Centrum Groźnego dziś znów zamknięte. Nie ma szans przejechać na drugą stronę miasta. Wokół pełno brodatych kadyrowców i wzbudzających postrach wśród mieszkańców miasta oddziałów specjalnych milicji.
- Pewnie znowu ktoś się wysadził - komentuje znajomy Czeczen. - A nie, zaraz, przecież dzisiaj piątek. „Ten nasz” jest na piątkowej modlitwie. Trochę się chłopak spóźnił - ironizuje, spoglądając na zegarek.
Gdy modli się Ramzan, nikogo oprócz jego gwardii przybocznej nie wpuszczają na terytorium meczetu. Ruch samochodowy zamknięty jest w promieniu kilometra, co kompletnie paraliżuje komunikację.
Na pierwszy rzut oka Groźny sprawia wrażenie niewielkiego, spokojnego miasta. Centrum jest czyste i wypielęgnowane. Fontanny, klomby z kwiatami i ogromny, widoczny z daleka, wyznaczający centrum miasta meczet imienia Achmada Kadyrowa - ojca Ramzana i prezydenta Czeczenii w latach 2003-2004, który, porzuciwszy w 1999 roku obóz zwolenników niepodległości, podjął współpracę z wkraczającymi wojskami rosyjskimi. Nieopodal meczetu, na placu - jak na przestrzeń postsowiecką przystało - jeszcze tydzień temu stał pomnik. Z wysokiego cokołu spozierał Kadyrow-starszy, zabity w zamachu na stadionie w Groźnym w 2004 roku. Pomnik był pod całodobową ochroną.
- Co się z nim stało? - pytam.
- Młody Kadyrow widać w końcu zorientował się, że pomnik nie odpowiada kanonom islamu - śmieje się znajomy. To tylko jedno wytłumaczenie. Inne ma charakter polityczny. Pomnik powstał na polecenie poprzednika Ramzana - Ału Ałchanowa, którego
191