Walter Laqueur
Wątpliwe, aby fresk w istocie uraził pana Smitha czy kogokolwiek innego. Bardziej prawdopodobne jest, że został wykorzystany jako pretekst do zaognienia konfliktów między społecznościami, do pokazania społecznościom muzułmańskim, że są prześladowane i że muszą się zjednoczyć, przypuszczalnie pod przywództwem pana Smitha. To, że malowidło będące przedmiotem sporu liczyło ponad pięćset lat, ani to, że w wielu krajach muzułmańskich nie pozwalano nawet wznosić kościołów, było bez znaczenia.
Podobne żądania stawiano w innych krajach. Noszenie hidżabu czy burki odbierane było powszechnie przez niemuzułmanów jako manifestacja polityczna mająca sprowokować osoby innych wyznań. W Madrycie zdetonowano bomby, w Amsterdamie zabito Theo van Gogha, a w Danii pod koniec 2005 roku niektórzy członkowie mniejszości muzułmańskiej, urażeni karykaturalnymi rysunkami proroka Mahometa w lokalnej gazecie, sprowokowali ogólnoświatową kampanię, która doprowadziła do śmierci wielu osób oraz potężnych szkód politycznych i ekonomicznych w kraju, który zapewnił im azyl.
Kraje skandynawskie, a także Belgia i Holandia w dużym stopniu I same były sobie winne. Przyjęły imigrantów w przekonaniu, że byli I prześladowani w ojczyźnie, więc podstawowym humanitarnym obowiązkiem było zapewnienie nieszczęśnikom schronienia, wyży- I wienia oraz innego wsparcia. Na przykład w Norwegii, ale również I w innych krajach, przyznano azyl terrorystom poszukiwanym za I morderstwa w krajach pochodzenia. Azylu udzielano najwyraźniej I w szczerej wierze, że imigranci ostatecznie znikną albo powrócą I w rodzinne strony bądź też zostaną wchłonięci przez społeczeństwa I nowych ojczyzn. Niejednokrotnie uważano ich za barwne, egzotycz- I ne urozmaicenie nie tylko scenerii ulicznej, ale i miejscowej kultury oraz stylu życia.
Władze tych krajów nie wzięły pod uwagę dużego przyrostu naturalnego w obrębie wspólnot imigranckich ani nieumiejętności lub braku woli do integrowania się. Rządy krajów goszczących były zupełnie nieświadome społecznych, kulturowych oraz politycznych konsekwencji przyjęcia ludzi, których obyczaje i wyznawane wartości tak istotnie odbiegały od ich własnych - imigrantów, którzy uważali swoje poglądy za nadrzędne, i ostatecznie, w miarę jak rosła ich liczba, chcieliby narzucić swe przekonania krajom zamieszkania. Europejczycy nie przewidzieli także, że takie ambicje ze strony imigrantów staną się źródłem sprzeciwu, wzmocnią radykalne partie ksenofobiczne i zdecydowanie przyczynią się do wzrostu wewnętrznych napięć.
Migracje
Humanitarne intencje były godne pochwały, nie brały one jednak pod uwagę wysokiej ceny, jaką należało zapłacić za naiwność. Gdy państwa te zaczęły uświadamiać sobie rzeczywistą sytuację, było już za późno na radykalne posunięcia. Z ogromnym trudem deportowano nielicznych agitatorów nawołujących do przemocy, ale źródła problemu nie udało się wyeliminować.
Termin „islamofobia" wszedł do powszechnego użytku w następstwie raportu opublikowanego w 1998 roku przez Runnymede Trust, brytyjską organizację zajmującą się zwalczaniem dyskryminacji rasowej i utrzymywaniem bliskich relacji między mniejszościami etnicznymi. Grupą roboczą badającą problematykę związaną z lękiem i nienawiścią wobec islamu i muzułmanów kierował profesor Gordon Conway, biolog, rektor Uniwersytetu Sussex, późniejszy szef Fundacji Rockefellera. Termin ten pochodzi z lat dwudziestych, wówczas jednak się nie przyjął, natomiast po roku 1998 znalazł się w powszechnym użyciu, mimo że wydawał się również kontrowersyjny.
Ci, którzy ostrzegali przed istniejącą islamofobią, twierdzili, że mamy do czynienia z potężnym ładunkiem nienawiści w stosunku do islamu i że należy skupić się na zwalczaniu tego zjawiska. Krytycy takiego podejścia (w Wielkiej Brytanii, Francji i nie tylko) twierdzili, że przestrogi takie są niczym więcej, jak tylko chwytem reklamowym, gdyż w Europie nie mamy do czynienia ani ze zbiorową psychozą, ani z żadną szczególną nienawiścią do islamu jako religii, która Europejczykom jest obojętna. W średniowieczu chrześcijanie uważali muzułmanów za wrogów głównie za sprawą podboju przez nich Ziemi świętej. Mahomet zaliczany był na ogół w poczet fałszywych proroków, jednak stosunek chrześcijaństwa do pozostałych religii, takich jak judaizm, oraz do heretyckich sekt w łonie samego chrześcijaństwa, był znacznie mniej przyjazny. W późniejszych wiekach islam po prostu nie funkcjonował w myśli europejskiej, być może z wyjątkiem zawodowych teologów. W bliższych nam czasach kościoły chrześcijańskie dokładały wszelkich starań, aby znaleźć (zazwyczaj bezowocnie) nić ekumenicznego dialogu z islamem. Europa stała przed groźbą inwazji muzułmańskich - w szesnastym i siedemnastym wieku na wschodzie, a w osiemnastym wieku na zachodzie. Jednak inwazje te wytworzyły niewiele odium theologicum.
Jeżeli w ostatnich latach narastała wrogość w stosunku do muzułmanów w Europie, nie była to reakcja na ich religię per se, ale na
71