8 Przedmowa do pierwszego wydania
pism pozwoliło mi odkryć w nich istotne błędy i musiałem je wydobyć i ukazać ich błędność, aby to, co w nauce jego prawdziwe i znakomite, móc założyć i zastosować bez tych błędów i od nich wolne. Aby jednak nie przerywać i nie zakłócać często własnego wywodu polemiką z Kantem, zamieściłem ją w osobnym dodatku. Chociaż więc, zgodnie z tym, co powyżej powiedziano, pismo moje zakłada znajomość filozofii Kanta, to w równej mierze zakłada ono też znajomość owego dodatku; z tego względu byłoby więc pożądane przeczytanie najpierw tego dodatku, tym bardziej, że jego treść odnosi się właśnie do pierwszej księgi niniejszej pracy. Z drugiej strony, z natury rzeczy było nie do uniknięcia, że ów dodatek sam też niekiedy powołuje się z kolei na tę pracę; z czego wynika jednak tylko, że podobnie jak główną część dzieła, trzeba go przeczytać dwukrotnie.
W niniejszym wykładzie zakłada się zatem tylko gruntowną znajomość filozofii Kanta. Jeśli jednak czytelnik przebywał ponadto w szkole boskiego Platona, będzie tym lepiej przygotowany i tym bardziej wrażliwy na to, co ode mnie usłyszy. Gdyby zaś jeszcze udziałem jego stało się dobrodziejstwo Wed, do których dostęp, otwarty nam przez Upaniszady 1, decyduje w moich oczach najbardziej o przewadze, jaką może się wykazać nasz młody jeszcze wiek w porównaniu z poprzednimi, przyjmuję bowiem, że wpływ literatury sanskryckiej będzie nie mniej głęboki niż renesans literatury greckiej w XV wieku; gdyby więc, powiadam, czytelnik dostąpił także wtajemniczenia w prastarą mądrość hinduską i wrażliwie ją wchłonął, wtedy byłby najlepiej przygotowany do wysłuchania mego wykładu. Nie przemówi on do niego, jak do wielu innych, obcym, ba, wrogim tonem. Albowiem chciałbym stwierdzić,
0 ile nie zabrzmi to zbyt dumnie, że każdą z rozproszonych
1 oderwanych wypowiedzi, jakie składają się na Upaniszady. można wywieść z wyłożonej przeze mnie myśli jako jej konsekwencję, chociaż bynajmniej nie można jej. na odwrót, już tam znaleźć.
♦
Ale już zniecierpliwili się moi czytelnicy i wysuwają długo i z trudem hamowany zarzut, jakim prawem ośmielam się przedkładać publiczności książkę pod wymogami i warunkami, z których dwa pierwsze są bezczelne i nader nieskromne, i to w czasach, w których istnieje takie bogactwo osobliwych myśli, że w samych Niemczech drukarnie oddają je na użytek publiczny rocznie w trzech tysiącach treściwych, oryginalnych i zupełnie niezbędnych dzieł, a ponadto w niezliczonych czasopismach, a nawet dziennikach; w czasach, gdy nie brak zwłaszcza w najmniejszym stopniu oryginalnych i głębokich filozofów, a w samych Niemczech więcej ich żyje równocześnie, niż można wykazać w kilku następujących po sobie wiekach? Jak dojdziemy do końca — pyta oburzony czy telnik —jeśli z takim zachodem zajmować się będziemy jedną książką?
Ponieważ nie mam nic do powiedzenia na takie zarzuty, więc tylko liczę na wdzięczność tych czytelników, ze zawczasu zostali ostrzeżeni i nie stracą ani godziny na książkę, której czytanie bez spełnienia podstawowych wymogów nie może przynieść owoców i dlatego powinni go w ogóle zaniechać, zwłaszcza że można się założyć, iż
Wedy — zbiór najstarszych tekstów w języku staroindyjskim; ich ostatnia część składowa nosi nazwę Upaniszad, w których zawarta jest t/w. filozofia wedanty, sformułowana w klasycznej postaci przez Siankarę ok. r. 800 p.n.e. Schopenhauer powołuje się wielokrotnie na łaciński przekład Anquetil-Duperrona pt. Oupnekhat.