Narodziny i upadek gospodarki rynkowe;
społecznej poniżej najzamożniejszych bankierów, czyli wszystkich producentów, kupców, rzemieślników, robotników i ubogich”1. A przecież to właśnie na rozróżnieniu między dwiema ostatnimi grupami - podkreślała autorka z głębokim przekonaniem - będzie się opierało społeczeństwo przyszłości. „Poza różnicą między panem a poddanym nie istnieje w angielskim społeczeństwie różnica większa od tej, która dzieli niezależnego robotnika od człowieka biednego; mylenie tych dwóch grup jest wyrazem głębokiej nieświadomości, niemoralności i nieroztropności" - pisała.
To stwierdzenie nie było oczywiście zgodne z faktami. Różnica między wymienionymi warstwami przestała istnieć w czasach systemu ze Speenhamland. Słowa Martineau stanowiły wyraz tendencji politycznej opartej na proroczym niemal przewidywaniu. Ten nurt reprezentowali członkowie Komisji do spraw reformy praw o ubogich. Wspomniane proroctwo zakładało istnienie wolnego, konkurencyjnego rynku pracy i ukonstytuowanie się przemysłowego proletariatu. Zniesienie systemu speenhamlandzkiego pozwoliło na rzeczywiste narodziny nowoczesnej klasy robotniczej. Jej bezpośrednie interesy predestynowały ją do tego, by stała się obrończynią społeczeństwa przed niebezpieczeństwami związanymi z cywilizacją maszyn. Niezależnie jednak od tego, jaka miała być przyszłość klasy robotniczej i gospodarki rynkowej, występowały one w historii obok siebie. Niechęć do zasiłków socjalnych, nieufność w stosunku do działań państwa, nacisk na szacunek społeczny i samodzielność - przez całe pokolenia charakteryzowały brytyjskiego robotnika.
Zniesienie systemu speenhamlandzkiego było dziełem nowej, wkraczającej na scenę historii klasy - angielskiej klasy średniej. Szlachta nie mogła wykonać zadania, które przeznaczone było tej właśnie klasie: nie potrafiła przekształcić społeczeństwa w gospodarkę rynkową. Dziesiątki praw zostały uchylone, a dziesiątki innych uchwalone, zanim nadeszła owa transformacja. Reforma wyborcza z 1832 roku usunęła przeżarte korupcją władze gmin i raz na zawsze przekazała władzę w Izbie Gmin przedsiębiorcom. Pierwszą skuteczną reformą, jakiej dokonali, było zniesienie systemu ze Speenhamland. Dzisiaj, kiedy wiemy, do jakiego stopnia jego paternalistyczne metody wniknęły w życie wsi, jesteśmy w stanie zrozumieć, dlaczego nawet
najbardziej radykalni zwolennicy reformy wahali się, czy proponować okres przejściowy krótszy niż dziesięć lub piętnaście lat. W istocie transformacja odbyła się z gwałtownością, która odbiera sens mitowi o angielskim gradualizmie, tworzonemu w późniejszym okresie, kiedy szukano argumentów przeciw radykalnym reformom. Pamięć o tym szoku dręczyła brytyjską klasę robotniczą przez cale pokolenia.
A jednak sukces tej bolesnej operacji wynikał z głęboko ugruntowanego przekonania dużej części społeczeństwa, w tym także samych robotników, że system pozornie ich wspierający w rzeczywistości ich ograbiał, a „prawo do życia” oznaczało chorobę aż do śmierci.
Nowe prawo zakładało, że w przyszłości nie będzie przyznawany zasiłek zewnętrzny. Jego wprowadzenie w życic miało charakter ogólnokrajowy i zróżnicowany, co oznaczało gruntowną zmianę. Dodatki do płac zostały oczywiście zniesione. Przytułek, którego mieszkańcy pracowali na swoje utrzymanie, został ponownie wprowadzony, ale miał nowy charakter. Obecnie człowiek sam decydował, czy jest do tego stopnia pobawiony środków do życia, że dobrowolnie uda się do przytułku, który celowo został przekształcony w miejsce naprawdę odpychające. Teraz przytułek postrzegano jako piętno. Przebywanie w nim było psychiczną i moralną torturą. To nie sędziowie pokoju ani lokalni nadzorcy, ale strażnicy, których kompetencje określała dyktatorska władza centralna, mieli wprowadzać nowe prawo. Nawet pochówek ubogiego człowieka stał się aktem, w którym jego bliźni wyrzekali się solidarności z nim.
W 1834 roku wszystko było już gotowe na przyjęcie kapitalizmu przemysłowego. Reforma praw o ubogich została wprowadzona. System speenhamlandzki, który chronił angielską wieś - a tym samym całą ludność pracującą - przed sitami mechanizmu rynkowego, zatruwał społeczeństwo do szpiku kości. Do czasu, gdy go zniesiono, masy zdążyły przekształcić się w widma rodem z koszmaru sennego. Nie przypominały już istot ludzkich. Robotnicy ulegli fizycznej dehumanizacji, natomiast należący do klasy posiadaczy - degradacji moralnej. Tradycyjna jedność chrześcijańskiego społeczeństwa ustąpiła pod naporem sytuacji, w której część ludzi zamożnych odmówiła wzięcia odpowiedzialności za los bliźnich. Podział na Dwa Narody stawał się coraz wyraźniejszy. Ku bezgranicznemu zdumieniu myślicieli epoki, wielkie bogactwo okazato się nieodłączne od niespotykanego ubóstwa. Badacze jednogłośnie proklamowali odkrycie nowej nauki, która przeniosła prawa rządzące ludzkim
121
H. Martineau, Poor Lam and Paupen Illustratrd: The Parish, 1833.