bota”, którym poruszają jedynie gotowe „racje” świadomości społecznej.
Asymboliczny rozpad, jak to zauważył Cassirer, tworzy chorobę umysłową: symbol redukuje się wtedy do prostego symptomu, symptomu „wypartej antytezy” 17. „Surowcowi-obrazowi zawartemu w nieświadomości brakuje mocy, dzięki której świadomość I tworzy formy i wyłania struktury...”18; wówczas popęd objawia się na ślepo, nie znajdując nigdy swego symbolicznego i świadomego wyrazu. A równolegle do tego „znaczącemu” nie odpowiada już żadne ustanawiające oznaczone, żadna twórcza energia, i symbol „zanika” zamieniając się w świadomy, konwencjonalny znak, w „pustą skorupkę archetypów” 19, który grupuje się, wraz z podobnymi sobie, w czcze teorie —■ lecz groźne, gdyż są one namiastkami symboli! — w „doktryny, programy, koncepcje, które przyćmiewają i mamią naszą inteligencję”. A wtedy jednostka staje się niewolnikiem świadomości zbiorowej, istniejących przesądów, staje się „człowiekiem masowym” wydanym na wszelkie aberracje świadomości zbiorowej.
Symbol jest więc zapośredniczeniem, ponieważ jest równowagą rozjaśniającą nieświadome libido, „znaczeniem”, jakie mu nadaje, a zarazem wypełnia świadomość energią psychiczną, która przenosi obrazy. Symbol, będąc pośrednikiem, jest również czynnikiem konstytuującym osobowość poprzez proces indywidu-acji. Widzimy więc, jak zarysowuje się u Junga, w przeciwieństwie do redukcyjnych skojarzeń Freuda, oso-
bowa i ekumeniczna nadświadomość, będąca właściwą domeną symbolu.
Jednakże u Junga panują wielkie niejasności — często wzmacniane przez niedokładności języka, co sygnalizowaliśmy już na początku tego paragrafu — które pochodzą z powtarzającego się mieszania pojęcia archetypu-symbolu z jednej strony, z pojęciem indywiduacji z drugiej. Otóż w praktyce wyraźnie zauważamy, że istnieją świadome symbole, które nie są „personalizujące”, że więc wyobraźnia symboliczna nie ma tylko funkcji „syntetycznej” w łonie procesów indywiduacji. Przypadki wielkiego obłędu przedstawiają wszystkie cechy symbolu, a nie są „syntezami” personalizującymi, lecz przeciwnie, są na przykład wysepkami obrazów „obsesyjnych”, to znaczy stereotypowanych przez jeden tylko archetyp.
Inaczej mówiąc, jeśli Freud miał zbyt ograniczoną koncepcję symbolizmu, sprowadzając go do przyczy-nowości seksualnej, to można powiedzieć, że Jung miał zbyt szeroką koncepcję wyobraźni symbolicznej, gdyż pojmował ją jedynie w jej działalności syntetycznej — to znaczy w jej najnormalniejszej, najbardziej etycznej działalności — nie biorąc praktycznie pod uwagę „chorobliwości” pewnych symboli, pewnych obrazów20. Albowiem jeśli psychoanaliza mogła zdać sprawę z niezwykłej uniwersalności wielkich symboli tylko dzięki chwytowi polegającemu na ekstrapolacji kompleksu Edypa (zdementowanej przez całą etnologię), jeśli zwłaszcza system tłumienia nie mógł zdać
81
6 — Wyobraźnia symboliczna