Narodziny i upadek gospodarki rynkowej
które rozumiał materialne dobro całego społeczeństwa. Nie znajdziemy w pracy Smitha przeczucia, że ekonomiczne interesy kapitalistów kształtują prawa kierujące społeczeństwem. Nie pojawia się tam przypuszczenie, że owe interesy pełnią funkcję świeckich rzeczników boskiej opatrzności, która rządzi sferą gospodarki jako odrębną całością. Sfera ekonomiczna nie rządzi się jeszcze u niego własnymi prawami, wyznaczającymi ludziom standardy dobra i zła.
Smith postrzegał bogactwo narodów jako funkcję ich życia państwowego, fizycznego oraz moralnego. Właśnie dlatego jego propozycje dotyczące nawigacji tak dobrze korespondowały z Aktami Nawigacyjnymi uchwalonymi za rządów Cromwella i z jego poglądami postulującymi społeczeństwo zharmonizowane ze stworzonym przez Johna Locke’a systemem praw naturalnych. Nic w teorii Smitha nie wskazuje na istnienie w społeczeństwie sfery ekonomicznej, która mogłaby stać się źródłem prawa moralnego oraz obowiązków politycznych. Jedynie interes własny skłania nas do robienia tego, co z natury rzeczy przyniesie też korzyść innym - w myśl tej zasady interes własny rzeźnika ostatecznie zapewnia nam kolację. Rozumowanie Smitha przenika wielki optymizm: prawa rządzące ekonomiczną częścią życia w harmonijny sposób korespondują z losem ludzkim. Żadna niewidzialna ręka nie usiłuje narzucić nam kanibalistycznych rytuałów w imię własnych korzyści. Godność ludzka to godność istoty moralnej, która jest członkiem organizmów takich jak rodzina, państwo oraz „wielkie społeczeństwo ludzkości”. Naturalne jest to, co pozostaje w zgodzie z zasadami znajdującymi odzwierciedlenie w umyśle ludzkim. Przyroda w sensie fizycznym została świadomie wyłączona przez Smitha z problemu bogactwa. „Niezależnie od jakości ziemi, klimatu czy wielkości terytorium danego narodu, obfitość lub skąpość jego rocznego zaopatrzenia musi, w tej szczególnej sytuacji, zależeć od dwóch okoliczności". Smithowi chodzi tu o zdolność do pracy i proporcję między użytecznymi a bezczynnymi członkami społeczeństwa. Wyłączone są tu czynniki naturalne - istotne stają się jedynie czynniki ludzkie. To wykluczenie czynnika przyrodniczego i geograficznego już na samym początku książki Smitha to efekt świadomej decyzji. Błędne przekonania fizjokratów posłużyły mu za ostrzeżenie. Ich upodobanie rolnictwa sprawiło, że pomyliłi oni naturę w rozumieniu fizycznym z naturą ludzką i uznali, że tylko ziemia jest prawdziwie twórcza i płodna. Nic nie było bardziej sprzeczne z rozumowaniem Smitha niż tak daleko posunięta gloryfikacja Physis. Ekonomia poli-
tyczna powinna być jego zdaniem nauką humanistyczną - zajmować się tym, co jest naturalne dla człowieka, a nie dla przyrody.
W opublikowanej dziesięć lat później Dissertation Townsend sformułował teoremat równowagi populacji kóz i psów. Widzimy wyspę Robinsona Crusoe na Pacyfiku, u wybrzeża Chile. Na tę wyspę luan Fernandez sprowadza kilka kóz, które mają zapewniać mięso podczas kolejnych wizyt. Tymczasem kozy rozmnażają się na wyspie w zatrważającym tempie i stają się wygodnym źródłem pożywienia dla korsarzy - głównie angielskich - nękających hiszpańskich kupców. Usiłując zwalczyć korsarzy, hiszpańskie władze sprowadzają z kolei na wyspę psa oraz sukę - one także z biegiem czasu rozmnażają się dynamicznie i doprowadzają do zmniejszenia liczby kóz. „Wówczas wprowadzony został nowy rodzaj równowagi - pisał Townsend. - Najsłabsze spośród przedstawicieli obu gatunków jako pierwsze musiały spłacić dług naturze. Zycie zachowały najbardziej aktywne i energiczne osobniki”. Dalej zaś dodał: „To ilość dostępnego pożywienia reguluje liczebność gatunku ludzkiego”.
Zwróćmy uwagę, że badania źródeł1 nie potwierdziły prawdziwości opisanej historii. Juan Fernandez istotnie sprowadził na wyspę kozy. Jednak legendarne psy zostały opisane przez Williama Funnella jako piękne koty i nic nie wiadomo o tym, aby owe koty czy psy miały się rozmnożyć. Poza tym kozy zamieszkiwały skaliste, trudno dostępne obszary, tymczasem plaże - co do tego zgodne są wszystkie relacje | obfitowały w tłuste foki, które byłyby zdecydowanie bardziej interesującym łupem dla dzikich psów. Jednak żaden paradygmat nie jest uzależniony od wsparcia empirycznego. Brak potwierdzonej antykwarycznie autentyczności nie powinien rzucać cienia na fakt, że Malthus i Darwin zawdzięczali swoją inspirację temu właśnie źródłu - Malthus poznał je za sprawą Condorceta, Darwin zaś dzięki Malthusowi. Ani stworzona przez Darwina teoria naturalnej selekcji, ani opracowane przez Malthusa prawa ludnościowe nie mogłyby wywrzeć żadnego wpływu na współczesne społeczeństwo, gdyby nie następujące słowa, które Townsend wywiódł ze swojej opowieści
0 kozach i psach, a następnie odniósł do praw o ubogich-. „Głód poskromi najdziksze nawet zwierzęta, nauczy przyzwoitości i uprzejmości,
135
Por. publikacje Antonia de UUoa, Lionela Wafera. Williama Funnella. a także Isaaca Jamesa (gdzie znaleźć można relację kapitana Woodesa Rogersa dotyczącą !
Selkirka) oraz obserwacje Edwarda Cooke'a-