XIV SIMONDE DE SISMONDI I THIERRY
J. C. L. Simonde de Sismondi w dziele O literaturze południowej Europy odmalowawszy upadek starych kultur i spustoszenie kwitnących ongi krain na wybrzeżach Morza Śródziemnego oddał się ponurym dumaniom nad przyszłością naszej literatury i sztuki; zastanawiał się, czy przypadkiem Europy nie czeka los Mauretanii, Egiptu i Anatolii, i czy ogniska twórczości nie przeniosą się do Nowego Świata, gdzieś w dorzecze Orinoko i Amazonki. W dziele zaś Historia upadku imperium rzymskiego wzruszał się nad ogromem cierpień, które w następstwie upadku starożytnego świata przeżyła ludzkość od III wieku do końca X stulecia. Utrzymywał, że życie człowieka prywatnego w czasach Konstantyna i Teodozjusza było bardziej podobne do naszego, niż życie naszych barbarzyńskich przodków w Germanii lub życie obywateli w greckich demokracjach i republikańskim Rzymie. Decyduje o tym podobieństwie typ organizacji państwa i rozwój wielkomiejskiej cywilizacji. Dlatego poznanie epoki upadku imperium wydaje mu się konieczne dla zrozumienia współczesności. Rzym i barbarzyńcy stanowią dwa składniki współczesności. Ta mieszanina dokonała się po długich cierpieniach i to ona zdecydowała o tym, czym my dzisiaj jesteśmy. Żeby poznać samych siebie, musimy w studiach historycznych cofnąć się do naszych pierwszych rodziców i to nie tylko do tych, co przekazali nam swą cywilizację, lecz także do tych, którzy usiłowali ją zniszczyć.
Również Augustyn Thierry w pomnikowym Zbiorze niewydanych dokumentów z dziejów trzeciego stanu twierdził, że z epoki upadku imperium rzymskiego pochodzi większa część zasad i pierwiastków społecznych, które przetrwały pod panowaniem germańskich najeźdźców, zlewając się z ich szczepowymi tradycjami i obyczajami.
Bardzo znamienna dla omawianych tutaj analogii między schyłkiem starożytności a współczesnością była także
synteza Guizota Dzieje cywilizacji w Europie, biorąca za punkt wyjścia upadek imperium rzymskiego i doprowadzona do rewolucji francuskiej. „Dziejowa misja” barbarzyńców stała się jednym z pewników romantycznej historiografii To był powód, dla którego Hercen przypisywał narodowi rosyjskiemu zaszczytną rolę odrodzenia upadającej cywilizacji Zachodu. Dopiero pozytywizm rozwiał te złudzenia romantyków. Przypominam studium Mikołaja Czernyszewskiego O przyczynach upadku Rzymu, napisane z powodu rosyjskiego przekładu dzieła Guizota w 1861 roku. Czernyszewski w polemice z Hercenem niemiłosiernie odarł z romantycznego mitu germańskie hordy, wykazując, że ich dzikie łupiestwa i szał niszczenia, bezmyślne okrucieństwo i samowola bez poczucia prawa i moralności wcale nie były postępem w stosunku do surowych rządów rzymskich, lecz pogorszeniem doli ludzkości. Upadek cesarstwa rzymskiego był żywiołową katastrofą, która zatrzymała rozwój kultury i cywilizacji na tysiąc lat: „Proszę więc nie rozprawiać o rozumności, o dobroczynnym wpływie takich katastrof”.
Przy tego rodzaju nastrojach epoki wycieczka romantycznego pisarza do Włoch stawała się zazwyczaj wyprawą w przeszłość i prowadziła z zasady poprzez schyłek imperium do współczesności. Z cezariańskiego Rzymu do Europy palących problemów społecznych i politycznych.
Ważną rzeczą dla zrozumienia stosunku Krasińskiego do starego, pogańskiego i nowego, chrześcijańskiego Rzymu — stosunku ambiwalentnego, co znalazło odbicie w idei dzieła — jest rozróżnienie dwu typów relacji podróżniczych. Powstały one w odmiennych formacjach kulturalnych i odzwierciedlają dwa różne kierunki historyzmu. Jeden wywodzi się z XVIII wieku; cechuje go szacunek dla antyku, republikanizm, krytyka rządów papieskich i współczucie dla nędzy ludu włoskiego. Tu należą: Charles Dupaty, autor