d jego i1 że jego życie po tym potknięciu się znowu przybiera właściwy sobie charakter, przyjemny i przyzwoity. '
Iwan Ilicz wrócił na wieś na krótko, 10 września musiał objąć swój urząd, a poza tym trzeba było mieć czas na urządzenie się na nowym miejscu, a także przewieźć meble z prowincji, dokupić, zamówić jeszcze wiele rzeczy; słowem, urządzić się tak, jak to zdecydował w myśli, a prawie tak samo, jak to zdecydowała w duchu Praskowia Fiodorowna.
I teraz, kiedy wszystko ułożyło się tak dobrze, kiedy cele jego i żony spotkały się ,i kiedy prócz tego tak mało przebywali z sobą, połączyła ich serdeczność, jakiej nie znali od pierwszych diii małżeństwa. Iwan Ilicz chciał z początku zabrać z sobą całą rodzinę, ale prośby siostry i szwagra, którzy nagle poczuli w stosunku do Iwana Ilicza i jego rodziny serdeczne uczucia familijne, sprawiły, że na razie pojechał sam.
Iwan Hicz wyjechał, .ale wesoły nastrój, wynikający z powodzenia i zgody z żoną (przy czym jedno uczucie podniecało drugie), nie porzucał go ani na chwilę. Znalazło się prześliczne mieszkanie, taikie, o jakim marzyild i mąż, i żona. Duże, wysokie, w dawnym stylu pokoje do przyjęć, wygodny, wspaniały gabinet, pokoje dla żony i córki, pokój szkolny dla syna — wszystko jakby specjalnie obmyślone dla nich. Iwan Ilicz sam zabrał się do urządzenia; wybierał tapety, kupował meble, zwłaszcza antyki, które uważał za specjalny styl comme U fdut, materiały na obicia mebli; wszystko to mnożyło się, rosło i powoli zbliżało się do tego ideału, jaki sobie wymarzył. Kiedy urządził się do połowy, widok mieszkania przeszedł wszelkie jego oczekiwanie. Odgadł ten dystyngowany, elegancki i niebanalny charakter, jaki będzie miała całość, gdy będzie gotowa. Zasypiając wyobrażał sobie, jak będzie wyglądał wielki salon. Pa-■teząc na nie wykończoną jeszcze bawialnią widział już kominek, ekran przed kominkiem, półeczkę i te krzesełka porozrzucane po pokoju, i te talerze, i.półmiski wiszące na ścianach, i te brązy, jak staną każdy na -swoim miejscu. Cieszyła go myśl, jak zdziwią się. Pasza i Liza, które też przecie znają się na tym. One zupełnie się tego nie spodziewają. W szczególności udało mu się znaleźć i nabyć za tanie pieniądze stare rzeczy, które nadawały mieszkaniu specjalny nobliwy charakter. W listach naumyślnie opisywał wszystko gorzej niż było — aby zadziwić rodzinę. Był tak zajęty tymi przygotowaniami, że nawet jego nowa prąca, którą bardzo lubił, zajmowała go mniej, niż tego oczekiwał. Podczas posiedzeń nachodziły go chwile roztargnienia; zamyślał się, j.alde wybrać gzymsy do portier: proste czy też wygięte. Tak był wszystkim zajęty, że często osobiście brał się do dzieła; własnoręcznie, przestawiał meble i sam przewieszał firanki-. Pewnego razu wdrapał się na drabinkę, żeby pokazać nic nie rozumiejącemu tapicerowi, jak chce założyć draperie, potknął się, ale jako silny i zręczny człowiek, zatrzymał się i tylko bokiem uderzył o klamkę ramy okiennej, Uiderzenie zabolało go, ale ból wkrótce przeszedł. Iwan Ilicz czuł się przez cały ten czas specjalnie wesoły i zdrowy. Pisał: czuję, że mi ubyło jakie piętnaście lat. Myślał, że skończy we wrześniu, sprawa jednak przewlokła się do połowy października. Ale za to- wszystko było prześliczne; nie tylko sam tak powiadał, ale każdy, kto to oglądał, tak mu mówił.
Mł?
mm
W gruncie rzeczy było tu tak, jak u wszystkich niezupełnie bogatych, lecz chcących się upodobnić do bogaczy, a upodobniających się tylko nawzajem do siebie: materiały, heban, kwiaty, dywany i brązy, rzeczy ciemne i błyszczące!, wszystko to, co gromadzą pewni ludzie, aby się upodobnić do pewnych ludzi. I u Iwana
375