W4 Cxętć iii- Śmierć długa i bliska
rozkład; ostatecznym grobem jest ten, gdzie złożono kości albo wyschnięte cudo.
Pogrzeb raki, jak się wydaje, był naprzód zastrzeżony dla ważnych osobistości, chociaż nie upowszechnił się w królewskich rodzinach. Na Malcie chowano tak wielkich mistrzów zakonu. Szeregowych kawalerów wkładano do trumien posypanych niegaszonym wapnem i umieszczano w podziemiu; każdej trumnie odpowiadał na górze, w kościele widoczny grób z mozaiką, wpuszczony pomiędzy płyty posadzki. Wielcy mistrzowie spoczywali zrazu w krypcie, w tymczasowym grobie, gdzie pozostawali przez rok albo dłużej, po czym przenoszono ich do wielkiego grobowca w kościelnej kaplicy. Ceremoniał zakonu przewidywał uroczyste obrzędy, podczas których trumnę otwierano, lekarz-ekspert identyfikował szczątki, trumnę powtórnie zamykano, śpiewano egzekwie, a wreszcie składano ją w definitywnym grobowcu.45
Podobnego rodzaju przenosiny przewidziane były dla królewskiej rodziny w Eskurialu. Ciała składano najpierw w miejscu nazwanym przez Saint--Simona Gnilnią: „Izba wąska i długa. Widać tylko białe ściany, duże okno blisko wejścia, naprzeciwko małe drzwi [prowadzące do piwnicy], cały środek zajmuje długi drewniany stół służący do składania i przysposabiania zwłok. Dla każdego, kogo tu przyniosą, drąży się niszę w ścianie i wkłada tam ciało, aby zgniło. Niszę zakrywa się, tak iż wydaje się, że ściany nie ruszano, bo cała się błyszczy i olśniewa białością, a w izbie jest bardzo jasno (co dziwi Saint--Simona, któremu śmierć kojarzyła się z piwniczną ciemnością].*' Po pewnym czasie ciała wyjmuje się i „bez żadnej ostentacji** przenosi bądź do Panteonu, bądź do innej piwnicy przylegającej do Gnilni. Tam „zostają na zawsze”.46
Celem prowizorycznego chowania zwłok było, zdaje się, zastrzeżenie ostatecznego miejsca spoczynku dla tych ciał, których nie miano już więcej ruszać, bądź dlatego, że zostały z nich tylko suche kości, bądź że wyschły i stały się mumiami. W obu przypadkach przeczekiwano etapy rozkładu; po wysuszeniu doskonale można je było pokazywać.
Co prawda, nie traktowano w taki sposób wyłącznie ludzi możnych. Obyczaj ten odnajdujemy tu i ówdzie na obszarach południowych i śródziemnomorskich (pokrywają się one z regionami, gdzie wystawia się zmarłego na widok publiczny z odkrytą twarzą), przy czym nie umiem uzasadnić takiej lokalizacji. „Byłem w kościele Kordelierów w Tuluzie — pisze pewien autor listów z początkiem wieku XVIII. — Widziałem tam kostnicę, o której tyle słyszałem.” Ale zauważmy, że wyraz charnier oznacza tutaj nie stare średniowieczne ossuaria, jakie istniały na cmentarzu Niewiniątek i o których często wspominaliśmy w toku naszych rozważań. Jest to kostnica mumii, „gdzie zwłoki przez stulecia konserwowały się w całości. Mumia pięknej Pauli do dziś zachowała resztki urody. Spytałem zacnych ojców, jakim sposobem uchronili te ciała od zepsucia [umiejętności tych mnichów były znane i jednały im liczną „klientelę”]. Odrzekli, że najpierw grzebią ciała w ziemi pewnego
. _ tego wywnioskowałem, tz zacny zaKonniK donrze mnie informował, ymarłych składano więc kolejno w trzech miejscach, z których tylko pierwsze znajdowało się pod ziemią. Traktowano ich trochę tak, jak amerykańscy jnorticians, przedsiębiorcy pogrzebowi, traktują swoich klientów, tyle że zajmowali się tym zakonnicy i że praktyki te wymagały więcej czasu: kolejne etapy trwały co najmniej rok.47 Następnie przenoszono ciała do kostnicy, gdzie odwiedzający — gdyż chodziło się tam jak na widowisko — oglądali razem
-.«ku. która je trawi; następnie wystawiają je na powietrze (zapewne
itarzy zachowało się do dziś. Jeden w Rzymie, w podziemiach Kapucynów obok pałacu Rarberinich, którzy również w tym kościele spoczywają. Mumie stoją tam jak u Kordelierów w Tuluzie. Są to podobno zakonnicy zmarli in odore sanctitatis. Mogli to być również laicy, tercjarze zakonu świętego Franciszka, którzy mieli ten przywilej, że chowano ich w habitach przepasanych sznurem. Inny sławny cmentarz mumii znajduje się w Palermo, także przy kościele Kapucynów. Są tam laicy w świeckich ubiorach; rodziny przychodzą ich odwiedzać. Ten sposób przyciągania ludzkiej uwagi przetrwał do roku 1881, a powstał zapewne pod koniec XV wiekuj
U Kapucynów w Rzymie, oprócz mumii, i także w Rzymie na cmentarzu bractwa della Orazione e della Morte, niestety przebudowanym po uporządkowaniu nadtybrzańskich bulwarów, można zobaczyć wszędzie na ścianach i sufitach ossuarium przeistoczone w dekorację rocaille, gdzie kości spełniają rolę kamyków i muszli. Parę ciekawszych szkieletów zrekonstruowano, jak na przykład szkielety trojga dzieci z rodu Barberinich. Co do reszty, każdej kości użyto zgodnie z jej kształtem; kości miednicy ułożono w rozety, czaszki spiętrzono w kolumny; piszczele i kości rąk podpierają sklepienia nisz grobowych, kręgi układają się w girlandy albo w świeczniki. Dzieło to przypisuje się pewnemu zakonnikowi z XVIII wieku. Kostnica staje się więc nie tylko miejscem przechowywania kości, lecz także rodzajem dekoracji, w której kość ludzka poddaje się wszelkim wymysłom sztuki barokowej czy też rokokowej; pokazuje się ludziom szkielet niby maszynerię teatralną i on z kolei oglądany jest jak widowisko. Oczywiście nie ma w nim wegetatywnego życia trupa, jakie zdaje się trwać w mumii. Szkielet utracił nawet swą indywidualność. Tę dekorację przenika życie zbiorowe, wyrażone w śmiechu setek głów i gestach tysięcy rąk i nóg.
W tym samym czasie, kiedy królowie schodzili pod ziemię i wyrzekali