24 Agresja—co się za tym kryje;
Korzenle całego zła 25
do dzieci w wychowania. Kto przekonany jest o takim charakterze agresywnych zachowań, ten postrzega dziecięcą agresję jako niemożliwą do zmiany, ponieważ dane przez naturę przeznaczenie w najlepszym wypadku można formować dzięki metodom wychowawczym, ale nigdy nie można go uniknąć. Dlatego też zbierzmy najpierw najważniejsze argumenty za i przeciw wyobrażenia o odziedziczonej agresji i sprawdźmy je.
Kiedy mowa jest o (niepohamowanych) pędach oraz naturalnych instynktach, wtedy z reguły myślimy najpierw o świeci e zwierząt, ponieważ tutaj przejawia się kierowane pędami zachowanie w swojej „czystej formie* - dalekie od ludzkiego rozsądku. Nic dziwnego, że przede wszystkim badacze zachowania zajmowali się pytaniem, czy istnieje pęd ku agresji, czy też nie. Najbardziej znanym spośród nich jest Konrad Lorenz, który po dokonaniu oceny wieloletnich obserwacji zwierząt ze szczególnym zaangażowaniem reprezentuje zdanie, że agresja między przedstawicielami tego samego gatunku jest skutkiem pędu oraz ma znaczenie zamierzone przez naturę i podtrzymujące życie. Z jednej strony, by zagwarantować naturalną selekcję - w walce o przetrwanie dzięki agresywnym bodźcom wygrają najsilniejsi, a to jest najlepszym warunkiem przeżycia; z drugiej strony, aby stwoizyć wśród zwierząt wyraźną strukturę - dzięki walkom o rangę unikają one tego, by „mieszkały” zbyt blisko siebie i wzajemnie odbierały sobie pożywienie. Walki o władzę we wspólnotach zwierząt prowadzą poza tym do stworzenia ogólnie respektowanej hierarchii, która ostatecznie zapobiega wszystkim wewnętrznym niepokojom. Z tych powodów, tak wnioskuje Lorenz, w zwierzęciu musi się wciąż zbierać agresywna energia i zmuszać go do spontanicznego rozładowania, które w określonych odstępach czasu jest nieuniknione - niezależnie od tego, czy otoczenie dostarczy bodźca wywołującego tę agresję, czy też nie. Tak zwane „działania przeskoczenia”, to znaczy trafiające w próżnię wybuchy aktywności, są, według Lorenza, typowym dowodem na to, że agresywne zachowania mają charakter popędów.
Jednak rezultaty zoologicznych badań nie są wcale tak jednoznaczne, jak przedstawia je Lorenz. Amerykańscy naukowcy udowodnili, że agresji między zwierzętami można jak najbardziej uniknąć dzięki zmianom warunków otoczenia. Jeśli na przykład wychowamy koty bez matek, ale razem ze szczurami, wtedy z reguły ich kontakty będą przyjazne. Przysłowiowi nieprzyjaciele mogą więc jak najbardziej zawrzeć przyjaźń, jeśli zostaną „wychowani” do zgodności. Gotowość zwierzęcia do walki zasadniczo wydaje się tym szybciej maleć, im bardziej - poprzez manipulacje otoczenia - uniemożliwimy przez dłuższy czas odreagowywanie agresywnych bodźców. W rzeczywistości jest to godna uwagi sprzeczność do poglądu, że istnieje biologicznie uwarunkowana energia agresji.
Lorenz nie zadowala się jednak tylko obserwacjami w królestwie zwierząt. Ponieważ człowiek jako „ssak wyższego rzędu” również jest częścią natury, a więc mimo swojej wyjątkowej pozycji jako rozumnej istoty również podporządkowany jest pewnym prawom przyrody, Lorenz zebrał szereg przykładów, które mają potwierdzać jego przekonanie o popędzie ku agresji: w trakcie etnologicznych obserwacji u Indian oraz innych plemion a także na podstawie bardzo osobistych doświadczeń odkrył on pozornie jednoznaczne dowody na to, że agresywne bodźce mają charakter popędów. Szczególnie dobitnego dowodu na słuszność tego poglądu dostarcza mu jego ciotka, która miała pewne trudności ze swoją gosposią. Chociaż ich wzajemne stosunki przez długi czas były niczym nie zakłócone, z ust pani domu coraz częściej padały krytyczne i agresywne uwagi, aż wreszcie po ośmiu do dziesięciu miesięcy bardzo regularnie dochodziło do „wybuchu” i do zwolnienia gosposi. Dla Lorenza sytuacja jest tutaj jasna: Jego owdowiała, właściwie bardzo kochana ciotka nie miała żadnej możliwości odreagować gdzieś indziej swojej stopniowo narastającej energii popędu agresji tak, że siłą rzeczy musiało dojść do regularnych eksplozji.
Ale nawet laik przyjmie to wyjaśnienie z dużym zdumieniem. Jeden lub dwa wybuchy agresji na rok wystarczają, aby człowiek przez dłuższy czas był łagodny i spokojny? To byłoby w rzeczywistości wspaniałe! Poza tym Lorenz ignoruje wszystkie te psychologiczne fakty, które dostarczają nam o wiele bardziej przekonywujących wyjaśnień dla konfliktów między ludźmi niż głęboka wiara we wrodzony popęd ku agresji.
Jednakże dokonane przez Lorenza etniczne obserwacje wydają się potwierdzać jego tezę w zadziwiający i przekonywujący sposób. Z pewnością nie jest to igraszką naszego języka, że plemiona takie określane są jako „dzikusy”. Reportaże z podróży i powieści przygodowe ze wszystkich epok również podkreślają wciąż nieobliczalność i krwiożerczość