ScannedImage 36

ScannedImage 36



dali na ludzi spragnionych, zaprzeczyli jednak, gdy spytałem, czy dopełniają jakiegoś obrzędu, Ale wyraz ich twarzy świadczył o czym innym, po chwili zaś Lemu podniósł rękę do ust i zaczął śpiewać, wydając krótkie, urywane, lecz

melodyjne dźwięki. Nasłuchiwał, jak echo powtarza jego piosenkę. Spojrzał na mnie, powiedział: „To miejsce Boga” i dalej śpiewał. Atum nic nie mówił, tylko bez pośpiechu wspiął się na wysoką półkę skalną. Poszedłem za nim, choć mnie do tego nie zachęcał. Stał tam i patrzył na górę Zulię, na Park pełen zwierzyny ciągnący się aż do Sudanu, na całą tę krainę, którą Didigwari dał Ikom, żeby mieli gdzie polować. W końcu powiedział: „To miejsce Boga.” Nigdy się nie dowiedziałem, co mieli na myśli i co tam widzieli. Dodosów spotykałem rzadko, a Ikowie stali się jeszcze mniej komunikatywni. Nigdy już nie zgodzili się zaprowadzić mnie na górę Morungole ani nawet nie chcieli o niej mówić. Chociaż tak niewiele się dowiedziałem, czułem, że przez krótką chwilę miałem styczność z istotą wierzeń Ików, wierzeń, które ostatnimi czasy tak szybko zanikały.

W powrotnej drodze przewodził Atum i obrał trasę zupełnie różną od tej, jaką prowadził nas w górę Dodos. Tamta była wygodna i łatwa, w miarę możności na otwartej przestrzeni, przystosowana do długich, swobodnych kroków i rozkołysanego chodu pasterzy. Atum natomiast puścił się na przełaj w dół wąwozu, wybierając najkrótszą drogę w linii prostej i na nic innego nie zważając. Naraz usłyszeliśmy charakterystyczne świergotanie i trele ptaszka miodownika, na co Atum i Lemu odpowiedzieli podobnymi dźwiękami. Ptaszek przeleciał nad naszymi głowami i znikł w gęstwinie drzew, Lemu zaś ruszył za nim. Patrzyliśmy, jak znikają w lesie świergocząc do siebie, i jak ptaszek wiedzie go do miodu. Kiedy — przedzierając się przez cierniste zarośla i gęsty wrzosiec — dobrnęliśmy wreszcie na dół, Lemu już na nas czekał, leniwie dłubiąc trawką w zębach. Powiedział, że znalazł miód, ale nie mógł się do niego dostać, wobec czego Atum będzie musiał wysłać tam Lomera. Zmierzając do domu spotkaliśmy w dolinie Kidepo tę samą grupkę zbieraczy, którą widzieliśmy o świcie, ale teraz składała się ona tylko z dwóch kobiet i starca. Powiedzieli, że trzecia kobieta odeszła, bo zdawało się jej. że widzi jagody gomoi. Mężczyzna radził, żeby się pośpieszyła i wróciła, zanim zapadnie zmrok, i pokazał mi ślady lwa. Postanowili zostać tu na noc

i nawet zebrali już cierniste gałęzie, żeby się nimi ogrodzić. Nazajutrz wybierali się przez dolinę Kidepo na stoki góry Zulii, w nadziei, że znajdą tam wodę i coś do jedzenia. Nikogo z nich już nigdy nie widziałem.

Wszystko to stanowiło zbyt nikłe podstawy, żeby można było uznać Morungole za bóstwo jednoczące społeczność Ików we wspólnej wierze, ale to już było coś. Dało się zauważyć wyraźny kontrast między czcią, jaką ludzie starzy otaczają dawne podania, łącznie z tymi o bogu Didigwari, a zupełnym brakiem zainteresowania ze strony młodych. Didigwari rzeczywiście opuścił swój lud albo to oni opuścili boga. Została tylko ta szczególna zmiana nastroju/widoczna wyraźnie zarówno wśród starych, jak i wśród młodych, ilekroć wspomniano górę Morungole; tak jakby sam Didigwari dotknął przelotnie Świątyni Boga i zostawił tam po sobie wciąż żywą. choć niezrozumiałą pamięć o dobru, które już od dawna nie istnieje.

Czasami jakieś wierzenie, choćby było niejasno sformułowane, może pełnić funkcję wiążącą społeczeństwo poprzez obrzędy rytualne, a wobec braku norm prawnych poprzez tradycyjne nakazy i zakazy dotyczące życia codziennego. Ale stosunek Ików do obrzędów -był równie dwuznaczny i obojętny jak do boga Didigwari. Nikt nie wierzył w ich skuteczność, chociaż od czasu do czasu wykorzystywano je świadomie jako pretekst do osiągnięcia celu natury zgoła niereligijnej, nikt też nie zadawał sobie trudu, żeby podawać w wątpliwość ich sens. Jeżeli się przydają, to znaczy, że mają sens, a kto wie, w jakich okolicznościach da się z nich zrobić jakiś użytek? Główna kategoria obrzędów dotyczy zwrykle cyklu życia człowieka, czyli narodzin, procesu dojrzewania, małżeństwa i prokreacji, starzenia się i śmierci. W niektórych społecznościach te poszczególne fazy są wyraźnie zaznaczone, a całe życie jest wypunktowane serią dramatycznych obrzędów przejścia rz jednej fazy do drugiej; myśliwi jednak na ogół nie przestrzegają tak sztywno tych praw.

“* W okresie ciąży stosunki płciowe są zabronione (podobnie jak w czasie menstruacji),*a kobiecie nie w?olno przed porodem leżeć na plecach ani patrzeć na wiązanie dachu wewnątrz domu> W przeciwnym razie dziecko urodzi się niewidome. • Po porodzie mąż na cały tydzień musi wyprowadzić się z chaty* Może spać w obejściu, ale w razie desz-

155


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
39 [1600x1200] D Mutacje Korzystając z instrukcji, bez trudu skleisz na przykład model samolotu. Jed
ScannedImage 36 150 GWIJDO ZLATKHS rzeczy, które nie są grzeszne, zapisane są przeciwko człowiekowi
ScannedImage 36 70 się 1 powołując się na teksty Pisma*• • postanowiło trzymać się zbawiennego umiar
Untitled Scanned 109 111 789. Drewniany sześcian pomalowano, a następnie pocięto na 64 mniejsze sześ
ScannedImage 21 - 131 wiary w cargo stosunki misjonarzy z ludnością rodzimą były na ogół poprawne i
by i zorientowane na cele. Istotne jest jednak to, że przewodzą oni innym osobom nie zaś rzeczom. Tr

więcej podobnych podstron