fantastyczne, niż rozkosze przyrody. Ale ludzie są czyści i bezpośredni jak dzieci
Mało różniła się też od innych droga do świętego miasta Wrindawan, gdzie zaproszono mnie do aszramu pewnego mahatmy. Na bazie tego aszramu Swami Sri Padzi utworzył duchowy uniwersytet. Sądziłam, że odwiedzę go przelotnie, ale stało się inaczej. A szram mieścił się w pięknym pałacu, którego architektura uwzględniała wszystkie osobliwości tutejszego klimatu i sposobu życia. Nad wejściem był sanskrycki napis - dewiza akademii. Przetłumaczono mi go następująco: „ Współcześni uczeni przywracają starożytną wiedzę”. Omal nie upuściłam kamery: przecież mottem moich programów „Bumerang” jest właśnie „Powrót starożytnej wiedzy na płaszczyznę naukową”! To nie mógł być tylko przypadek...
Postanowiłam nie wyjeżdżać, zanim nie spotkam się ze Swamim Sri Padzi (co w przekładzie oznacza „Idący śladami Boga”). Spędziłam trzy dni na oczekiwaniu. Chociaż on sam prawie się nie pojawiał, czułam bezustannie jego obecność. Zezwolono mi na filmowanie wszystkiego, z czego korzystałam. Moją uwagę przykuł od razu młody człowiek o imieniu Nekl Nie wiem, jakie jest jego prawdziwe imię.
Jeśli zacznę rozpaczać po utracie pieniędzy, to znaczy, że wewnętrznie nie przestałem ich kochać i będę ich tracił jeszcze więcej.
W przeszłości był znanym międzynarodowym dziennikarzem i czołowym społecznym działaczem Indii, człowiekiem błyskotliwym, wykształconym i bogatym. Jedno, jedyne spotkanie ze Swamim zmieniło jego los. Porzucił świeckie życie i długo walczył o prawo zamieszkania w aszramie. Wreszcie uzyskał zezwolenie pod warunkiem, że będzie zamiatał podwórze. Zgodził się. Było to 11 lat temu. Dopiero przed rokiem przeniesiono go do kuchni Przez cały dzień obserwowałam go, aż wreszcie postanowiłam zadać retoryczne pytanie, czy nie żałuje swego wyboru? Przetłumaczenie odpowiedzi nie było potrzebne: jego oczy to oczy szczęśliwego człowieka. Było mi jednak smutno, gdyż mimo wszystko wydawało się, że rację ma Łazariew...
Siergiej Łazariew: Rzecz w tym, iż struktura połowa ludzkości w miarę upływu czasu ulega rozlicznym zmianom. Taki jest rozwój, do tej samej rzeki nie można wejść dwa razy. Dlatego doświadczenia sprzed tysięcy lat... Otóż, gdy przeglądałem starożytne modlitwy, widziałem, że „pracowały” one w określony sposób przez dwa tysiące lat. Teraz jest inaczej. Ich wpływ, ich działanie okazuje się o wiele słabsze. To znaczy, że są mantry, które już „zgasły”, które obecnie „nie pracują”. „Pracowały” doskonale 6 tysięcy łat temu. Teraz są one szkodliwe, ponieważ zmieniła się energetyka. A
PMPMPluic/i fn M/J<s7P
Czy zmienił się nasz stosunek do świata? Zmienił. To oznacza, że system duchowy powinien być adekwatny do sposobu widzenia świata. W związku z tym każdy, kto zaczyna zajmować się (.,..) czymś, co „pracowało” znakomicie 4 tysiące lat temu, zmierza przeciwko Boskości. Taki człowiek, „rozwala” sobie karmę i wszystko inne. Ponieważ absolutyzacja jakiejkolwiek metody zaczerpniętej z przeszłości to zawsze przegrana.
Człowiek powinien reagować i postępować stosownie do czasu, w którym żyje. Aktualny czas wymaga od niego, aby był joginem i równocześnie człowiekiem „ziemskim”. A jest to bardzo trudne. Księgi piszą o tym, co można osiągnąć dzięki jodze. Jednak teraz nie da się tego osiągnąć - księgi opisują doświadczenia sprzed paru tysięcy lat. O ile dawniej na drodze określonych ćwiczeń można było uzyskać
jakiś efekt, obecnie może wystąpić efekt zewnętrzny, jednak wewnętrzny rezultat okaże się zupełnie inny.
Obserwowałem cały rok struktury pola pewnego młodego człowieka, który przez ten czas jadł tylko skiełkowane ziarna pszenicy. Zobaczyłem, że w jego polu pojawiła się ogromna duma i agresja. Dostrzegłem deformację struktur duchowych. Wszystko dlatego, że tę skiełkowaną pszenicę postawił ponad Boga. Uczynił z niej bożyszcze. Oznacza to, że nasz stosunek do świata może nas zdławić lub podźwignąć. Jakakolwiek absolutyzacja czegoś, jakiekolwiek ukierunkowanie prowadzące do czynienia bożyszcza (z czegokolwiek lub kogokolwiek) okazuje się odcięciem, odwróceniem od całego Wszechświata. Taki efekt przynosi zasada postawienia czegoś ponad Bogiem. Jest to kolosalne nadużycie duchowe, które charakteryzuje obecnie bardzo wielu ludzi, również wysoce uduchowionych hinduskich aktywistów.
Są mantry, które „pracowały" doskonale przez kilka tysięcy lat, ale
obecnie „zgasły", przestały działać
Obecnie człowiek może być „mnichem w świecie”. Powinien być świętym i przedsiębiorczym jednocześnie. Ten, kto chce być tylko przedsiębiorczym - długo nie pożyje. Także ten, kto pragnie być jedynie świętym, również wkrótce przestanie istnieć. Tak jest, choćby nas to dziwiło.
Reporterka. Drugie spotkanie było dosłowną ilustracją powyższych słów: przekazano mi prośbę Swamiego, abym poszła na medytację. Ustawiłam kamerę i przygotowałam się na grzecznościową nudę, gdy Natalia Michajłowna (nasz indolog) zapytała, czy wiem, kto gra na instrumencie. Okazało się, że to naczelnik tutejszego więzienia, najlepszy z uczniów Swamiego. Wiele razy prosił Swamiego, aby pozwolił mu opuścić zajmowaną posadę, lecz ten nie zgadzał się, uważając że obecnie trzeba być „świętym” w społeczeństwie. Jego więzienie to coś unikalnego. Tak minął dzień, a Swamiego nie udało mi się zobaczyć. Po kolacji zapytałam Natalię Michajłowna, czy odpowie on na moje pytania. Ledwie zdążyła odpowiedzieć: „Nie wiem”, gdy równocześnie zauważyłyśmy na drzwiach napis, którego nie było, gdy udawałyśmy się na kolację. Podchodząc bliżej przyjrzałyśmy się mu. Głosił: „Pod drzewem w milczeniu siedzi nauczyciel Przed nim w milczeniu siedzą uczniowie, lecz on odpowiedział im na wszystkie ich pytania”.
Tłumaczenie: Zespół redakcyjny Wydawnictwa NUNTIUS