przynależnej do nich w III i może IV okresie epoki brązu, strefy kultury „łużyckiej”. Taki rodowód Wenetów nad Widawą nie stoi w sprzeczności z faktem