VI STARANIA KAROLA SZYMANOWSKIEGO
Zobaczmy, co na ten temat pisze kompozytor z Davos 15 listopada 1929 roku do swojego przyjaciela w Warszawie, muzyka Stefana Spiessa:
Chodzi mi o jakich 150—200 zł miesięcznie do jakiegoś marca włącznie dla Zbyszka Uniłowskiego. Pomyśl, że go wyciągnąłem prawie z błota, dziś jest on już dość obiecującym młodym autorem («Kwadryga»). Ma on początki gruźlicy i powrót do Warszawy teraz, w jego wieku (20 lat), byłby śmiercią. Nie potrzebuję Cię upewniać o zupełnej bezinteresowności tej sprawy (rozumiesz mię?) od całego szeregu lat. Dodaję poza tym, iż w ostatnich latach, ponieważ był na posadzie, nigdy u mnie nie pożyczał pieniędzy [...] Zbyszek [...] jako 14-letni chłopak już musiał pracować na życie. Na tym kończę, przesyłając Ci w końcu listu adres Zbyszka i zaznaczając, że w zgodzie na moją prośbę widziałbym bardzo żywy objaw Twej przyjaźni dla mnie. Posłałem mu niedawno 100 zł — ale, istotnie, w moim stanie zdrowia i wobec tylu obowiązków jeszcze mi bliższych (Mama) muszę się liczyć z każdym groszem 1.
Trudno dzisiaj z całą pewnością ustalić, czy Stefan Spiess spełnił prośbę Szymanowskiego. Najpewniej tak, skoro Uniłowski wytrwał w Zakopanem do marca następnego roku, co bez finansowej pomocy mecenasów nie byłoby możliwe. Warto jeszcze zwrócić uwagę na żarliwy ton cytowanego listu, szczerą troskę o losy początkującego literata i życzliwość, której doświadczyli również inni pisarze i artyści (np. Michał Choromański).
Pierwsze próby literackie. Mimo kłopotów ze zdrowiem Uniłowski intensywnie pracował w Zakopanem. Zrodziły się wówczas, publikowane w «Kwadrydze», «Cyru-liku Warszawskim», «Zecie», «Pani» i innych pismach, opowiadania, zebrane potem w tomie Człowiek w oknie.
Wtedy powstał także pomysł i pierwsze karty autobiograficznej powieści Dwadzieścia lat życia. 21 stycznia 1930 roku pisał do Szymanowskiego:
Z tym pisaniem to było tak z początku, że ciągle obawiałem się, że jest to zwykła młodzieńcza fantazja, która bardzo szybko przejdzie.
Teraz jednak czuję, że pisanie jest to jedyna i istotna potrzeba mego życia, zdaje mi się, że nawet teraz nic innego już bym robić nie potrafił: piszę dużo i kajety mam pełne notatek — ta powieść, o której Ty wiesz, pt. 20 lat życia, już jest skończona i zaraz po powrocie do Warszawy będę starał się ją wydać. Poza tym robię sobie wielkie plany na książkę pt. Żydzi i studiuję Talmud oraz wiele innych rzeczy [...]
Pobyt w Zakopanem był dla Uniłowskiego interesującą szkołą życia. Tutaj, dzięki kontaktom ze środowiskiem artystycznym, poszerzała się jego świadomość estetyczna i kultura literacka. Tu zetknął się m. in. z Karolem Stry-jeńskim, Michałem Pawlikowskim, Stanisławem Ignacym Witkiewiczem i Michałem Choromańskim, często przebywał również w towarzystwie Jarosława Iwaszkiewicza, Mai Berezowskiej i Hanny Mortkowicz-Olczakowej. Uniłowski szybko adaptował się w nowym środowisku. Duże walory towarzyskie, niepowszednia zdolność opowiadania, imitacji i parodii, umiejętne przystosowanie do swej narracji cudzych wypowiedzi, niezwykły dowcip i humor zjednywały mu ludzi ze świata artystycznego. Toteż miał drzwi otwarte do salonów literackich, chętnie był widziany przy ekskluzywnych stolikach w kawiarniach Zakopanego czy później Warszawy, łatwo zyskiwał przyjaźń kolegów i poparcie redaktorów.
Ciekawość życia, doskonały zmysł obserwacyjny, doświadczenia wyniesione z dzieciństwa sprawiły, że Uniłowski nie był bezkrytycznym obserwatorem stosunków między ludźmi, że dostrzegał różnice społeczne, że wreszcie, mimo awansu, zawsze zachował sentyment do nadwi-
K. Szymanowski, Z listów, oprać. T. Bronowtaz-Chy-lińsfca, przedm. J. Iwaszkiewicz, Kraków 1958, s. 317—318.