70
—----Hajd*nMiii*
doświadczeń, niesie ze sobą z jednej strony specyficzne k teria określające, kiedy dane przedstawienie jest wcvv ^
nie spójne, a z drugiej dostarcza kodu przekładu, który 0 zwala widzowi odnieść wizerunek do rzeczy przedslawian * na określonym poziomie obiektywizacji. Styl funkcjonuje zatem, jak to określił Gombrich, jako „leksykon środków wyrazu artystycznego”, jako prowizoryczny protokół albo etykieta. Kiedy oglądamy dzieło artysty - albo w tym przypadku naukowca - nie pytamy, czy widzi on to, co mógłby zobaczyć w jakimś ogólnym polu zjawisk, ale czy w jego przedstawieniu owego pola wprowadził coś, co każdy, kto jest w stanie zrozumieć użyty leksykon środków wyrazu artystycznego, mógłby uznać za informację fałszywą.
Gdyby zastosować do pisarstwa historycznego metodologiczny i stylistyczny kosmopolityzm promowany przez tę koncepcję przedstawiania, powinno to skłonić historyków do zaniechania prób odmalowywania .jednego, określonego fragmentu życia od właściwej strony i we właściwej perspektywie”, jak to ujął kilka lat temu pewien sławny historyk, i do uznania, że nic ma czegoś takiego, jak jeden słuszny punkt widzenia na jakikolwiek przedmiot badan, a przeciwnie, istnieje wiele takich punktów, z których każdy wymaga odpowiedniego stylu przedstawiania. Powinno nam to pozwolić poważnie rozważyć twórcze zniekształcenia powstające w umysłach zdolnych do patrzenia na przeszłość z powagą podobną do naszej, lecz z odmiennym nastawieniem emocjonalnym i intelektualnym. Ponadto nie powinniśmy naiwnie oczekiwać, że twierdzenia na temat danej epoki czy kompleksu przeszłych zdarzeń „korespondują” z jakimś pierwotnie istniejącym zestawem „surowych faktów”. Powinniśmy przyznać, że problemem dla historyka, który, podobnie jak artysta, stara się go rozwiązać poprzez wybór metafory, porządkującej świat (przeszłość, teraźniejszość i przyszłość), jest odpowiedź na pytanie, w jaki sposób usta-
Iirymif historii
71
nawiane są same fakty. Powinniśmy zapytać, czy historyk wykazuje pewien umiar w wykorzystywaniu metafor porządkujących; czy nic przeciąża ich danymi, bądź też. odwrotnie -czy nie zaniedbuje ich wykorzystania w stosownym wymiarze; czy respektuje logikę implikowaną przez typ dyskursu, na który się zdecydował, i czy kiedy metafora już zaczyna wykazywać niewspółmierność w stosunku do materiału, porzuca ją i szuka innej, bogatszej, pojemniejszej niż ta, od której zaczął, podobnie jak naukowiec, porzucający- hipotezę, kiedy wyczerpie się jej użyteczność.
Taka koncepcja badań historycznych i historycznego przedstawiania otworzyłaby możliwość wykorzystania współczesnych naukowych i artystycznych wglądów w historię, nie prowadząc jednocześnie do radykalnego relatywizmu, do wchłonięcia historii przez propagandę lub do owego fatalnego monizmu, który do tej pory zawsze był rezultatem prób łączenia historii i nauk ścisłych. Powinna ona pozwolić na uwzględnienie psychoanalizy,cybernetyki, teorii gier itd., nie zmuszając historyka do traktowania zapożyczonych z tych dziedzin metafor tak, jak gdyby tkwiły one w analizowanym materiale, co ma miejsce, gdy historyk znajduje się pod presją niemożliwej do osiągnięcia pełnej obiektywności i zmuszony jest do traktowania ich w ten właśnie sposób. Koncepcja ta powinna także pozwolić historykom na wykorzystanie typów przedstawiania właściwych impresjonizmowi, ekspre-sjonizmowi, surrealizmowi, czy być może nawet przedstawień wywodzących się z malarstwa gestu (actionpainting) do udramatyzowania danych, które odkryli, a które zbyt często zabrania im się uznawać za poważny materiał dowodowy Jeżeli historycy naszego pokolenia zechcieliby wziąć czynny udział wżyciu artystycznym i intelektualnym naszych czasów, wartości historii nie musiano by bronić w sposób tak bojaźliwy i niejednoznaczny, jak to się robi obecnie Metodologiczna dwuznaczność historii daje możliwość formuło-