100
100
ograniczenie kreatorskich nawyków.
K.tęea popcorn.
Studium ir. o narratorze I n>»
Oba założenia były dla Korzeniowskiego równie niemożliwe a przyjęcia. Powieść powinien pisać — pisać właśnie! — autj który bez uciekania się do sztuczek i fantazjowania odtwara porządnie i z rozmysłem poznane w normalny sposób wypad]] a że pisać o nich można dopiero wtedy, gdy minęły i gdy jJ ich „obejrzeniu” zasiądzie się do biurka, więc też żadnym sio wem, żadną końcówką czasownika, nie należy sugerować ic| odbywania się w chwili pisania.
Główny zrąb koncepcji realizowanej przez Korzeniowskimi stanowił nawiązanie do przedromantycznych motywacji upraw nień anonimowego narratora w trzecioosobowej auktorialnej powieści Skarbka i Jaraczewskiej. Zarazem było to doprecyzowanie, dopowiedzenie, uściślenie tej tradycji: i poprzez konkrej tyzację ogólnikowej ongiś „ankietowej” autoprezentacji tego narratora, i poprzez doakcentowanie obowiązku wierności wobec życia (przynajmniej w takim stopniu jak obowiązku moralno-wychowawczego, pry marnego u Skarbka i Jaraczewskiej). Przed Korzeniowskim w podobnym duchu kreował narratora Kraszew-j ski, począwszy od serii „szkiców obyczajowych i historycznych! (pierwszym z nich była powieść Całe życie biedna, 1840, na-j stępnym — Historia o bladej dziewczynie spod Ostrej Bramy, 1 1841). 30 Po roku 1845 wpisanie się w ten ciąg oznaczało już -oczywiście — korekturę polemiczną w stosunku do romantycz*! nych uzasadnień prawdy powieściowej. Oznaczało zstąpienie z wysokości sakralnego posłannictwa „geniuszów” ku światu wyobrażeń i wartości czytelników, czyli — jak zakładali powieściopisarze — ludzi rozumnych, trzeźwych i praktycznych, zdolnych wprawdzie do wzruszeń, ale nieskłonnych przecież do ślepej wiary w magię literackiej charyzmy. Daleko posunięta „sekularyzacja” czy „laicyzacja"! powieściowego narratora Korzeniowskiego, zbiegająca się chro- j nologicznie z krytyką romantyzmu i kurczeniem się jego wpływów w latach czterdziestych i pięćdziesiątych, oznaczała w każdym razie większe niż w biedermeierowskim nurcie powieści
“ stylizowanie przez Kraszewskiego narratora w duchu autentyczności zwracał uwagę Ci. Zgorzel ski, Sztufca narracyjna Kraszewskie go,
l&i nron . 7 IśtaułMiMi m ___ ___i » .. . ...
Julianowi Krzyżanowskiemu, Warszawa 1968, s. 468.
2. POZYCJA NARRATORA
W jakim stopniu i w jaki sposób Korzeniowski, ściągnąwszy narratora z poetyckiego ołtarza, zbliżał go do świata przedstawianego?
Przede wszystkim dokonywał tego przez skrócenie dystansów przestrzennych i — mimo narracyjnej wierności gramatycznemu czasowi przeszłemu — także dystansów czasowych w stosunku do rzeczywistości przedstawianej.
Czas narracji (i odpowiadający mu czas zakładanego odbioru) określał zazwyczaj jako współczesność, dzień dzisiejszy, ogólnie zarysowaną aktualność dziejową. Jest to teraźniejszość krajowego życia międzypowstaniowego. „Dzisiejszy powiat ostrołęcki [...] rozciąga się aż do Buga” (DW III, 5) — z czego wnosić mamy, że choć może ongiś istniały tam inne administracyjne granice, to my będziemy się orientować w akcji według obecnych porządków, jako że czytamy (opowiadamy) powieść „teraz”, mniej więcej w połowie wieku XIX.
W niewielkim czasowym oddaleniu od narracyjnego „teraz” mieści się czas rzeczywistości przedstawianej. Wierność programowemu nastawieniu pisarza na współczesność uwidacznia się w zbliżaniu kalendarzowych dat finałów akcji do czasu narracji. Odbiorca powieści miał się czuć adresatem przekazu z nieodległych zdarzeń. Akcja Spekulanta, wydanego w 1846 roku, została doprowadzona do wiosny roku 1844. Finał Kollokacji, drukowanej w 1847 roku, został zlokalizowany w 1841 roku. W Wyprawie po żonę dystans jest stosunkowo duży (wynosi około 13 lat), w Krewnych pomiędzy datą ostatniego zdarzenia (w 1843 roku) a teraźniejszością narracji rozciąga się lat 9, ale w Emerycie dystans prawie nie istnieje. Końcowe zdarzenia powieściowe rozgrywają się jesienią 1849 roku, a w tym właśnie roku powieść znalazła się w obiegu czytelniczym. Nigdy nie ucieka się Korzeniowski do takiego dystansu czasowego pomiędzy narracją a rzeczywistością przedstawioną, który by wykluczał odwołanie się do autopsji autora, a więc stroni od dystansu wymaganego w powieści historycznej...Raz tylko, w Panu StolnikouHczu Wołyńskim, zapuszcza się w odleglejszą przeszłość, ale i wtedy unika dystansu historycznego („Niech mnie Bóg uchowa od tego