istnieje. Nie istnieje — bo minął czas dziecin! stwa, kiedy zawiązał się splot przeżyć i przemyśleń; nie istnieje — bo mała ojczyzna wolności i tolerancji zniknęła z mapy. Autorowi pozostaje więc spazmatyczna szamotanina między wspóM czesnością, z której chce uciec, i przeszłością, 4o której nie może już wrócić. Im głębsze poczucia osamotnienia i wyalienowania ze współczesności, tym staranniejsza rekonstrukcja Arkadii; im piękniejszy obraz Arkadii, tym bardziej bolesna 1 świadomość utraty.
Postawa Konwickiego nie należała przecież* w tamtym czasie do wyjątkowych. Oto na prze-1 łomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych rodzi I się jeden z najbogatszych nurtów polskiej litera-1 tury powojennej, nazwany przez Błońskiego „emigracją wyobraźni” (Bezładne rozważania starego krytyka... „Teksty Drugie” 1990, nr 1). Utwory należące do tego nurtu, opisujące różne połacie Polski utraconej — Litwę (C. Miłosz, Dolina Issy, 1955), Ukrainę (F. Czamyszewicz, -Nadberezyńcy, 1942; W. Odojewski, Wyspa oca- i lenia, 1965; Zmierzch świata, 1962; Zasypie wszy-stko, zawieje..., 1973), Podole i Wołyń (L. Buczkowski, Wertepy, 1957; Czarny potok, 1954), Galicję (J. Stryjkowski, Glosy w ciemności, 1946, wyd. 1956; Austeria, 1966; A. Kuśniewicz, Strefy, 1976) — mówiły o ostatecznej zagładzie] dawnej Europy, tworzyły „figurę sytuacji człowieka w XX wieku — człowieka, który został
wydziedziczony, wypędzony z raju kultury organicznej, związanej z naturą i lokalną tradycją, obdarzonej transcendentną sankcją” (J. Jarzęb-ski, Exodus (ewolucja obrazu kresów po wojnie. [w:] W Polsce czyli wszędzie. Warszawa 1992, s. 126); radykalnie antytotalitamy mit kresów, mit nie dający się pogodzić z żadną zwierzchnią ideologią, bo w swej istocie będący obrazem tolerancji wobec inności, współtworzyły teksty mieszczące się —jak pisze E. Wiegandt (Austria Felix czyli o micie Galicji w polskiej prozie współczesnej, Poznań 1988, s. 158) — na przecięciu dwóch tradycji: klasycyzmu, traktującego przeszłość jako zbiór kulturowych wzorców rozumienia teraźniejszości, i lingwizmu, obnażającego proces tworzenia świata z języka. Pojednaniem obu tradycji stawał się w micie kresowym biografizm, który klasycyzmowi dodawał piętno indywidualne, a lingwistycznym praktykom przeciwstawiał prawdę jednostkowego życia, nie dającego się sprowadzić do szeregu chwytów językowych.
„Ja też pojadę w świat”
Wyjaśnianie specyfiki mitobiografizmu w powieściach Konwickiego zacząć należy od Dziury w niebie, powieści, której akcja dzieje się w maju i czerwcu 1938 roku w osadzie podwileńskiej
— 45 —