22$ VI. Hz\kułiyn
tworzenia dźwięków i napisów. Potrzebny byłby tu także, lecz nie zostaje przedstawiony, jakiś opis tego. w jaki sposób wyrażenia uzyskują znaczenie. Prawie w ogóle nie zwraca się uwagi na notoryczną trudność z zakresu behawioralnej analizy przekonań, polegającą na tym. że nasze zachowanie jest zależne od złożonych przekonań i związków zachodzących między przekonaniami i pragnieniami, przy czym obie te składowe nie są stałe w przypadku różnych osób, a nawet u tej samej osoby w różnych okresach czasu. Nic dziwnego, że Armstrong musi przyznać, że ..nie udało mu się wyjaśnić natury przekonań tak szczegółowo, jak by należało”1.
Wróćmy jednak do definicji poslrzeżeń. Można się łatwo zgodzić z tym, że postrzeżenie, przynajmniej w tych przypadkach, gdy zwraca się na nic uwagę, może prowadzić do nabywania prawdziwych bądź fałszywych przekonań dotyczących aktualnego stanu części ciała postrzegającego i części środowiska. Nie prowadzi ono jednak do takich następstw w każdym przypadku, gdyż przekonanie to może być jednym z przekonań, którymi już rozporządzamy; Armstrong uchyla jednak tę trudność, mówiąc, że w takim przypadku odpowiednie przekonanie zostałoby nabyte, gdyby postrzegający nie wiedział wcześniej, że jest ono prawdziwe. Przyjmijmy, że jest to skuteczny zabieg. Nasuwa się tu jednak istotne pytanie, dlaczego Armstrong twierdzi, że percepcja jest jedynie nabywaniem przekonań. Jaką siłę ma owo .jedynie”? Odpowiedź, że służy ono podważeniu tego. jakoby przekonanie było nabywane za pośrednictwem doświadczenia zmysłowego, jest zaskakująca. Armstrong istotnie maskuje częściowo tę intencję mówiąc o przekonaniach jako o czymś, co nabywamy za pomocą narządów zmysłowych, takich jak oczy i uszy, ule wykorzystywanie narządów zmysłowych przedstawia jako czysto fizyczną transakcję między częściami ciała i materialnymi przedmiotami, którym nie przysługuje żadna uchwytna własność. „Widziałem mysz" zostaje przekształcone w- „Nabyłem przekonanie, że znajdowała się lam mysz, za j>omocą wzroku”; nie zakłada się jednak, że posłużyłem się wzrokiem po to. by cokolwiek zobaczyć, i nie sugeruje się. że przekonanie to powstaje w następstwie tego. że jawi mi się wizualne zjawisko myszy. To absurdalne dążenie do wyeliminowania zjawńsk rozciąga się nawet na doznania cielesne. „Dowiadujemy się za pośrednictwem postrzeżeń cielesnych, że zaburzenia objęte wspólnym mianem «bólów cicles-nych» mają również jakąś cechę wspólną. Ale postrzeżenie nie informuje nas. czym ta cecha jest”2* a często jedynie wywołuje pragnienie. by to postrzeżenie ustało. Czy nie można po prostu przyznać, że przeżywamy doznanie bólu?
Armstrong jest zbyt roztropnym filozofem, by konsekwentnie bronić takiego stanowiska. Na przykład traktuje przypadek widzenia przedmiotu w lustrze jako przypadek, w którym potencjalnemu nabywaniu przekonania, że przedmiot znajduje się za lustrem, zapobiega wcześniejsza wiedza o zjawiskach odzwierciedlania. Dlaczego mielibyśmy jednak w ogóle skłaniać się ku przekonaniu, że ów przedmiot znajduje się za lustrem, gdyby nie to. że wydaje się tain znajdować? Nadto. Armstrong wskazuje w pewnym miejscu, moim zdaniem całkiem słusznie, że „zawarty jest jakiś element inferencji”27 wr takich postrzeżeniach. które prowadzą do przekonania, że „Tam znajduje się głowa kota”. Uzasadnia to w taki sposób, iż kocie głowy posiadają nie tylko wdasności wizualne, przez co w pewien sposób dopuszcza, że przekonanie mów-i więcej niż to. o czym raczą nas informować dane wzrokowe, na których się ono opiera. By odwołać się do jeszcze jednego przykładu. Armstrongów skie ujęcie obrazów wewnętrznych sprowadza się do tego, że są one „podwójnie ekscentrycznymi”28 postrzeżeniami. nie będąc ani następstwem stymulacji narządów-zmysłowych, ani nie pociągając za sobą naw-et „potencjalnych” przekonań. Jeśli jednak mamy trzymać się definicji Armstronga, implikuje to, że nie są one w- ogóle postrzeżeniami. Armstrong broni się jednak mówiąc, że przypominają one podstawowe przypadki percepcji; nie mówi jednak pod jakim względem. Gdyby to zrobił, musiałby przyznać. że przypominają je fenomenologicznie.
Armstrong wikła się w te kłopoty dlatego, że w; swoim systemie nie może znaleźć miejsca dla jakości wtórnych. Wychodzi to na jaw
^ Tamte. s. 418.
§?• 26 Tamte. *. 43?. Tamże. v 327.
Tum/ć. s. 4'M.